W marcu 2020 roku zaczęły obowiązywać przepisy ustawy, która obniżyła koszty pozaodsetkowe kredytów konsumpcyjnych. Była to tzw. ustawa covidowa, czyli ustawa o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem Covid-19. Wprowadziła zmiany w szeregu ustaw, ale czas obowiązywania tych wyłączeń był od samego początku z góry wyznaczony.
I tak, z końcem czerwca przestał działać przepis, który na czas pandemii obniżył maksymalną wysokość kosztów pozaodsetkowych (prowizji i różnego rodzaju opłat) dla kredytów konsumpcyjnych. Expander wyliczył, że kredytobiorcy muszą się liczyć z trzykrotnym wzrostem kosztów kredytów nawet, choć w gruncie rzeczy nie będzie to podwyżka, lecz powrót do tego, co obowiązywało przed pandemią.
Jak wyliczany jest górny pułap kosztów pozaodsetkowych?
Limit wyliczany jest na podstawie poniższego wzoru: kwota kredytu x 25 proc. + kwota kredytu x 30 proc. x okres spłaty w dniach/365. Dla kredytu w kwocie 3 tys. zł udzielonego na 23 miesiące limit wyniesie zatem 2 400 zł. W czasie obowiązywania szczególnych przepisów ustanowiony był na znacznie niższym poziomie – zaledwie 780 zł. W tym przypadku kredytobiorca musi się liczyć z 3-krotnym wzrostem kosztów.
Jednocześnie suma kosztów pozaodsetkowych nie może być wyższa niż kwota kredytu.
Podwyżka dla wszystkich kredytobiorców?
Czy to oznacza, że osoby zawierające umowy kredytowe od lipca muszą się liczyć z tym, że jego koszty będą dwu- lub trzykrotnie wyższe niż w przypadku kredytu na taką samą kwotę zawartego w czasie obowiązywania szczególnych warunków? Niekoniecznie. Cały czas mówimy o kosztach maksymalnych. W konkretnych przypadkach mogą być one niższe, nawet znacząco. Na rynku panuje konkurencja, więc klient może poszukać oferty, która w największym stopniu spełni jego oczekiwania i będzie najkorzystniejsza.
Czytaj też:
PFR przygotowuje się do ewentualnego jesiennego lockdownu. Tarcza finansowa nie jest wykluczona