Kontrolerzy nie mają litości: test dymny ujawnia nielegalne rynny

Kontrolerzy nie mają litości: test dymny ujawnia nielegalne rynny

Dodano: 
Niewłaściwe odprowadzanie deszczówki może słono kosztować
Niewłaściwe odprowadzanie deszczówki może słono kosztować 
Masz rynnę podpiętą do „sanitarki”? Grozi do 10 tys. zł kary. Wodociągi wykrywają to bezbłędnie testem dymnym.

Nielegalne kierowanie deszczówki do kanalizacji sanitarnej to problem, który coraz dotkliwiej uderza w polskie miasta. Z pozoru „niewinne” wpięcie rynny do sieci bytowej kończy się przeciążeniem instalacji. Kanalizacja projektowana jest do odprowadzania ścieków, a nie mas wody spływającej z setek dachów i podjazdów podczas ulewy. Efekt? Cofki, zalane piwnice, wybijające studzienki, a w skrajnych przypadkach uszkodzenia infrastruktury.

Kontrola dymna

Jak wodociągowcy namierzają takie praktyki? Wykorzystują kontrolę dymną. Przez studzienkę sanitarną wprowadzają gęstą, białą mgłę wytworzoną z atestowanego roztworu. Obserwują, gdzie pojawi się obłok — jeśli wychodzi z rynny, kratki na podjeździe czy innego miejsca połączonego z siecią bytową, dowód naruszenia jest jasny. Dym jest bezwonny, nietoksyczny i dopuszczony do użycia także w pomieszczeniach, więc nie stanowi zagrożenia dla ludzi ani zwierząt. Ucierpieć może co najwyżej reputacja i… portfel właściciela.

Procedura po wykryciu nieprawidłowości jest dwuetapowa. Najpierw właściciel otrzymuje pismo z nakazem trwałego odcięcia nielegalnego przyłącza oraz wskazówkami, jak prawidłowo zagospodarować wodę opadową. Deszczówkę należy zatrzymać na działce — przez drenaż, zbiornik retencyjny, beczkę do podlewania — albo odprowadzić do kanalizacji deszczowej, jeśli jest dostępna. To rozwiązania zgodne z prawem i korzystne dla środowiska.

Kary finansowe

Zignorowanie wezwania oznacza realne konsekwencje finansowe. Za odprowadzanie deszczówki do kanalizacji sanitarnej grozi grzywna sięgająca nawet 10 tys. zł. Samorządy i spółki wodociągowe podkreślają, że działania kontrolne mają chronić sieć i mieszkańców. Każde nielegalne wpięcie zwiększa ryzyko awarii, które w praktyce wraca do właścicieli w postaci zalanych pomieszczeń lub kosztownych napraw.

Kontrole dymne nie są pokazem „magii”, lecz skutecznym testem szczelności i legalności podłączeń. Biały obłok prędzej czy później ujawnia, którędy płynie woda, której miejsce jest w zbiorniku retencyjnym lub kanalizacji deszczowej — ale na pewno nie w sieci sanitarnej. A tam, gdzie dym wskaże drogę, szybko może pojawić się także urzędowe pismo. I rachunek.

Czytaj też:
Jak zbierać deszczówkę z rynny? Wystarczy założyć na nią jeden element
Czytaj też:
Beczka na deszczówkę – wykorzystaj ulewne deszcze, magazynuj wodę!