Polska napędzana wiatrem?

Polska napędzana wiatrem?

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. sxc 
Kulczyk Holding jest zainteresowany budową farm wiatrowych na Bałtyku – dowiedziała się PAP. Budować takie farmy chce też Polska Grupa Energetyczna.

- Otrzymaliśmy wnioski w sprawie warunków przyłączenia do sieci od tych firm i analizujemy je – powiedział prezes spółki PSE Operator Henryk Majchrzak. Nie ujawnił jednak szczegółów. Państwowa spółka PSE Operator, która odpowiada za sprawne działanie największych linii energetycznych w kraju i nadzoruje cały krajowy system, ma 150 dni na podjęcie decyzji w sprawie wniosków przyłączeniowych. Warunki przyłączenia do sieci wydawane przez Operatora to jeden z najważniejszych dokumentów, jakie muszą mieć inwestorzy zainteresowani budową farmy morskiej.

- Farmy wiatrowe to bardzo kosztowne i skomplikowane projekty – powiedział ekspert branży, profesor Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej.

Jak dodał, wyzwaniem jest nie tylko budowa sztucznych wysp, na których stawiane są wiatraki, ale przede wszystkim całej infrastruktury, umożliwiającej wyprowadzenie mocy, czyli w praktyce przesył energii do i w samej sieci. Zdaniem Mielczarskiego, z tego względu opłacalna jest budowa jedynie dużych farm morskich, minimum 20-30 wiatraków, czyli 100-150 MW. "Patrząc komercyjnie, to duży wydatek" – dodał.

PGE nie ujawnia, ile zamierza przeznaczyć na projekty farm wiatrowych. Zaś Kulczyk Holding w ogóle odmówił komentarza w tej sprawie. Tymczasem Nordee Ost należąca do niemieckiego koncernu RWE, która jest jedną z największych farm budowanych ostatnio w Europie, kosztuje miliard euro. Inwestycja powstaje we wschodniej części Morza Północnego ok. 40 km od wybrzeża kraju - 48 gigantycznych wiatraków o łącznej mocy 295 MW.

Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej ocenia, że by zrealizować projekt morskiej farmy wiatrowej inwestor musi uzyskać szereg pozwoleń i proces ten może trwać od 3 do nawet 7 lat. Oprócz warunków przyłączenia do sieci firmy muszą mieć też decyzję lokalizacyjną, decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach oraz o pozwoleniu na budowę. Eksperci branży przyznają, że plan Polskiej Grupy Energetycznej, która jest największą w branży w kraju, nie jest zaskoczeniem, bo został wpisany do jej strategii. PGE chce uruchomić farmy morskie w ciągu ośmiu lat i ma już decyzje lokalizacyjne. Minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej wydał 16 kwietnia decyzje w sprawie trzech lokalizacji morskich farm wiatrowych, o które wnioskowały spółki PGE.

Nie wiadomo, na jakim etapie przygotowań jest Kulczyk Holding. Grupa należąca do biznesmena Jana Kulczyka jest zainteresowana różnymi projektami w elektroenergetyce i ma w planach m.in. budowę elektrowni na terenie gminy Pelplin – dwóch bloków o łącznej mocy ok. 2 tys. MW, której koszty szacuje się na ok. 11 mld zł. Według danych Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej z końca marca, w Polsce działają parki wiatrowe o łącznej mocy 1968,3 MW. W ubiegłym roku dostarczyły 2,3 TWh (terawatogodzin), co stanowi ok. 1,5 proc. w krajowej produkcji energii elektrycznej.

W budowie wiatraków na morzu przodują w Europie kraje skandynawskie i Niemcy. W Wielkiej Brytanii – firmy mają plany budowy farm morskich o mocy 18 GW do końca 2020 roku. Natomiast w Niemczech, których władze postanowiły zamknąć istniejące elektrownie atomowe, energetyka wiatrowa ma je częściowo zastąpić i w 2020 roku morskie farmy wiatrowe będą mieć łączną moc 10 GW. Natomiast w całej Europie przygotowywane są inwestycje o łącznej mocy 150 GW.

eb, pap