Zdecydowanie nie ma „chemii” miedzy Donaldem Tuskiem a prezesem Narodowego Banku Polskiego i przewodniczącym Rady Polityki Pieniężnej Adamem Glapińskim. W 2022 roku Tusk powiedział, że jeśli wygra wybory, to „wyprowadzi Glapińskiego z NBP”.
Tusk mówił o „wyprowadzeniu” Glapińskiego z NBP
– Adam Glapiński jest nie tylko niekompetentny, nie tylko nieprzyzwoity w tym, co robi. Adam Glapiński jest też nielegalny. Nie będzie ani dnia dłużej prezesem NBP. Nie trzeba będzie ustawy – przekonywał lider PO na spotkaniu z sympatykami.
Słowa te natychmiast podchwycili prawicowi politycy i dziennikarze, którzy straszyli, że co to za kandydat na premiera, który zapowiada, że podniesie rękę na urzędującego prezesa NBP, organ konstytucyjny, i będzie wprowadzał swoje roszady.
Przypomnijmy, bo od tamtej wypowiedzi minęło półtora roku: mówiąc o nielegalności prezesa NBP, Tusk odwoływał się do wątpliwości, czy aby Glapiński nie sprawuje trzeciej kadencji – bo Konstytucja przewiduje, że jedna osoba nie może być prezesem NBP dłużej niż "dwie kolejne kadencje", a ten sam zapis stosuje się również do wiceprezesów NBP.
Tymczasem Adam Glapiński zasiadał w zarządzie banku centralnego od lutego 2016 r., kiedy to zastąpił w nim Eugeniusza Gatnara, który przeszedł do RPP.
Część prawników uważa, że pierwsza kadencja Glapińskiego w NBP przypadła na okres luty-czerwiec 2016 r., a druga od 2016 r., kiedy to powołano go już na prezesa banku. Kierując się taką interpretacją, trzeba odrzucić możliwość powołania Glapińskiego na kolejną kadencję w 2022 roku.
Pomimo wątpliwości wyrażanych przez utytułowanych konstytucjonalistów (o takie oponie wystąpiła Kancelaria Prezydenta), do powołania Adama Glapińskiego i tak doszło.
– Mamy opinie prawne, że jego ponowne powołanie jest dopuszczalne i zgodne z prawem – zapewniał w maju 2022 roku szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot.
Kiedy można odwołać prezesa NBP?
Istnieją okoliczności, w których odwołanie prezesa NBP jest możliwe, ale nie następuje to w procedurze „wyprowadzenia”, o której mówił Tusk.
Odwołanie prezesa Narodowego Banku Polskiego możliwe jest w czterech przypadkach:
- gdy nie wypełnia on swoich obowiązków na skutek długotrwałej choroby;
- gdy został skazany prawomocnym wyrokiem sądu za popełnione przestępstwo;
- gdy złożył on niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, stwierdzone prawomocnym orzeczeniem sądu;
- gdy Trybunał Stanu orzekł wobec niego zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk lub pełnienia funkcji związanych ze szczególną odpowiedzialnością w organach państwowych.
W czasie kolejnych spotkań z wyborcami Donald Tusk nie wracał już do „wyprowadzenia” Adama Glapińskiego z NBP. Wątku nie kontynuowali także inni politycy Platformy Obywatelskiej. Prawdopodobnie ktoś znający procedury powiedział Tuskowi (poniewczasie!), że politykom w demokratycznym państwie nie wolno ingerować w działania banku centralnego. Narodowy Bank Polski i Rada Polityki Pieniężnej są organami apolitycznymi. Żaden polityk nie może wpływać na ich działania.
W idealnym układzie politycy w ogóle nie powinni kontaktować się z zarządem NBP i członkami RPP. Jedynym momentem, w którym dochodzi do oficjalnego spotkania z prezesem, jest coroczne sprawozdanie z działalności NBP. Prezes tej instytucji pojawia się w Sejmie, przemawia, a następnie odpowiada na pytania parlamentarzystów. Poza tym nie powinno dochodzić do żadnych innych relacji, tak by nie dopuścić do spekulacji, że politycy w jakikolwiek sposób instruują zarząd NBP lub członków RPP albo że decyzje dotyczące polityki monetarnej mają podłoże polityczne, mają pomóc rządzącym w osiąganiu doraźnych celów politycznych.
Ostatnie kwartały były dalekie od ideału. W czasie comiesięcznych konferencji prasowych prezes Glapiński dawał do zrozumienia, że popiera decyzje podejmowane przez rządzących, nawiązywał do polityki. Nie powinno się to jednak stawać regułą.
Jeśli Donald Tusk ma dowody na to, że prezes NBP dopuścił się naruszenia prawa, które daje Trybunałowi Stanu podstawy do usunięcia go ze stanowiska, może podjąć stosowne kroki prawne. W przeciwnym razie nie powinien nigdy mówić o siłowym usunięciu jakiegokolwiek organu konstytucyjnego, bo daje to sygnał, że Polska jest krajem niedojrzałym politycznie, w którym politycy robią roszady w najważniejszych instytucjach. Takie słowa to także bardzo zły sygnał w kierunku inwestorów, którzy nie mogą ufać w stabilność państwa, w którym politycy deklarują gotowość usuwania niepasujących im członków najważniejszych instytucji.
Kadencja większości członków RPP kończy się w 2028 roku
Niezależnie od osobistych przekonań, Donald Tusk, jeśli dostanie misję powołania rządu, będzie musiał zaakceptować RPP w obecnym składzie oraz Adama Glapińskiego jako jej przewodniczącego. Większość członków Rady – włącznie z prezesem – została powołana na stanowisko w różnych miesiącach 2022 roku. Kadencja trwa 6 lat, więc zakończy się w 2028 roku. Rada w obecnym składzie „przeżyje” więc rząd, który się wkrótce ukonstytuuje.
Poniżej przedstawienie członków RPP wraz z datą rozpoczęcia kadencji.
- Przewodniczący Adam Glapiński – od 22 czerwca 2022 roku
- Ireneusz Dąbrowski – od 21 lutego 2022 roku
- Iwona Duda – od 7 października 2022 roku
- Wiesław Janczyk – od 23 lutego 2022 roku
- Cezary Kochalski – od 21 grudnia 2019 roku
- Ludwik Kotecki – od 26 stycznia 2022 roku
- Przemysław Litwiniuk – od 26 stycznia 2022 roku
- Gabriela Masłowska – od 7 października 2022 roku
- Joanna Tyrowicz – od 7 września 2022 roku
- Henryk Wnorowski – od 21 lutego 2022 roku
We współpracy rządu z RPP nie mają znaczenia indywidualne sympatie. Powinna być oparta na zasadzie daleko idącej neutralności i trzymaniu się swoich kompetencji. Ostatnie dwa lata nadszarpnęły reputację NBP i Rady, choć i wcześniej nie brakowało kontrowersji (miały związek m.in. z bardzo wysokimi wynagrodzeniami w biurze prasowym banku). Wszystkie tego rodzaju sygnały są momentalnie wychwytywane przez zagranicznych inwestorów i uderzają w wiarygodność banku centralnego, dlatego też w interesie polityki monetarnej – powinno ich być jak najmniej.
Czytaj też:
NBP podało zarobki Adama Glapińskiego. Kwota robi wrażenieCzytaj też:
Zmiany kadrowe w NBP czy TK? Nowy rząd musi pamiętać o kluczowej kwestii