Przełomem może być deklaracja wicepremiera i ministra obrony Mariusza Błaszczaka, który 24 maja publicznie ogłosił, że jeszcze w tym roku ruszy postępowanie przetargowe dotyczące zakupu jednostek tej klasy, które kryją się pod kryptonimem Orka.
Jak ujął to szef resortu obrony, „jeszcze w tym roku planujemy uruchomić postępowanie, którego celem będzie zakup okrętów podwodnych wraz z transferem niezbędnych technologii, które chcemy uzyskać w drodze zamówienia offsetowego”.
Oczywiście można zadać pytanie, czy powyższa deklaracja nie stanowi zasłony dymnej, która miałaby odwrócić uwagę od sprawy pocisku Ch-55, który spadł w pobliżu miejscowości Zamość na kujawach. Dodatkowo należy pamiętać, że w bieżącym roku zaplanowane są wybory parlamentarne, które mogą zachwiać układem politycznym w kraju. W przypadku tak strategicznego problemu, jakim jest zakup okrętów podwodnych, można mieć nadzieje, że dojdzie do politycznego porozumienia ponad podziałami. Należy bowiem pamiętać, że uruchomienie procedury w bieżącym roku nie oznacza, że dostawcę poznamy w ciągu najbliższych miesięcy – ewentualne zamówienie trzech konwencjonalnych okrętów nowego pokolenia wraz z niezbędnym pakietem szkolno-logistycznym oraz uzbrojenia to duży projekt polityczno-gospodarczy. Liczba potencjalnych dostawców jest niewielka, a niektórych (planowanych) elementów uzbrojenia jeszcze mniejsza.
Jak kilka lat temu powiedział jeden z wiceprezesów przedsiębiorstwa przemysłu obronnego w Polsce, tego typu zakupy mają wybitnie polityczny wymiar. Potencjalna wartość kontraktu może oscylować w granicach około 4 mld euro, a dostawa może zostać rozciągnięta w czasie do przynajmniej do połowy kolejnego dziesięciolecia.
O ile obecnie szczegóły pozostają niejawne, nieco światła na potencjalną konfigurację okrętów podwodnych nowego typu rzucił w swoim wystąpieniu Mariusz Błaszczak.
– Chcemy, żeby nasze okręty podwodne cechowała długotrwałość realizowanych misji oraz wysoka pojemność w zakresie przenoszonych środków bojowych i elastyczność konfiguracji.(…) Pełnowartościowa Marynarka Wojenna powinna obejmować nie tylko jednostki nawodne, ale również te mogące skrycie przemieszczać się pod wodą, zdolne do długotrwałego wyczekiwania na swój moment, by w odpowiednim czasie uderzyć, czy to w cel nawodny, czy w lądowy – mówił minister.
Tego typu stwierdzenie może oznaczać, że resort obrony nadal, o czym dalej, podtrzymuje dwa kluczowe wymogi – zastosowanie nowoczesnego napędu niezależnego od powietrza AIP, a także dostosowanie platformy do przenoszenia i użycia pocisków manewrujących.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.