– W niektórych regionach Polski mieliśmy nawet 50–60 proc. więcej pracy niż w roku 2019 – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Robert Czyżak, prezes Polskiej Izby Branży Pogrzebowej. – Wiązało się to z ogromnymi nakładami, ale często również z brakiem dostępu do trumien. W czasie pandemii w części zakładów produkcyjnych były ograniczenia kadrowe w związku z kwarantanną czy problemami finansowymi, co uniemożliwiało prowadzenie działalności. Nie wszyscy przedsiębiorcy wytwarzający trumny pozyskali ochronę tarczową. Nie posiadaliśmy także dostatecznie dużego wyboru wszystkich materiałów zabezpieczenia bezpośredniego i pośredniego naszych pracowników. Czasowo ograniczony był dostęp do zakupu materiałów takich jak maski ochronne, rękawice, fartuchy, gogle i kombinezony – dodaje.
Najwięcej zgonów od II wojny światowej
Ministerstwo Cyfryzacji i Główny Urząd Statystyczny potwierdziły alarmistyczne dane pojawiające się cząstkowo przez cały 2020 rok. W tym czasie populacja Polski skurczyła się o przeszło 100 tys. osób i jest to najgorszy wynik od zakończenia II wojny światowej, czyli odkąd takie badania są prowadzone. To wypadkowa bezpośrednich i pośrednich skutków pandemii oraz wieloletnich trendów demograficznych. Wzrosła liczba zgonów spowodowanych nie tylko zachorowaniem na COVID-19, także u pacjentów z chorobami współistniejącymi, ale także utrudnionym dostępem do lekarzy, lękiem przed wizytą w placówce służby zdrowia, brakiem miejsc w szpitalach czy przerwaniem leczenia.
Większa liczba zgonów i pogrzebów nie przełożyła się jednak na okres prosperity w branży funeralnej. Tym bardziej że pandemia postawiła przed nią nowe, rygorystyczne wymogi sanitarne.
– Pogrzeby COVID-owe wyglądają zupełnie inaczej. Zwłoki osób, które umierają na COVID-19, nie mogą być przygotowane w sposób właściwy, czyli nie mogą być umyte, ubrane, są składane do worków bez możliwości ubrania. Worek jest dezynfekowany, później zwłoki są składane w kolejny worek, znowu dezynfekcja i do trumny, która jest zamykana i dezynfekowana. Nie ma możliwości otwierania trumny przed pochówkiem – opisuje Robert Czyżak.
Wydatki na pogrzeby spadły
Te obostrzenia, jak również ograniczenia w liczbie osób uczestniczących w pogrzebie mogły wpłynąć na to, że wydatki na pogrzeby spadły.
– Najczęściej rodziny wybierają znacznie tańsze trumny, oprawa kwiatowa jest dużo uboższa, nie ma również możliwości organizacji styp – wymienia prezes PIBP. – Wydatki związane z pochówkiem spadły częstokroć nawet o kilkadziesiąt procent – dodaje.
Jak wylicza, sumarycznie zarobki były porównywalne z tymi z 2019 roku przy zdecydowanie wyższej liczbie pogrzebów – o ok. 70 tys., czyli ok. 15 proc., i większej liczbie czynności wykonywanych przy przygotowywaniu pochówków.
W najbardziej intensywnym okresie jesiennym (apogeum przypadło na 45. tydzień roku) w dużych aglomeracjach na pogrzeb trzeba było czekać nawet kilkanaście dni, podobnie jak na kremację. W przypadku zgonów COVID-owych na spopielenie zwłok rodziny decydowały się w 60 proc., natomiast wśród pozostałych proporcja jest zwykle odwrotna – w ok. 40 proc. przypadków następuje kremacja, w 60 proc. – tradycyjny pochówek.
Wcześniejsze szczepienia dla branży pogrzebowej
Z powodu wysokiego ryzyka epidemiologicznego dla pracowników firm pogrzebowych Polska Izba Branży Pogrzebowej wnioskowała do Ministerstwa Zdrowia o możliwość ich wcześniejszego zaszczepienia. 1 lutego od dyrektora Departamentu Innowacji w Ministerstwie Zdrowia Jarosława Kieszka nadeszła jednak odpowiedź odmowna „[…] o ile pracownicy zakładów pogrzebowych i cmentarzy nie podlegają ustawie z dnia 26 kwietnia 2007 r. o zarządzaniu kryzysowym (Dz.U. z 2020 r., poz. 1856), podlegają szczepieniom na etapie szczepień populacyjnych” – można przeczytać w liście opublikowanym na stronie PIBP.
– Jesteśmy na pierwszej linii frontu, dosyć mocno narażeni na zakażenie się koronawirusem. Wiąże się to nie tyle z odbiorami osób zmarłych ze szpitali, bo tam mamy określoną przyczynę zgonu, więc nasze służby są odpowiednio przygotowane w zależności od tego, czy było zakażenie, czy też nie – tłumaczy Robert Czyżak. – Natomiast chodzi raczej o odbiór osób, które umierają poza szpitalami, w domach czy ośrodkach pomocy społecznej – dodaje.
Czytaj też:
Po podupadających restauratorach dzwoni tajemniczy inwestor z propozycją. „Państwo już upadli?”