Nie zapraszali jej na wspólne posiłki. Brytyjski sąd przyznał Polce zadośćuczynienie

Nie zapraszali jej na wspólne posiłki. Brytyjski sąd przyznał Polce zadośćuczynienie

Szkolna stołówka
Szkolna stołówka Źródło: Shutterstock / Africa Studio
Szef powinien był zapytać recepcjonistkę, czy chciałaby przyłączyć się do wspólnego jedzenia. Pominięcie jej to przykład dyskryminacji – orzekł brytyjski sąd i przyznał Polce zadośćuczynienie.

Polka Małgorzata Lewicka do 2019 roku pracowała w salonie motoryzacyjnym w mieście Watford w Wielkiej Brytanii. Zatrudniona była na pół etatu na stanowisku recepcjonistki.

W firmie było przyjęte, że raz w miesiącu pracownicy mogli zamówić obiad na koszt pracodawcy, ponadto pracownicy mieli w zwyczaju wspólne jedzenie posiłków. Pani Małgorzata w pewnym momencie poczuła się wykluczona, bo koledzy omijali ją szerokim łukiem i rozmawiali tylko wtedy, gdy było to uzasadnione kwestiami zawodowymi, nikt nie zapraszał jej do wspólnego jedzenia – relacjonuje „Daily Mail”.

Kobieta czuła się ofiarą dyskryminacji

Kobieta powiązała ten ostracyzm z faktem, że wcześniej złożyła skargę związaną z nierównym, jej zdaniem, traktowaniem. Podniosła, że otrzymuje wynagrodzenie niższe niż przyjęte w firmie, a pracodawca nie respektuje ustalonych godzin pracy. Poskarżyła się również na dyskryminację ze względu na płeć. Sąd częściowo uznał zarzuty kobiety, a pracownik odpowiedzialny za uchybienia dostał pisemne ostrzeżenie.

W 2019 roku pani Lewicka została zwolniona, co pracodawca uzasadnił tym, że potrzebował recepcjonistki na pełen etat, a ona nie zgodziła się na wydłużenie godzin pracy. Uznała, że to tylko pretekst, bo w rzeczywistości zwolnienie miało być karą. Wystąpiła więc do sądu z kolejnym powództwem, tym razem o dyskryminację, jakiej miała doświadczać w salonie samochodowym. Przejawem dyskryminacji było niezapraszanie jej do wspólnego jedzenia.

Szef powinien był rozmawiać z pracownikiem

Sędzia Jennifer Bartlett zwróciła uwagę, że wprawdzie obiady mogły się odbywać w sposób nieformalny i bez wcześniejszego ustalania godziny, niemniej pracodawca powinien był tak to rozegrać, by kobieta nie czuła się wykluczona. Nawet w sytuacji, w której kończyła pracę o godzinie 13, a więc wychodziła z salonu przed tym, jak pozostali pracownicy zbierali się wokół stołu w kantynie. „Mogła zostać zapytana, czy chce się przyłączyć” – zauważyła sędzia.

Pani Małgorzata otrzymała 23 079 funtów tytułem zadośćuczynienia za szkody moralne oraz jako rekompensatę utraconych zarobków.

Czytaj też:
Niemal co drugi pracownik w Polsce doświadczył mobbingu

Źródło: Daily Mail