Prąd podrożeje o 70 miliardów euro
Koszty podniesienia celu redukcji emisji CO2 ponieśliby też konsumenci w UE - zapłaciliby do 2020 r. o 70 mld euro więcej za energię. Jak twierdzi KE, redukcja emisji poprawi zdrowie i zmniejszy śmiertelność w UE. KE wskazuje, że dałoby to także korzyści w postaci ograniczenia kosztów importu paliw w wysokości 20 mld euro rocznie w latach 2016-2020. Jednak w tym czasie kraje UE musiałyby też poczynić inwestycje w zielone technologie o łącznej wartości 18 mld euro rocznie (w cenach z 2008 r.), w tym Polska - 0,8 mld euro.
KE proponuje rekompensaty dla biedniejszych krajów UE, takich jak Polska, które będą musiały ponieść inwestycje. Proponuje m.in. zwiększenie redystrybucji na ich rzecz dochodów ze sprzedaży pozwoleń do emisji do 5,4 mld euro w 2020 r. oraz zwiększenie środków na cele klimatyczne w funduszach spójności przeznaczonych dla tych krajów. "To może oznaczać wsparcie na cele klimatyczne w wysokości ok. 200 mld euro w budżecie UE na lata 2014-2020" - czytamy.
"Nie wiemy, czy wiarygodne, ale dobrze, że jest"
- Dobrze, że w ogóle taka analiza powstała; nie wiadomo jeszcze na jak stabilnych i wiarygodnych wyliczeniach jest oparta, ale jest. Z drugiej strony są propozycje dla biedniejszych krajów. Takie zróżnicowanie to dobry kierunek - skomentowała europosłanka komisji ds. energii prof. Lena Kolarska-Bobińska (PO). Dodała, że nie wiadomo jednak, jak w czasie kryzysu będą przyjęte te propozycje KE. Zauważyła też, że Polska będzie ponosić "podwójny koszt" w postaci zmniejszania się liczby pozwoleń do emisji oraz konieczności zwiększania efektywności energetycznej. - Zakłada się, że dzięki efektywności energetycznej (m.in. ocieplanie budynków - red.) zmniejszy się zużycie energii, a więc potrzebne będzie mniej pozwoleń - oświadczyła polityk PO.
A gdyby tak o 30 proc.?
O redukcję ogólnej liczby pozwoleń na unijnym rynku handlu emisjami (ETS) apelują zieloni europosłowie. Komisja środowiskowa PE zaproponowała jednorazowe zmniejszenie liczby pozwoleń o 1,4 mld, a także coroczne jej zmniejszanie o 2,25 proc. do 2050 r. Poprawki wraz z raportem o efektywności energetycznej ma w lutym głosować komisja energii. KE w projekcie analizy wskazuje, że gdyby UE zobowiązała się do 30 proc. obniżki emisji CO2 w 2020 r., to cel ten zostałby osiągnięty przez 25-proc. redukcję emisji CO2 środkami krajowymi, a pozostałe 5 proc. - przez wykorzystanie "międzynarodowych kredytów emisyjnych". KE argumentuje, że zwiększenie celu do 30 proc. zwiększyłoby przychody krajów UE z aukcji pozwoleniami na emisję o jedną trzecią, do 28,5 mld euro w 2020 r. "nawet gdyby została zredukowana ogólna liczba pozwoleń do emisji na ETS". KE zwraca też uwagę, że część tych przychodów stracą kraje, takie jak Polska, które wnioskują o darmowe pozwolenia dla energetyki.
Analiza polskim pomysłem
Analizy kosztów zwiększenia celu redukcji CO2 domagała się Polska, która pod koniec czerwca 2011 r. zablokowała przyjęcie wniosków Rady UE ds. środowiska ws. ścieżki zwiększania redukcji emisji CO2 w UE do 2050 r. Zakładała ona, że do 2020 r. redukcja emisji CO2 wyniesie 25 proc. (zamiast uzgodnionych w 2008 r. 20 proc.), podczas gdy UE osiągnie do tego czasu 20-proc. cel zwiększenia efektywności energetycznej. Polska obawia się, że jej gospodarka, oparta na węglu, ucierpiałaby najbardziej w wyniku dalszej redukcji emisji CO2.
KE wcześniej zapowiadała, że zadeklaruje 30-proc. cel, gdy inne duże gospodarki światowe uczynią podobnie. Zwiększenia celu redukcji CO2 domagają się zieloni w Parlamencie Europejskim. W połowie listopada 2011 r. PE przegłosował niewiążącą rezolucję w sprawie grudniowych negocjacji klimatycznych w Durbanie. Wezwał w niej UE do zwiększenia celu redukcji emisji CO2 ponad 20 proc.
zew, PAP