Berlusconi przyznał, że Monti był najlepszym kandydatem na szefa rządu kryzysowego, gdyż w chwili powołania w listopadzie 2011 roku miał zapewnione poparcie zarówno dotychczasowej koalicji, jak i opozycji. Dodał jednak, że on sam jako premier "byłby mniej posłuszny wobec Niemiec, kraju hegemona, który dyktuje innym państwom europejskim zasady dyscypliny i polityki oszczędności twierdząc, że poprzez zaciskanie pasa można zredukować zadłużenie”. - Ale to jest iluzja; dług publiczny zmniejsza się poprzez większe PKB, co oznacza wzrost gospodarczy i rozwój - dodał były szef włoskiego rządu. W jego opinii należy przekonać Niemcy, że program oszczędności nie wystarczy.
Oceniając inne kroki włoskiego rządu Berlusconi podkreślił, że w przeciwieństwie do Montiego nie podniósłby obciążeń podatkowych i nie wprowadziłby pułapu 1000 euro, powyżej którego nie można dokonywać transakcji w gotówce. - Stworzył się klimat, w którym obywatelom grozi to, że będą czuli się jak więźniowie państwa rządzonego przez policję skarbową - ocenił były premier.
Berlusconi, który jako premier krytykował kilkakrotnie euro jako słabą walutę, za co był ostro strofowany przez Montiego, wyraził opinię, że wyjście ze strefy euro zarówno Włoch jak i innych państw nie wchodzi w grę. Jako rozwiązanie dla obecnego kryzysu w eurolandzie były szef włoskiego rządu wskazał przyznanie Europejskiemu Bankowi Centralnemu „prerogatyw prawdziwego banku centralnego” włącznie z funkcją gwaranta zadłużenia poszczególnych państw. - Przypominam, że dług Japonii to 238 procent jej PKB, a jednak jest ona w stanie sprzedawać swoje obligacje na 1 procent, bo ma prawdziwy bank centralny, który drukuje pieniądze - podkreślił Berlusconi.
PAP, arb