Mróz, mrok i „pier****** Rosjanie”. Tak Ukraińcy radzą sobie bez prądu

Mróz, mrok i „pier****** Rosjanie”. Tak Ukraińcy radzą sobie bez prądu

Gotowanie podczas blackoutu
Gotowanie podczas blackoutu Źródło: WPROST.pl / Anastazja Oleksijenko
Ogrzanie się, naładowanie telefonu, zjedzenie posiłku przy świetle czy kontakt telefoniczny z bliskimi. Rzeczy, które dla nas są oczywiste, przez blisko rok nie były takie dla większości Ukraińców. Jak wygląda sytuacja z dostawami energii w kraju i jak na braki reagowali jego mieszkańcy? Rozmawialiśmy z dostawcą energii i mieszkańcami trzech miast.

Jeszcze we wrześniu 2022 roku podczas wizyty premiera Mateusza Morawieckiego w Kijowie, jego ukraiński odpowiednik, Denys Szmyhal, informował, że Ukraina chce sprzedać Polsce węgiel. Był to moment, gdy polski rząd, w następstwie embarga na rosyjski węgiel, szukał źródeł dostaw surowca przed nadchodzącym sezonem grzewczym.

Podczas spotkania w Kijowie premier Ukrainy powiedział także o innych rozmowach. Wspomniał, że realizowana będzie umowa na sprzedaż prądu. Do Polski miało trafić dodatkowo 1000MW energii wyprodukowanej w Chmielnickiej Elektrowni Jądrowej. Powstała nawet linia elektryczna do Rzeszowa.

„Planowaliśmy zakończyć przed 14 grudnia, ale dzięki przyspieszeniu prac możemy zakończyć je tydzień wcześniej. To pozwoli eksportować do Polski dodatkowo do tysiąca megawatów”

— napisał we wrześniu Szmyhal.

Porozumienie między Polską a Ukrainą w kwestiach energetycznych potwierdził także prezydent Wołodymyr Zełenski. – Polska zwróciła się do nas z prośbą o pomoc w sferze energetycznej, a szczególnie ws. eksportu energii. Oczywiście, zapewnimy im to. Zawsze pomożemy polskim braciom, wspierającym nas od pierwszego dnia – zadeklarował wtedy prezydent Ukrainy. Niedługo potem wszystko się jednak zmieniło.

Skąd bierze się prąd, czyli miks energetyczny Ukrainy

Jak wynika z danych zebranych przez Forum Energii, miks energetyczny Ukrainy jest bardzo mocno zdywersyfikowany. Udział żadnego ze źródeł nie przekracza w nim 30 proc. „W 2020 r. węgiel pokrywał 26,4 proc. potrzeb energetycznych, gaz ziemny 27,5 proc., a energetyka jądrowa 23,1 proc”. – czytamy w opracowaniu.

Jeszcze przed wybuchem wojny, ten podział wyglądał inaczej. Aż 50 proc. energii produkowanej w kraju pochodziło z elektrowni jądrowych. Działało 15 reaktorów jądrowych rozmieszczonych w czterech elektrowniach ulokowanych na zachodzie i południu kraju. Do 2000 roku częściowo działała także piąta z nich – niesławna elektrownia w Czarnobylu, tuż przy granicy z Białorusią.

Elektrownie w Ukrainie

Największa elektrownia jądrowa w Ukrainie jest jednocześnie największym tego typu obiektem w całej Europie. Zaporoska Elektrownia Jądrowa pracująca w Enerhodarze posiada sześć reaktorów WWER-1000 o mocy 950 MW każdy.

W nocy z 3 na 4 marca 2022 roku, czyli zaledwie kilka dni po rozpoczęciu wojny, rosyjski konwój pancerny dostał się do miasta, a także na terytorium elektrowni, która została ostrzelana. W wyniku działań rosyjskich żołnierzy zapalił się budynek szkoleniowy na terenie elektrowni, a trzeci blok energetyczny został odłączony.

