Europa Systems. Polska firma; światowe ambicje.

Europa Systems. Polska firma; światowe ambicje.

Europa Systems
Europa Systems Źródło: Materiały prasowe / Europa Systems
W tej branży nieustannie trzeba rozwijać rozwiązania, które wnoszą dużą wartość dodaną klientom. Oczekiwania rosną z roku na rok wraz ze zmianą nawyków i potrzeb konsumentów – opowiada o specyfice działań w branży intralogistyki i digitalizacji systemów magazynowych Michał Zborowski, Prezes Zarządu Europa Systems.

Europa Systems – Integrator, producent i dostawca rozwiązań w obszarach Automatyzacja Magazynu i Logistyka Produkcji.

Europa Systems w ciągu 30 lat z sukcesem wdrożyła ponad 1000 projektów w 35 krajach, zapewniając dziś najnowocześniejszy serwis dostępny dla klienta 24/7. Firma dostarcza rozwiązania pod klucz do automatyzacji łańcucha dostaw, które zapewniają doskonałość operacyjną w fabrykach, magazynach i centrach dystrybucyjnych.

Nasza rozmowa zbiega się w czasie z ważną dla Europa Systems rocznicą: firma świętuje 30-lecie istnienia.

To prawda. Europa Systems została złożona w 1994 roku. Początkowo sprzedawaliśmy komponenty do systemów magazynowych, czyli rolki, przenośniki – proste rozwiązania mechaniczne. Naszymi odbiorcami były głównie firmy w Europie Zachodniej, przede wszystkim w Niemczech.

W 1999 zaprojektowaliśmy i wdrożyliśmy pierwszy system transportowy „pod klucz” – transport 23 tysięcy opon dziennie dla międzynarodowej firmy Bridgestone. To było ogromne wyzwanie. Rynek automotive, a zwłaszcza sektor opon, jest bardzo wymagający, nie ma tam przestrzeni na błędy. Bridgestone to korporacja z bardzo wysokimi oczekiwaniami, która doceniła współpracę z nami i w ten sposób zyskaliśmy pierwszego dużego klienta. To był ważny krok w rozwoju firmy

Wraz z pozyskiwaniem nowych klientów unowocześnialiśmy usługi i wychodziliśmy naprzeciw oczekiwaniom różnych segmentów rynkowych. W chwili obecnej działamy w branży retail, e-commerce, FMCG, tire & battery, przemyśle ciężkim, drzewnym i papierniczym.

Rok 2014 był kolejną ważną datą dla Europa Systems. Wówczas dołączyliśmy do międzynarodowego holdingu przemysłowo-inwestycyjnego Thumos Capital Ltd., której częścią są znane i silne spółki takie jak Paged Sklejka, Paged Meble, Paged Energy.

Intralogistyka jest branżą, która nie stoi w miejscu a przede wszystkim nie znosi próżni. Chcąc być konkurencyjnym na tym rynku niezbędny jest ciągły rozwój nowych produktów, usprawnianie istniejących rozwiązań, tak by móc zagwarantować Klientom coraz większą przepustowość magazynów i sprawniejszą obsługę procesów. Od 2019 roku w Europa Systems istnieje dział R&D, który pełni kluczową rolę w promowaniu innowacji i rozwoju naszej firmy. Nasi inżynierowie i konstruktorzy opracowali m.in. ES Robo Wash & Dry – automatyczny system mycia i suszenia pojemników termoizolacyjnych (TKT) wykorzystywany głównie przez sieci spożywcze, czy też autonomiczne roboty takie jak AGV (Automated Guided Vehicle – ES Gear) i AMR (Autonomous Mobile Robot – ES Smart) mające zastosowania w branży retail.

W 2020 roku nabyliśmy spółkę Edocs Systems z Rzeszowa, by lepiej rozwijać nasze kompetencje w zakresie automatyki i informatyki. Obecnie działa ona jako Europa Systems Rzeszów. Ta akwizycja była odpowiedzią na potrzeby naszych Klientów, którzy chcieli, abyśmy projektowali także rozwiązania z obszaru automatyki oraz IT. Obecnie panuje trend – Klienci oczekują kompleksowej obsługi przez jednego dostawcę tzw. „one-stop-shop”. Proszą nie tylko o dostarczenie mechaniki, ale też rozwiązań w zakresie systemów automatyki oraz systemów informatycznych do zarządzania przepływem towarów.

