Amerykański atom nad Wisłą. Szef Westinghouse Polska o skali potencjalnej inwestycji

Amerykański atom nad Wisłą. Szef Westinghouse Polska o skali potencjalnej inwestycji

Mirosław Kowalik
Mirosław Kowalik 
Wyścig o to, kto zbuduje polską elektrownię jądrową, za kilka miesięcy przejdzie w decydującą fazę. Westinghouse właśnie zaczyna badać, które z polskich firm mogą dołączyć – no i oczywiście na tym zarobić – do projektu. – Z naszych szacunków wynika, że na samym początku, przy budowie pierwszych bloków, potrzebne będzie do 8 tys. pracowników – mówi w rozmowie z Wprost prezes Westinghouse Electric Poland Mirosław Kowalik.

Rok 2022 będzie dla polskiej energetyki jądrowej – wciąż istniejącej tylko w projektach i programach – kluczowy. To wtedy wszyscy zainteresowani mają przedstawić swoje ostateczne oferty rządowi w Warszawie, a ten ma podjąć finalną decyzję w sprawie wyboru technologii i głównego wykonawcy całościowego (odpowiedzialnego za zaprojektowanie, dostawę, budowę, rozruch i przekazanie do eksploatacji) pierwszej elektrowni w Polsce.

Do wyścigu o kontrakt stanęło koreańskie KHNP, francuskie EDF i amerykański Westinghouse Electric Company. Ten ostatni, mając trochę za sobą polsko-amerykańską umowę międzyrządową w zakresie współpracy na rzecz rozwoju programu energetyki jądrowej, jak na razie najśmielej poczyna sobie nad Wisłą. To Amerykanie w tym roku uruchomili swoje polskie biuro i wspólnie z Bechtelem od czerwca opracowują FEED (Front-End Engineering and Design), czyli całościowy projekt dla polskiego programu. Amerykanie postawili na swój najnowocześniejszy reaktor, AP1000, który działa w Chinach (po dwa bloki w elektrowniach Sanmen i Haiyang, niedługo oddane mają być bloki w Georgii).

Westinghouse szuka poddostawców w Polsce. „To szansa dla firm, które działają w sektorze konwencjonalnym”

Niedawno, bo w ostatni wtorek i środę, obydwie spółki zorganizowały sympozjum, podczas którego spotkały się z przedstawicielami polskich firm, mogących wziąć udział w łańcuchu dostaw przy budowie elektrowni jądrowej. Zresztą, wcześniej Ministerstwo Klimatu i Środowiska wydało zaktualizowaną listę ponad 300 instytucji z kraju, które mają „wystarczający potencjał techniczno-organizacyjny”, by wejść w łańcuchy dostaw cywilnej energetyki jądrowej.

Na sympozjum Bechtela i Westinghouse zjawiło się ponad 200 przedstawicieli biznesu zainteresowanych energetyką jądrową. Choć decyzja ws. technologii ma zapaść dopiero w połowie 2022 roku, Westinghouse ruszyło z poszukiwaniami potencjalnych kontrahentów, poddostawców.

W rozmowie z Wprost zaraz po tym wydarzeniu, prezes Westinghouse Polska Mirosław Kowalik, nie ukrywa, że przed spotkaniem skorzystano ze wspomnianego katalogu od MKiŚ i zaproszono większość firm z listy. – To jest jeden z elementów wspierania i przygotowania odpowiedniej infrastruktury dla budowy cywilnego sektora energetyki atomowej, która będzie niezbędna dla prawidłowego przeprowadzenia procesu inwestycyjnego. To szansa dla firm, które działają głównie w tak zwanym sektorze energetyki konwencjonalnej, obsługując kopalnie, elektrownie. My im wskazujemy nowy segment rynku i jego potencjał związany z możliwościami dostaw elementów, komponentów, konstrukcji, modułów, jakie są niezbędne dla wybudowania elektrowni jądrowej w oparciu o niezawodną i sprawdzoną technologię reaktora AP1000 – mówi Kowalik.

Kto i ile może zyskać na budowie elektrowni w Polsce? Kowalik w trakcie spotkania z przedstawicielami polskiego biznesu mówił, że każdy z ukończonych bloków AP1000 to miliard dolarów wydanych w Polsce, powstawać mają przy nich miejsca pracy zarówno w trakcie budowy, jak podczas eksploatacji. W rozmowie z Wprost Kowalik doprecyzowuje: – Przecież budowa 6-9 bloków zgodnie z planami rządu potrwa co najmniej do 2040 roku, a z naszych szacunków wynika, że na samym początku, przy budowie pierwszych bloków, potrzebne będzie do 8 tys. pracowników, to powinny być w większości osoby zatrudnione w Polsce.

„Mamy umówione kilka spotkań z firmami”. Westinghouse szykuje się do wygrania kontraktu na atom

– Cały czas pracujemy nad dokumentacją FEED, jesteśmy w tej chwili do dyspozycji wszystkich zainteresowanych firm uczestnictwem w łańcuchu dostaw dla powstającej elektrowni w oparciu o technologię reaktora AP1000. Rozsyłamy ankiety i wstępne zapytania ofertowe. Ze względu na wysokie wymagania stawiane wykonawcom rozpoczynamy ten proces rozmów i nawiązywania relacji odpowiednio wcześniej, tłumacząc uwarunkowania, standardy, szczególnie w obszarze bezpieczeństwa i jakości. Po tym sympozjum mamy umówione kilka spotkań z firmami, z którymi chcemy rozpocząć współpracę, jednocześnie sprawdzając ich możliwości produkcyjne i kompetencje – mówi Kowalik. Zaznacza przy tym, że Westinghouse chce na długie lata związać się z Polską, widząc tutaj wysoki potencjał rynkowy.

– Przygotowując FEED wspólnie z Bechtelem, zdajemy sobie sprawę, jak ważne jest zaangażowanie polskich firm, stąd inicjatywa zorganizowania sympozjum, bierzemy pod uwagę współpracę z polskimi uczelniami, jesteśmy zainteresowani wypracowaniem partnerskich relacji. Proces rozpoczynamy odpowiednio wcześniej, wiedząc, że decyzja o wyborze technologii nastąpi w następnym roku. Chcemy dobrze się przygotować, poznać lokalne uwarunkowania, wpisać się w oczekiwania, po to, aby wraz z Bechtelem przygotować najlepszą ofertę – deklaruje prezes Westinghouse Polska.

Więcej na temat planów Westinghouse w Polsce, reaktorze AP1000 tej spółki, obecnej sytuacji wokół prac projektowych (FEED) i przygotowaniach przed 2022 rokiem, w wywiadzie z Mirosławem Kowalikiem, szefem Westinghouse Polska już niedługo na Wprost.pl.

Czytaj też:
Sekretarz energii USA z wizytą w Polsce. Przekonuje do amerykańskiego atomu. „Bardzo oczekuję spotkania z premierem Morawieckim”

Źródło: WPROST.pl