Celem ataków padła także druga z zachodnich elektrowni w Ukrainie. Tutaj straty okazały się jednak dużo większe. Elektrownia Jądrowa Chmielnicki została czasowo całkowicie odcięta od systemu przesyłowego w wyniku masowego ostrzału rakietowego i dronowego. Część sieci przesyłowej została zniszczona także w elektrowni jądrowej w Równym. Kreml prowadził kilka tego typu ataków terrorystycznych. W wyniku jednego z nich na terytorium Polski spadł pocisk ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. W wyniku wypadku w Przewodowie zginęło dwóch Polaków.

Celem ataków były różnego rodzaju obiekty infrastruktury krytycznej w całym kraju. Z sytuacji, w której Ukraina była samowystarczalna energetycznie, szybko stanęła w obliczu problemów z brakiem prądu i koniecznością limitowania go dla obywateli. W większości kraju energia jest obecnie dostępna wyłącznie w konkretnych godzinach, a mieszkańcy Ukrainy muszą masowo korzystać z generatorów.

Już 16 marca, czyli niecały miesiąc od rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, z powodu ataków na infrastrukturę energetyczną, bez prądu pozostawało blisko 1700 miejscowości, czyli około 930 tys. gospodarstw domowych. Jak czytamy w opracowaniu Forum Energii, najtrudniejsza sytuacja panowała wtedy w obwodach sumskim, czernihowskim, mikołajowskim, kijowskim i donieckim.

Każdy dzień zaczyna się od sprawdzenia harmonogramu wyłączeń

W odpowiedzi na wyjątkową sytuację związaną ze zniszczeniami w infrastrukturze energetycznej i przesyłowej, władze Ukrainy wprowadziły harmonogramy dostaw prądu. Energii nie starczało bowiem na zabezpieczenie całego zapotrzebowania.

Każde miasto w Ukrainie podzielone jest na trzy grupy. Na stronie serwisu oblenergo (Centrum dystrybucji energii elektrycznej) mieszkańcy mogą sprawdzić swoją grupę i grafik wyłączeń prądu, wpisując miasto, ulicę i numer domu. Po poznaniu grupy: pierwszej, drugiej lub trzeciej, można określić, kiedy będzie, a kiedy nie będzie światła. Do grup przydzielono kolory: zielony, biały i pomarańczowy.

Gdy w tabeli w danym przedziale czasowym był kolor zielony, to mieszkańcy mogą mieć pewność dostaw prądu. Kolor biały oznaczał, że prąd jest, o ile nie trwa aktualnie atak na infrastrukturę energetyczną albo nie nastąpiły braki z innych powodów. Kolor pomarańczowy oznaczał zaś okres, w którym prądu w gniazdach nie było. Władze zapewniały, że każdej doby Ukraińcy będą mieli dostęp do energii elektrycznej przez przynajmniej osiem godzin.

Ukraina oszczędza energię. Komisja Europejska z niecodziennym planem

Kryzys energetyczny w Ukrainie zaczął być szczególnie dotkliwy późną jesienią i zimą. Europejscy liderzy, na czele z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą Von der Leyen, otwarcie mówili o atakach terrorystycznych skierowanych wobec ludności cywilnej. Działania Kremla miały na celu pozostawić Ukraińców bez dostępu do prądu i ogrzewania.

Podczas odbywającego się na początku lutego w Kijowie szczytu Ukraina – Unia Europejska przewodnicząca KE powiedziała o trwającym programie, który ma pomóc w niedoborach energii.

– Odwiedziłam dziś z premierem Denysem Szmyhalem urząd pocztowy na Majdanie. Byliśmy tam, aby obserwować, jak mieszkańcy wymieniają swoje stare żarówki na nowoczesne żarówki ledowe – powiedziała szefowa KE podczas konferencji prasowej z Charlesem Michelem i Wołodymyrem Zełenskim.