Odczuliśmy brak w naszej ofercie rozwiązań z obszaru IT, dlatego też podjęliśmy decyzję o włączeniu istniejącej, doświadczonej firmy do naszej struktury. Od tego czasu prężnie rozwinęliśmy – w chwili przejęcia rzeszowski odział zatrudniał kilku pracowników, dziś zespół liczy ponad pięćdziesięciu specjalistów.

Z naszych obserwacji i doświadczeń wynika, że właśnie w tym kierunku idzie cały świat intralogistyki – firmy taka jak Europa Systems mają być centralnym „punktem kontaktu” i realizować wszystkie oczekiwania klientów. Dostarczane usługi powinny być dostosowane do indywidualnych potrzeb klientów i skutecznie rozwiązywać ich unikalne problemy – czyli być „szyte na miarę”. Jednocześnie intralogistyka (innymi słowy to wszystko co się dzieje wewnątrz magazynów) jest zupełnie niewidoczna dla ostatecznego odbiorcy i nie ma w tym nic złego. Konsumenci idą do sklepu, widzą produkty i nie muszą się zastanawiać, w jaki sposób produkt dotarł do ich rąk? Uzasadnienie oczekujemy by warzywa i owoce, które zamierzamy kupić, były świeżo co dostarczone na półkę sklepową z pola czy sadu.

Lokalizacja firmy pod niemiecką granicą nie była dziełem przypadku: od początku firma chciała się koncentrować na klientach z Zachodu?

Tak, zresztą i dziś gross przychodów naszej spółki pochodzi z rynków Europy Zachodniej. Przekonaliśmy do siebie graczy z obszaru DACH, czyli Niemiec, Austrii i Szwajcarii. Na tym jednak nie poprzestaniemy. W ciągu najbliższych lat będziemy rozwijać naszą pozycję m.in. we Francji, Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii. Nasze ambicje wykraczają poza Europę – za Atlantyk, ale może o tym porozmawiamy nieco później (śmiech).

Na jakiego rodzaju współpracę bardziej Pan stawia? To znaczy, żeby mieć kilku dużych sprawdzonych klientów, czy jednak biznes na wielu nogach, czyli wielu mniejszych klientów?

Jedno i drugie. Chcemy też dywersyfikować sektory, które obsługujemy, zresztą z powodzeniem to robimy. Zaczynaliśmy od komponentów systemów przenośników dla różnych sektorów, potem pojawiły się projekty dla firm oponiarskich i realizacje rozwiązań dedykowanych dla retail oraz sektora drzewnego. Na końcu pojawił się e-commerce. Dlaczego tak? Po pierwsze chcemy się rozwijać, uczyć się nowych rzeczy, ale też chcemy dywersyfikować ryzyko i nie skupiać się tylko na jednym sektorze. Jestem przekonany, że obszar food retail zawsze będzie się miał dobrze, ale mimo wszystko warto różnicować domeny działania.

Konieczność dywersyfikacji obszarów wymusił chociażby COVID – w jednych sektorach odczuliśmy wyraźny spadek inwestycji, a inne jak np. e-commerce pokazywały wyraźne wzrosty i niewykorzystany wcześniej potencjał. Zapotrzebowanie na artykuły spożywcze i pierwszej potrzeby były i będą niezmiennie. W momencie zamknięcia sklepów stacjonarnych zakupy przeniosły się do Internetu – to dla wielu było game changer’em w ich modelu biznesowym.

Nasza wieloletnia współpraca z tak znaczącymi klientami jak chociażby Lidl, utwierdza nas w przekonaniu, że zaufanie, partnerstwo i wspólne mierzenie się z wyzwaniami rynkowymi procentuje – prowadzi do obopólnego rozwoju biznesu.

Siedziba spółki znajduje się jakieś 45 kilometrów od Szczecina, co było nieprzypadkową decyzją założycieli, skoro usługi były skierowane przede wszystkim do klientów niemieckich. Czy otwieranie firmy z dużymi ambicjami w małej miejscowości nie niosło jednak za sobą trudności?

W tamtym czasie największą trudnością było przekonanie mieszkańców do podjęcia stałej pracy innej niż ich pierwotny profil zawodowy. Na terenie Żabowa, gdzie znajduje się siedziba firmy, przez lata działał PGR. W czasie transformacji mieszkańcy tych terenów bardzo silnie doświadczyli konsekwencji przemian ustrojowych.

Niełatwo było pozyskać wykwalifikowany zespół, który mógł sprostać oczekiwaniom zachodnich odbiorców. Tu ogromny szacunek wobec przedsiębiorczości założycieli, którzy taki zespół zbudowali w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku.

