Rozesłany do mediów list ministra finansów Jeorjosa Papakonstantinu głosi, że greckie władze chcą rozmawiać o "wieloletnim programie polityk gospodarczych (...), który mógłby być wsparty pomocą finansową ze strony krajów strefy euro i MFW, o ile greckie władze zdecydują się poprosić o pomoc".
W komunikacie prasowym resort finansów zaznaczył, że list nie oznacza formalnego zwrócenia się o pomoc przez Grecję.
Taka prośba jest potrzebna w celu uaktywnienia mechanizmu, którego warunki sfinalizowali w ostatnią niedzielę ministrowie finansów strefy euro, by pomóc temu krajowi wyjść z bezprecedensowego kryzysu i zapewnić stabilność wspólnej waluty. W bieżącym roku strefa euro jest gotowa pożyczyć 30 mld euro oprocentowane na ok. 5 proc., czyli niżej niż odsetki płacone przez Grecję na rynkach finansowych. Do tego miałby dojść udział Międzynarodowego Funduszu Walutowego szacowany na 10-15 mld euro na tych samych warunkach. Koordynacją pożyczek ma kierować Komisja Europejska.
Według analityków, celem rozmów jest przede wszystkim ustalenie wysokości pożyczek możliwych w dwóch kolejnych latach działania trzyletniego mechanizmu. Ma także chodzić o szczegółowe ustalenie warunków pomocy, co oznaczałoby, że Grecja zamierza się wkrótce o nią zwrócić. W Atenach w przyszłym tygodniu spodziewana jest delegacja ekspertów z MFW, KE oraz Europejskiego Banku Centralnego.
Grecja, mimo politycznych deklaracji gotowości wsparcia ze strony partnerów w strefie euro, ma wciąż trudności z finansowaniem zadłużenia na rynkach finansowych. Oprocentowanie jej 10-letnich obligacji sięga 7,2 proc., czyli jest ponad dwa razy wyższe niż w przypadku obligacji Niemiec, które są największą unijną gospodarką.
Wysokość greckiego zadłużenia, z którego finansowaniem nie radzi sobie rząd, sięga 300 mld euro.
PAP, mm