– To część naszego programu dostawy 50 milionów żarówek LED-owych, które obiecaliśmy. Już na Ukrainę dotarło 35 milionów. Fantastycznie było to obserwować i dowiedzieć się, że w ciągu trzech dni 750 tys. Ukraińców udało się do najbliższego urzędu pocztowego i odebrało żarówki. To część programu oszczędzania energii – powiedziała Ursula von der Leyen.

Program Komisji Europejskiej szybko padł celem ataków wielu prawicowych publicystów i „ekspertów” w Polsce. Wyśmiewali oni fakt, że KE zamiast realnie pomagać Ukrainie, to dostarcza jej żarówki. Po zderzeniu z danymi ta narracja jest jednak absurdalna.

Wymiana 50 milionów żarówek starego typu, na pobierające dużo mniej energii LED-y, pozwala na oszczędzenie tyle prądu, ile wytwarza jedna ukraińska elektrownia jądrowa. Jest to więc ogromny krok ku zmniejszeniu zużycia, a co za tym idzie, większej dostępności energii.

Pogoda jest po stronie Ukrainy. “Pier****** Rosjanie” już nie

W ustabilizowaniu sytuacji energetycznej Ukrainy pomogły jednak nie tylko oszczędniejsze zachowanie obywateli i pomoc zewnętrzna. Duży wpływ miała także… pogoda.

Od dziesięciu dni z rzędu nie brakuje prądu w systemie elektroenergetycznym i nie zapowiada się na to, jeśli nie dojdzie do nowych ataków

powiedział 22 lutego premier Ukrainy Denys Szmyhal.

Słowa szefa rządu potwierdzają informacje opublikowane przez DTEK, największego prywatnego producenta i dystrybutora energii elektrycznej w Ukrainie. Tego samego dnia firma poinformowała, że wszystkie dziewięć z zarządzanych przez nią elektrowni jest w pełni sprawnych.

W komunikacie zwrócono także uwagę na sprzyjające warunki pogodowe. „Ze względu na ocieplenie produkcja zielonej energii wzrosła” – czytamy. Wiosenne roztopy spowodowały także podniesienie poziomu rzek, co przełożyło się na zwiększoną produkcję w elektrowniach szczytowo-pompowych.

„Sytuacja zdecydowanie się poprawiła, ale nadal jest zbyt wcześnie, aby nazwać ją stabilną. W najbliższej przyszłości, z powodu napraw, braki w dostawach prądu mogą powracać. Ponadto, nie możemy także wykluczyć kolejnych bombardowań ze strony pier******* Rosjan” – czytamy w komunikacie DTEK.

60 proc. systemu jest zniszczone

O obecną sytuację w Ukrainie zapytaliśmy u źródła. Na nasze pytania odpowiedział kierownik ds. komunikacji strategicznej wspomnianego DTEK Pawło Bilodid i rzeczniczka prasowa spółki Antonina Antosza.

– Obecnie na Ukrainie istnieje prawo, które zabrania podawania dokładnych danych o stanie systemu energetycznego Ukrainy. Jedyne, co mogę powiedzieć to, że w porównaniu ze stanem z 24 lutego 2022 r. (dzień wybuchu wojny – przyp. red.) około 60 proc. systemu energetycznego i jego urządzeń jest uszkodzonych lub zniszczonych – powiedziała Antonina Antosza.

Osoby, które uważnie śledzą przebieg wojny w Ukrainie od samego początku, zauważyły jednak, że ataki na infrastrukturę energetyczną, a co za tym idzie, także braki dostaw prądu, nie rozpoczęły się od razu. Jak już pisaliśmy, na początku wojny Ukraina oferowała nawet sprzedaż wytworzonej przez siebie energii i węgla. Zdaniem naszego rozmówcy, jest to spowodowane błędnym założeniem Putina, że Ukraina upadnie w ciągu kilku dni od ataku.