A czy dziś łatwo pozyskać wykwalifikowanych pracowników? Jesteśmy, przypomnę, prawie 50 km od miasta akademickiego. Mało to i dużo jednocześnie.

Specyfiką tej części województwa zachodniopomorskiego jest konieczność konkurowania z pracodawcami po drugiej stronie granicy, których oferty nierzadko są dużo bardziej atrakcyjne. Polscy pracodawcy też ścigają się między sobą. Wiele firm, chcących świadczyć usługi na rzecz niemieckich odbiorców, lokuje tu swoje zakłady i magazyny. Powoduje to, że rynek pracownika jest w powiatach przygranicznych bardzo silny. My także tego doświadczamy. Ale mamy taką zasadę – problemami się „nie przejmujemy”, tylko się nimi „zajmujemy”.

W Europa Systems zatrudniamy przeszło trzysta osób, z czego więcej niż 80 procent, to wysoce wykwalifikowani inżynierowie i technicy.

Myślę, że dwa elementy zadecydowały o tym, że jesteśmy postrzegani jako atrakcyjny pracodawca. Po pierwsze: mamy różnorodne projekty, co sprawia, że nasi inżynierowie mogą rozwijać swoje umiejętności w różnych obszarach. To rzecz kluczowa, bo dzięki temu wyłapujemy talenty na rynku pracy. Po drugie: wychodzimy na zewnątrz i blisko współpracujemy ze szkołami wyższymi. Jesteśmy dumni, że z naszej inicjatywy, na Politechnice Rzeszowskiej uruchomiono specjalizację „Automatyzacja i robotyzacja systemów wytwarzania i intralogistyki”, na kierunku Automatyka i Robotyka.

Na co mogą liczyć studenci: praktyki, zatrudnienie w Europa Systems?

Specjalność trwa trzy semestry i w tym czasie studenci uczą się nie tylko nowoczesnych rozwiązań inżynierskich, ale też otrzymują możliwość odbycia stażu w naszej firmie. Jest to dla nas, mówiąc bardzo pozytywnie, inkubator talentów, zaś studentom pozwala na przyswajanie praktycznej wiedzy. Chcemy, by studenci Politechniki Rzeszowskiej szerzej patrzyli na branżę, w której działamy. Dlatego też wśród wykładanych przedmiotów znajdziemy standardy rozwiązań technologicznych stosowanych w Europie jak również w Stanach Zjednoczonych.

Pana, jako prezesa spółki, postępująca automatyzacja cieszy, bo oznacza zmniejszenie zatrudnienia, co przekłada się na niższe koszty. Zastanawiam się tylko, czy automatyzacja w branży magazynowej nie sprawi, że wkrótce nie będzie potrzeba tak wielu pracowników i dzisiejsi studenci zostaną bez pracy. Ta wizja może ich zniechęcić do podejmowania nauki na Waszym patronackim kierunku.

Odpowiedź na pytanie o to, na ile automatyzacja systemów magazynowania może zaszkodzić rynkowi pracy, jest bardziej złożona, ale niekoniecznie skomplikowana.

Jak sami widzimy z okna samochodu podróżując po Polsce, magazyny dzisiaj „zbliżają się” do miast, aby dostawcy mogli szybciej i elastyczniej reagować na potrzeby konsumentów. A na przedmieściach miast jest coraz mniej przestrzeni ergo każdy metr kwadratowy magazynu musi mieć większą przepustowość, być wysoce „produktywny”.

Systemy intralogistyczne, których wymagają dziś nasi Klienci, są coraz bardziej złożone, a więc stają się coraz droższe. Nie wystarcza już przenośnik rolkowy jak 20 lat temu – dziś trzeba go wpiąć w system, który musi mieć określoną wydajność. Rozwiązania są coraz bardziej zaawansowane. W związku z tym praca przy ich obsłudze również wymaga wyższych kwalifikacji. Cała umiejętność polega na tym, żebyśmy integrowali rozwiązania intralogistyczne i utrzymywali sprawność systemów zgodnie z rygorem zadanym przez Klienta, tak aby ten mógł w pełni skupić się na prowadzeniu swojego biznesu. Do tego potrzebni są wysoce wykwalifikowani specjaliści – obecnie studenci kierunków automatyki, robotyki i IT.

Ta wizja zachęca do podejmowania nauki na Politechnice Rzeszowskiej i nie tylko.

Mniejsze a efektywniejsze magazyny bliżej miast pewnie przekładają się na ekologię, bo nie trzeba tych towarów tak daleko wozić.

