W środę w ciągu dnia wspólna waluta kosztowała nawet 4,10 zł, dolar - 3,31 zł, a frank - 3,41 zł. Sebastian Trojanowski z Noble Securities stwierdził, że biorąc pod uwagę skalę umocnienia złotego w ostatnich tygodniach, realizacja zysków i tym samym wzrost kursu pary euro-złoty nie powinien być zaskakujący. "Bardzo wyraźnie zbiegło się to w czasie ze wzrostem rentowności polskich obligacji, która w przypadku 10-latek sięgnęła niemal 5 proc. Z technicznego punktu widzenia, kurs nie powinien przekroczyć poziomu 4,12 zł za euro, aby średnioterminowa tendencja aprecjacyjna (umocnienia złotego - red.) pozostała niezagrożona" - ocenił.
Główny analityk DM BOŚ Marek Rogalski wskazał, że słowa głównego ekonomisty resortu finansów Ludwika Koteckiego nie zrobiły negatywnego wrażenia na inwestorach.
"Złoty wręcz zyskał po tym na wartości, bo słowa Koteckiego pomogły rynkowi długu. Spekulacje dotyczące niższego wzrostu gospodarczego tylko napędzają oczekiwania, co do terminu, kiedy Rada Polityki Pieniężnej rozpocznie cykl obniżek stóp procentowych. Zwłaszcza, że według szacunków MF inflacja może na koniec roku spaść poniżej 3 proc." - stwierdził. W środę Kotecki poinformował, że wzrost PKB w Polsce w 2013 r. wyniesie co najwyżej 2,5 proc., ale nie mniej niż 2 proc. Dodał, że tegoroczna prognoza wzrostu PKB na poziomie 2,5 proc.
eb, pap