– Na początku nikt nie ruszał systemu energetycznego, jednak 10 października przywódca państwa-agresora postanowił rozpocząć terroryzowanie ludności cywilnej w całej Ukrainie. To właśnie wtedy rozpoczęły się zmasowane ataki rakietowe na infrastrukturę energetyczną i próby pogrążenia Ukrainy w całkowitej ciemności, próbując w ten sposób stworzyć katastrofę humanitarną tuż przy Unii Europejskiej, aby ludzie zamarzali, a duch Ukraińców upadł – dodała rzeczniczka spółki.

– Widzimy jednak, że tak się nie stało. Jedyny trudny moment, przez który musieliśmy przejść, miał miejsce w listopadzie, podczas jednego z największych masowych ataków, kiedy ponad 100 pocisków zostało wystrzelonych w ukraińskie obiekty energetyczne. Wówczas rzeczywiście doszło do blackoutów w niektórych regionach Ukrainy, ale zniszczenia były tak poważne, że nawet Mołdawia doświadczyła tymczasowego blackoutu, który obecnie jest zsynchronizowany z naszym systemem energetycznym – dodała nasza rozmówczyni z DTEK.

Największy atak w historii i zmiana strategii

Pawło Bilodid zaznaczył, że skala ataku na ukraiński system energetyczny jest bezprecedensowa. Jeszcze nigdy w historii, żaden system na świecie nie był poddany atakom terrorystycznym na taką skalę. Mimo tego, energia elektryczna i ciepło są produkowane, a koniec zimy działa w tej kwestii wyłącznie na korzyść Ukrainy.

– Widząc, że dotychczasowe ataki nie przynoszą oczekiwanych skutków, Rosja postanowiła zmienić taktykę. – 14 stycznia rosyjskie rakiety i drony przestały celować w punkty węzłowe, przez które przesyłana jest energia elektryczna z elektrowni cieplnej do sieci, a zaczęły niszczyć i celować w jednostki wytwórcze, co oznacza zniszczenie nie tylko zdolności do przesyłania energii elektrycznej, ale w zasadzie zniszczenie elektrowni i zdolności do wytwarzania tej energii – powiedział przedstawiciel DTEK.

Praca zdalna podczas blackoutu

Ukraińcy muszą się przyzwyczaić do braków prądu

Największy komercyjny dostawca energii nie ma jednak optymistycznych wiadomości dla Ukraińców. Ze względu na skalę zniszczeń i fakt, że ukraiński system energetyczny po części pamięta jeszcze czasy sowieckie, przywrócenie jego pełnej sprawności może potrwać.

Według optymistycznego scenariusza, pełne przywrócenie sprawności systemu może zająć nawet dwa lata. Wszystko to, przy założeniu, że nie będzie kolejnych ataków rakietowych.

Najtrudniejsza zima od odzyskania niepodległości

Dane statystyczne, wypowiedzi polityków i przedstawicieli firm dostarczających energię to jedno, ale do przedstawienia pełnego obrazu sytuacji w Ukrainie, należy przytoczyć także relacje mieszkańców. O jakość życia w ciągu ostatnich miesięcy zapytaliśmy Darię – dziennikarkę ukraińskiego nadawcy Suspilne, która mieszka w Czernichowie, Sofię, stylistkę paznokci z Lwowa i Nazara, menedżera w jednej z firm w Kijowie i Maksyma, mieszkającego w Odessie.

– Dla Ukraińców była to najtrudniejsza zima w ciągu wszystkich lat niepodległości Ukrainy. Z powodu ataków rakietowych miasta musiały zostać bez prądu, ciepła i wody – powiedziała nam Daria. – Energetyka to kolejny front walki. Technicy w mrozie naprawiali sieci, aby przywrócić prąd dla ukraińskich domów – zaznaczyła.