Oczywiście! Optymalizacja łańcucha dostaw ma wymiar również środowiskowy. Nie możemy wypierać ze świadomości faktu, że nasze działania mają wymierny wpływ na nasze otoczenie i środowisko naturalne, w którym żyjemy. Co cieszy, w naszym biznesie coraz więcej firm zadaje sobie i Europie Systems te pytanie: jaki skutek będzie miało wybrane rozwiązanie magazynowe na środowisko naturalne, na ludzi?

Wróćmy jeszcze na chwilę do „elementu ludzkiego”. Kilka lat temu wdrożyliśmy u klienta projekt (wcale nie był duży) i w efekcie wprowadzonych zmian zredukował zatrudnienie z kilkudziesięciu do 20 osób. Pracownicy, z którymi rozstano się, od razu znaleźli zatrudnienie w innych firmach magazynowych w okolicy – często na wyższych stanowiskach. Proszę mi wierzyć, że w tej branży jest więcej wakatów niż rąk do pracy.

Dzięki automatyzacji możemy w lepszy sposób wykorzystać zasoby ludzkie (nie lubię tego określenia w stosunku do ludzi, do współpracowników). Mało kto z Nas chciałby przez całe życie zawodowe jeździć wózkiem widłowym. Dzięki temu, że dziś urządzenia mogą po części zastąpić pracowników liniowych, oni mogą przekwalifikować się do ról wnoszących większą wartość dodaną np. jako operator systemu infrastruktury logistycznej. Trzeba szkolić pracowników do nowych zadań, co musi kosztować, ale w ostatecznym rozrachunku jest to bardzo korzystne i dla firmy i dla samych zatrudnionych. Moim zdaniem, przed nami stoi ogromny potencjał biznesowy i społeczny pomocy ludziom w „zaprzyjaźnianiu się” z technologią i postawieniu ich w jej centrum.

Zaczęliśmy od 30-lecia firmy, więc teraz pytanie o to, co Europa Systems planuje w najbliższych trzech, czterech latach.

Mamy bardzo ambitne plany. Chcemy być znaczącą firmą w sektorze dostawców rozwiązań intralogistycznych. Wprawdzie naszymi naturalnymi obszarami działania są kraje niemieckojęzyczne, ale rozwijamy się również we Włoszech, Francji, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii. Nie zapominamy również o Polsce i o krajach rejonu Europy Centralno-Wschodniej.

Mamy nadzieję, że niedługo sfinalizujemy akwizycję w Stanach Zjednoczonych i będziemy mogli zdobywać klientów zza Atlantyku. To się zresztą dzieje już dziś – my, mała polska firma spod Szczecina, dostajemy zapytania od amerykańskich firm, które szukają nowych dostawców i konkurencyjnych rozwiązań. Wyzwaniem będzie sprawne przetransportowanie przez ocean naszych rozwiązań mechanicznych; o transfer rozwiązań automatycznych i informatycznych nie obawiam się: nasi automatycy i informatycy są bardzo sprawni, co udowodnili nie raz na „site’ach” w różnych lokalizacjach w Europie.

USA to najbardziej rozwinięty rynek logistyczny świata, więc zadanie brzmi bardzo ambitnie.

A tu Panią zaskoczę. Rynek amerykański jest bardzo duży, to zupełnie inny potencjał niż europejski, ale w obszarze intralogistyki wszystko co najlepsze wydaje się być przed nim. Nie poczuwam się do bycia ekspertem, ale po rozmowach z naszymi amerykańskimi partnerami mam przekonanie, że mierzą się z podobnymi wyzwaniami co my, np. młodzi ludzie nie chcą pracować w magazynach jeżdżąc na wózkach widłowych.

Firmy europejskie są bardziej zautomatyzowane niż amerykańskie. Teraz w Stanach Zjednoczonych jest boom na logistykę i automatyzacje. Wzrosty będą bardziej dynamiczne niż w Europie. Mamy apetyt na ten rynek, a paradoks polega na tym, że może on nie być tak trudny, jak się na pierwszy rzut oka wydaje. Amerykański rynek magazynowy jest inaczej zorganizowany, bardziej wymagający, a zatem trzeba się go nauczyć. Z polską przedsiębiorczością i ambicją jestem przekonany, że wkrótce będziemy mogli się pochwalić spółką w USA.

Czytaj też:
Studia logistyczne: klucz do kariery w dynamicznie rozwijającym się sektorze
Czytaj też:
Roboty to przyszłość logistyki. Są nawet 100 razy szybsze od ludzi

Michał Zborowski
Źródło: Wprost