W Brukseli trwa posiedzenie ministrów ochrony środowiska państw UE w sprawie redukcji emisji CO2 w UE do 2050. Prezydencja duńska chce, by "27" przyjęła we wnioskach z posiedzenia tzw. kroki milowe, które w swojej analizie wskazała Komisja Europejska. W 2030 r. UE miałaby zredukować swoje emisje o 40 proc., w 2040 r. o 60 proc., a w 2050 r. aż o 80 proc. w porównaniu z 1990 r. Polska nie chce nowych celów i może zawetować wnioski z posiedzenia. Wcześniej osoba zbliżona do uczestników negocjacji podkreśliła, że Polska przyjmuje najbardziej radykalną postawę. - Delegacje mają wątpliwości, ale chcą znaleźć rozwiązanie. Polska wydaje się osamotniona ze swoim bardzo konfrontacyjnym punktem widzenia - podkreślił informator, który dodał, że akceptacja wniosków wymaga jednomyślności.
Inny informator przekonywał, że Czechy, Węgry, Słowacja oraz Bułgaria i Rumunia są skłonne przystać na orientacyjne cele redukcji emisji CO2 do 2050 r., z kolei Wielka Brytania, Niemcy i Francja chcą celów obligatoryjnych. Pojawiały się też głosy o podniesieniu do 25 proc. celu redukcji emisji CO2 do 2020 roku. Ze wszystkich państw "27" jedynie Polska nie zgadzała się na punkt projektu wniosków upoważniający Komisję Europejską do przygotowania strategii obniżania unijnych emisji CO2 do 2030 r. - taka strategia byłaby podstawą do wiążących propozycji legislacyjnych w zakresie obniżania emisji po 2020 r.
Minister środowiska Marcin Korolec tłumaczył 8 marca, że Polska nie chce nowych celów redukcji emisji CO2 po 2020 r. przed zakończeniem globalnych negocjacji klimatycznych, co może nastąpić w 2015 r. Polska może więc zawetować pomysł nowych celów, jeśli na stole nie pojawi się propozycja kompromisowa. Warszawa skorzystała już z prawa weta w tej sprawie w czerwcu 2011 r.
PAP, arb