– Dzieci odrabiały lekcje przy świetle latarek, próbowały dołączyć do lekcji online. Aby dostać się do mieszkań w blokach, często trzeba było wejść po schodach na 15. piętro – relacjonuje Daria.

Lwów w ciemnościach

„Chciałam żyć jak zwykli ludzie”

Mimo braku prądu i ogrzewania, ukraińska gospodarka musiała działać. Funkcjonowały nie tylko duże zakłady, ale także mniejsze lokale usługowe. W ich przypadku wybawieniem były agregatory prądotwórcze.

– Praca została dostosowana do harmonogramu (wyłączeń – przyp. red.), było mniej pracy, ale wszyscy daliśmy radę, ratunkiem były agregaty i akumulatory. W domu było ciężko, mogło nie być światła przez 8-16 godzin. W takich warunkach ciężko było się umyć czy zrobić jedzenie – powiedziała Sofia. – Teraz wszystko w domu robimy zgodnie z grafikiem, wszystko musi być zawsze naładowane – dodaje.

Sofia przyznała też, że na początku sytuacja była bardzo ciężka do zniesienia. W jej głowie pojawiły się myśli o wyjeździe z kraju.

– Szczerze mówiąc chciałam wyjechać, bo już nie mogłam tego znieść, chciałam żyć jak zwykli ludzie. Z czasem rzadziej wyłączali prąd, więc łatwiej było pracować według harmonogramu i chęć wyjazdu zniknęła – powiedziała Sofia. Przyznaje również, że cała sytuacja zmieniła jej nawyki. Zawsze ma ze sobą zapasową wodę, jeśli gdzieś jest ciepło, to stara się tam wypić herbatę, bo w domu może nie być ogrzewania. Dba także o to, aby zawsze naładować wszystkie urządzenia elektroniczne, gdy jest to tylko możliwe, bo jak dodała „kto wie, na jak długo następnym razem zabraknie prądu”.

– Byliśmy przygotowani do zimy, kupiliśmy kuchenki gazowe, gaz, termosy, baterie. W pracy dostosowaliśmy się kupując agregaty prądotwórcze, przewody i po prostu wytrzymaliśmy, potem się przyzwyczailiśmy i było OK – powiedział nam Nazar z Kijowa.

„Najtrudniejszy okres w moim życiu”

To jest pod względem psychicznym najcięższy rok w moim życiu, moi bliscy od pierwszego dnia wojny są pod okupacją i nie zawsze jest z nimi kontakt

powiedział nam mieszkający w Odessie Maksym.

– W zasadzie spodziewałem się, że tak będzie, przygotowałem się psychicznie od jesieni do siedzenia bez prądu, ale jak się miało przerwy w dostawie prądu przez 2-3 dni, to było ciężko wytrzymać – dodał.

– Po uderzeniu w podstację, która zasila miasto, dostawcy energii nie byli w stanie jej w pełni naprawić, a ostatnio była duża awaria technologiczna, z powodu której Odessa była bez światła przez prawie tydzień – tłumaczył sytuację w Odessie.

Władimir Putin wyobrażał sobie rosyjskich żołnierzy paradujących po ulicach Kijowa po niecałym tygodniu od rozpoczęcia „operacji specjalnej”. W rok od wybuchu wojny, nawet działania terrorystyczne zbrodniarza wojennego nie zabiły ducha obrońców Ukrainy. Z przerwami w dostawach prądu, w ciemności i zimnie Ukraińcy bronią się przed nieusprawiedliwioną agresją i jak mówi prezydent Wołodymyr Zełenski, będą to robić aż do dnia osiągnięcia zwycięstwa.

Czytaj też:
Strefa zdemilitaryzowana wokół Zaporoskiej Elektrowni Atomowej? Jednoznaczne stanowisko Kremla
Czytaj też:
Rosjanie uderzyli w infrastrukturę. Władze Ukrainy: Sytuacja jest krytyczna