Protesty odbyły się także poza Lagos: w stanie Kano na północy, w delcie Nigru oraz w zachodnim stanie Kwara. W stolicy Kwary, Ilorinie, zginął jeden demonstrant. Na razie podawane są sprzeczne wersje co do okoliczności jego śmierci. Związki zawodowe oskarżyły policję, ta jednak odpiera zarzuty. W delcie Nigru wojsko usunęło protestujących, którzy blokowali autostradę.
Decyzję o likwidacji dopłat ogłoszono 1 stycznia. Rząd przekonuje, że zaoszczędzone w ten sposób środki (ok. 8 mld dolarów rocznie) przeznaczy m.in. na rozbudowę infrastruktury, dofinansowanie służby zdrowia i systemu edukacji oraz walkę z ubóstwem. Mieszkańcy Nigerii obawiają się jednak, że za podwyżką cen paliw pójdą kolejne. - Wszystko podrożeje, transport, mieszkanie, opłaty za naukę, żywność. Zwykli ludzie nie dadzą sobie rady - ostrzega jedna z protestujących Nigeryjek. Ponadto wielu obywateli państwa uważa, że pieniądze zaoszczędzone na likwidacji dopłat padną łupem skorumpowanych polityków. Ich zdania nie zmieniła zapowiedź prezydenta, który obiecał stworzenie specjalnej komisji nadzorującej wydawanie tych środków.
PAP, arb