Z raportu UCE RESEARCH i Grupy BLIX wynika, że przeszło 60 proc. badanych kupi artykuły szkolne w promocjach. To prawie o połowę więcej niż w poprzednim roku. Ponad 77 proc. ankietowanych twierdzi, że zrobi tego typu zakupy głównie w dyskontach. I pomimo pandemii, niespełna 60 proc. obierze kurs na sklepy stacjonarne. Tylko nieco powyżej 3 proc. rodziców chce skompletować wyprawki wyłącznie przez Internet. Blisko 26 proc. zrobi to pół na pół. W tym roku także zamiast kilku miejsc konsumenci odwiedzą średnio dwa sklepy. Co ciekawe, większość dokona zakupów pod koniec wakacji, a nie jak to było w minionych latach, tj. na początku i w środku sierpnia.
Rodzice poszukają promocji
– Aż 60,9 proc. rodziców chce kupić wyprawki szkolne w promocji. 19 proc. nabędzie połowę art. okazyjnie. 4,2 proc. zrobi zakupy w regularnych cenach. – Polacy chętnie korzystają z gazetek promocyjnych i platform, które pomagają im znajdować najlepsze oferty. Aktualna niepewność gospodarcza wyjątkowo zachęca ich do oszczędzania. – Obserwujemy też teraz silny wzrost aktywności aplikacji agregujących rabaty sieci handlowych – mówi Marcin Lenkiewicz, wiceprezes Grupy BLIX.
Jak potwierdzają inni eksperci, w tym roku to nie moda czy jakość art. szkolnych odegra główną rolę. Najważniejszym determinantem wyborów konsumenckich będzie promocja. Dr Urszula Kłosiewicz-Górecka z Polskiego Instytutu Ekonomicznego uważa, że droższe, markowe wyprawki szkolne straciły na znaczeniu. Dla sklepów to mniejsza szansa na wyróżnienie swoich ofert. Oczekiwanie klientów na promocje oznacza realizację niższych marży.
– Dla sieci handlowych to nie jest żadna nowość czy zaskoczenie. Art. szkolne, tak jak inne produkty sezonowe, trzeba umieścić w dużym stopniu w promocji, aby podkreślić konkurencyjność oferty względem innych sklepów – przekonuje Maciej Boroń, ekspert marketingu i zachowań konsumenckich.
W zeszłym roku 36 proc. Polaków deklarowało, że kupi wyprawkę w promocji, a 11,9 proc. – w regularnej cenie. Z kolei 17,6% badanych zapowiadało połowę zakupów po rabacie, a drugą część – bez zniżek. – Mniej pieniędzy niż rok temu w portfelach wielu osób powoduje, że bardziej zależy im na promocjach. Sklepy mocniej komunikują obniżki, bo chcą odbudować obroty. Niższe ceny raczej nie zwiększą zysków, ale handel odżywa – zaznacza dr Maria Andrzej Faliński, ekspert rynku detalicznego.
W dyskontach będą kolejki
Na pytanie wielokrotnego wyboru 77,4 proc. badanych odpowiedziało, że kupi art. szkolne w dyskontach. 39,1 proc. zadeklarowało zakupy w hipermarketach. Maciej Boroń zwraca uwagę na to, że już od 2018 roku co trzecia złotówka w handlu trafia do dyskontów. Polacy chodzą do nich na małe zakupy, a na większe – do hipermarketów. Natomiast dr Kłosiewicz-Górecka podkreśla, że rodzice mogą kupić tam również wyprawki szkolne przy okazji codziennych wizyt. Bliskość tego typu sklepów w połączeniu z promocjami stanowi dodatkową zachętę.
– Dyskonty od wielu lat kojarzą się Polakom z najtańszymi zakupami. Widoczna podczas codziennych zakupów ekspozycja art. szkolnych w promocjach budzi w klientach poczucie okazyjności. To z pewnością wygeneruje zwiększone przychody wiodących sieci dyskontowych – przewiduje Tomasz Jabłoński, prezes Grupy BLIX.
Pomimo pandemii, 58,7 proc. Polaków zrobi zakupy stacjonarnie. 25,9 proc. ankietowanych kupi połowę art. online, a resztę – offline. Tylko 3,2 proc. badanych wskazało e-sklepy. 7,9 proc. nie umiało tego określić. Maciej Boroń zauważa, że podczas izolacji społeczeństwo otworzyło się na zakupy internetowe. Jednak po zniesieniu ograniczeń większość Polaków woli korzystać ze swobody osobistych wypraw do sklepów.
