Startup Colossal Biosciences z dumą ogłosiła zbliżenie się do niemożliwego. Firma z Dallas w Teksasie obrała sobie za cel przywrócenie do świata żywych nieistniejącego już ptaka dodo, powszechnie kojarzonego z wymieraniem.
Amerykanie ożywią ptaka dodo
Firma właśnie potwierdziła, że rozszyfrowała już cały genom ptaka, co ma być kolejnym przełomem w planie jak z filmu science fiction. Co ciekawe, dodo to tylko najnowszy dodatek do „listy wskrzeszania” firmy. Wcześniej Colossal Biosciences zapowiadało też odtworzenie wymarłych zwierząt takich jak mamut czy wilkowór tasmański.
– To do czego dążymy to prześledzenie mutacji, które sprawiają, że dodo to dodo – zaznacza odpowiedzialna za projekt Beth Shapiro, główna ekspertka ds. paleogenetyki w firmie.
Poznanie genetyki dodo może być wielkim przełomem, ale naukowcy są jeszcze daleko od żywego przedstawiciela gatunku. Życia nie da się stworzyć tak po prostu, więc badacze muszą opracować plan, jak zaszczepić konkretny układ genetyczny w embrionie innego zwierzęcia.
Na ten moment Colossal Biosciences rozważają użycie jaj gatunku bardzo blisko spokrewnionych z dodo gatunków gołębi. Chodzi m.in. o azjatyckiego Nikobarczyka zwyczajnego.
Czemu wyginął ptak dodo?
Głównym celem firmy jest przywrócenie wymarłego ptaka na wyspę Mauritius. To właśnie ten afrykański kraj zamieszkiwał dodo, zanim ludzie doszczętnie nie wybili populacji tego gatunku pod koniec XVII wieku.
Dront dodo to należący do rodziny gołębiowatych nielot, jego pierwsze odkrycie przypisuje się arabskim kupcom jeszcze w XIII w. W piśmie po raz pierwszy wspomniał o gatunku odwiedzający Mauritius Heyndrick Dircksz Jolinck.
Nazwa prawdopodobnie pochodzi od portugalskiego "doido/doudo", oznaczającego szaleńca lub osobę niespełna rozumu. Ptaki były nielotami i nie uciekały od ludzi, co mogło im zyskać ten przydomek.
Jolinck już w pierwszej notatce wspomniał, że marynarze zabijali zwierzęta dla ich mięsa, a „jednym żołądkiem ptaka mogło się pożywić dwoje ludzi". Osobniki mogły ważyć nawet 15 kg, co sprawiło, że żeglarze masowo wybijali je, by zaopatrzyć się na dalszą podroż.
Czytaj też:
Archeolodzy wyciągają kości z magazynów i dają genetykom. „Przygoda dopiero się zaczyna”Czytaj też:
Krzyżacy pod lupą genetyków. Co powiedzą nam kości z pól pod Grunwaldem?