Szacuje się, że każdego roku do mórz i oceanów trafia od 4,8 mln do 12,7 mln ton plastiku. Często pochodzą z miejsc oddalonych od mórz o setki kilometrów – ot, zostają beztrosko wyrzucone do rzeki i przemieszczają się z prądem. Stąd cieszy każda inicjatywa, która zmierza do zmniejszenia plastiku w wodach. Bałtyk na przykład jest regularnie sprzątany, a pieniądze pochodzą ze źródeł rządowych unijnych. W dużo gorszym stanie są morza oblewające biedne kraje, których rządy nie zaprzątają sobie głowy stanem wód.
Firma Mattel zapowiedziała, że do 2030 roku zamierza używać do produkcji wyłącznie materiałów pochodzących z recyklingu lub materiałów pochodzenia biologicznego. Już teraz jednak zaczyna wprowadzać produkty, które będą miały korpusy zrobione w 90 proc. z plastiku wyłowionego z oceanu. Z materiałów z drugiego obiegu powstaną również akcesoria dla lalek, np. domki - informuje CNN.
Dzieci dowiedzą się, jak dbać o środowisko
Jednocześnie z wypuszczeniem nowej kolekcji lalek, Mattel uruchomi „vlog Barbie”, na którym lalki będą uczyły dzieci, w jaki sposób mogą chronić naszą planetę.
Wykonywanie lalek z plastiku wyłowionego w oceanach nie jest jedynym pomysłem Mattel na zmniejszenie ilości plastiku wokół nas. W maju 2020 roku firma ogłosiła, że klienci mogą przesyłać stare lalki Barbie, które posłużą za materiał do produkcji nowych.
Ostatnie miesiące były bardzo dobre dla producentów zabawek. Zaważyła na tym pandemia: zamknięte przedszkola i konieczność ograniczenia spotkań z rówieśnikami spowodowały, że rodzice kupowali maluchom więcej zabawek.
Czytaj też:
Polityczna ekościema. „Narodowy narcyz woli to od prawdziwej ochrony środowiska”