– Relatywne poluzowanie obostrzeń wpłynęło na to, że Polacy nadal wolą robić zakupy stacjonarnie. Podchodzą do nich jednak bardziej zadaniowo niż pół roku temu. Skrupulatniej się przygotowują, w tym częściej korzystają z list zakupowych – zwraca uwagę Marcin Lenkiewicz.
Natomiast prezes Jabłoński przypomina, że kanał tradycyjny w dalszym ciągu odpowiada za 90 proc. obrotów w rodzimym handlu. Dla części rodziców e-zakupy mogłyby być bezpieczniejsze, ale niekoniecznie łatwiejsze. Ponadto niektóre dzieci chcą samodzielnie wybierać swoje przybory, po obejrzeniu, przymierzeniu i dotknięciu wybranych produktów.
– Zdecydowana większość art. szkolnych zostanie kupiona stacjonarnie, zgodnie z deklaracjami. Ilość zakupów internetowych może wzrosnąć dopiero tuż przed powrotem dzieci do szkół, zwłaszcza w sytuacji, gdy pójdzie w górę liczba zachorowań – dodaje dr Kłosiewicz-Górecka.
Obawa przed koronawirusem
Najwięcej osób, czyli 24,5 proc., planuje skompletować wyprawkę w dwóch sklepach, 12,9 proc. – w jednym, a 16,3 proc. – w trzech. Więcej placówek odwiedzi 10,2 proc. badanych. Dla 14,3 proc. respondentów nie ma to znaczenia, a 21,7 proc. nie potrafi tego jeszcze określić. Co ciekawe, w ub.r. konsumenci najbardziej preferowali kilka placówek.
– Jest to ciekawa zmiana. Wynika z chęci minimalizowania ryzyka odwiedzania zbyt wielu placówek naraz. Dodatkowo sytuacja pandemiczna jest cały czas niejasna i część osób przez to nie jest w stanie podać jednoznacznej odpowiedzi – zauważa Maciej Boroń.
Zdaniem Marcina Lenkiewicza, tak duża liczba niezdecydowanych osób oznacza pewnego rodzaju zdezorientowanie shopperów. Może ono skutkować odkładaniem zakupów i obserwacją sytuacji pandemicznej. Z kolei ci, którzy planują odwiedzić kilka sklepów, mogą ostatecznie zdecydować się na e-zakupy.
– Decyzja o skompletowaniu wyprawki w dwóch placówkach jest również uwarunkowana ofertą cenową i wygodą. Rodzic, który znajdzie odpowiadającą mu promocję, zdecyduje się na zakup większej liczby artykułów w mniejszej ilości sklepów – wyjaśnia prezes Grupy BLIX.
W ub.r. 28,8 proc. Polaków kupowało art. szkolne na początku sierpnia i tyle samo osób – w połowie. W tym roku 30 proc. zrobi to w najbliższych dniach, a 19,9 proc. – dokładnie pod koniec miesiąca. Dr Kłosiewicz-Górecka dodaje, że utrzymująca się piękna pogoda zachęca Polaków do wydłużania swoich urlopów i oddalania zakupów na nieco późniejszy termin.
– Przesunięcie terminu zakupów jest też skorelowane z niepewną sytuacją w sprawie powrotu dzieci do szkół. Wciąż nie jest w stu procentach pewne, że 1 września wszędzie w kraju rozpocznie się rok szkolny. Natomiast wyprawka kupowana do nauki w domu znacząco różni się od tej nabywanej na potrzeby chodzenia do szkoły. Dlatego właśnie w tym roku wielu rodziców odkłada decyzje zakupowe wręcz na ostanią chwilę –podsumowuje Tomasz Jabłoński.
Badanie zostało wykonane metodą CAWI przez UCE RESEARCH i Grupę BLIX na początku sierpnia 2020 roku. W ankiecie wzięło udział 1002 rodziców planujących zakupy związane z powrotem do szkoły dzieci w wieku 6-19 lat.
Czytaj też:
Tegoroczna wyprawka opróżni portfele rodziców. Będzie drogo