Obecna sytuacja polityczna tworzy dodatkowy element napięcia w i tak pełnej zgrzytów współpracy pomiędzy agencjami kosmicznymi Rosji i pozostałych krajów, a zwłaszcza USA. Grzechem pierworodnym zawsze było podejście obu państw do wspólnego działania i budowane przez lata skryte animozje, które potrafiły znajdować nieoczekiwane ujście przy różnych okazjach – pisze dla „Wprost” dr Piotr Kaczmarek-Kurczak. I dodaje, że „erozję rosyjskiego potencjału kosmicznego” widać od lat.
Dr Piotr Kaczmarek-Kurczak – Centrum Studiów Kosmicznych Akademii Leona Koźmińskiego
Zakończenie Zimnej Wojny oznaczało dla NASA duże cięcia budżetowe i praktycznie rezygnację z programu budowy własnej stacji kosmicznej Freedom. Z kolei dla Rosjan wiązało się z upadkiem ich programu kosmicznego: rezygnacją z własnych samolotów kosmicznych Burań, wielkich rakiet Energia a także zagrożeniem dla przetrwania stacji kosmicznej Mir. W tej sytuacji obie strony miały interes w nawiązaniu współpracy. Trudno jednak powiedzieć, by panowało między nimi zaufanie i zrozumienie.
Amerykanie wykupili praktycznie wszystko, co ich zdaniem było wartościowego w rosyjskim programie kosmicznym (chodziło głownie o silniki rakietowe), a Rosjanie otrzymali pieniądze na przetrwanie.
Źródło: Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.