Tusk znowu przywołał krótszy dzień pracy. Tak to się robi na Zachodzie

Tusk znowu przywołał krótszy dzień pracy. Tak to się robi na Zachodzie

Praca grupowa
Praca grupowa Źródło:Unsplash / Štefan Štefančík
Krótszy dzień pracy – to najnowsza obietnica wyborcza Donalda Tuska, podpatrzona u polityków partii Razem. Na polskim rynku to nowość, ale zachodnie firmy już testują takie rozwiązania. Często z pozytywnym skutkiem.

– Rynek pracy nigdy nie zmieniał się tak dynamicznie, nigdy nie był tak elastyczny i nigdy nie był tak wymagający, jak jest dzisiaj. Postęp technologiczny nie musi oznaczać bezrobocia –powiedział w sobotę Donald Tusk, i zapowiedział, że w razie wygranej, będzie dążył do skrócenia ustawowego czasu pracy.

Wywołał tym oburzenie zarówno po prawej, jak i lewej stronie polskiej polityki. Po lewej, bo jego pomysł to kopia postulatów partii Razem, a po prawej, bo takie ograniczenie to „cios w wolny rynek” i „zagrożenie dla gospodarki”.

Lament podnieśli też przedsiębiorcy. Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak nazwał ten pomysł „szkodliwym i infantylnym”. Jego zdaniem Polacy, choć są w czołówce najbardziej przepracowanych narodów Unii Europejskiej, powinni pracować jeszcze więcej.

– Póki co Polska ma niecałe 60 proc. PKB per capita Niemiec. Niemcy są od Polski półtora razu bardziej wydajne; mają też wyższą produktywność. Jeżeli mamy ich dalej skutecznie gonić, jak gonimy od 30 lat i osiągnąć poziom życia tych bogatych krajów zachodnich, mamy nie tylko mniej pracować, ale więcej, żeby się z nimi zrównać – powiedział.

Czytaj też:
Oskarżenie o mobbing w „Gazecie Wyborczej”. Jest riposta szefowej „Wysokich Obcasów”

Produktywność

Czy faktycznie skrócenie czasu pracy może doprowadzić do załamania gospodarki? Badania pokazują, że efektywność tego, co robimy w pracy, nie musi wcale zależeć od liczby godzin w niej spędzonych. Przeprowadzone przez Ginger Research badanie, które objęło prawie 2 tys. brytyjskich pracowników biurowych, jednoznacznie pokazało, że przeciętny pracownik jest w stanie skupić się na zadaniach i wykonywać je z pełną efektywnością przez maksymalnie trzy godziny.

Co robią w pozostałym czasie? Wykonują proste, nieangażujące zadania, głównie po to, by pozorować, że są zajęci. Przeglądają media społecznościowe, rozmawiają z kolegami, albo piją kawę. Niemal 20 proc. badanych przyznaje, że w czasie pracy przegląda ogłoszenia i szuka sobie nowej pracy.

Można więc pokusić się o stwierdzenie, że 8-godzinny dzień pracy, przynajmniej w większości prac biurowych, to fikcja. Tym bardziej że są na świecie firmy, które pozwoliły swoim pracownikom na krótszą pracę. I dziś pokazują efekty takich eksperymentów.

Eksperyment Toyoty

Na całym świecie eksperymenty ze skróceniem czasu pracy prowadzą przede wszystkim nieduże startupy, przedsiębiorstwa IT, czy firmy z branż kreatywnych, np. reklamowe. Znajdziemy je także w Polsce. Wielkie korporacje zazwyczaj trzymają się tradycyjnego wymiaru czasy pracy. Z kilkoma wyjątkami. Jednym z nich jest Toyota, która w szwedzkich centrach serwisowych wprowadziła sześciogodzinne zmiany. I to jeszcze w 2014 roku.

„Pracownicy czują się lepiej, jest niska rotacja i łatwiej jest rekrutować nowych ludzi. Mają krótszy czas dojazdu do pracy, efektywniejsze wykorzystanie maszyn i niższe koszty kapitałowe – wszyscy są zadowoleni” – mówił w rozmowie z brytyjskim dziennikiem „The Guardian” Martin Banck, dyrektor zarządzający i pomysłodawca skrócenia czasu pracy. Dodał, że po wprowadzeniu nowej organizacji pracy, zyski wzrosły o 25 proc.

Eksperyment Microsoft

Na inną, choć równie odważną zmianę, zdecydował się japoński oddział Microsoft, który wprowadził 4-dniowy tydzień pracy. Pracownicy standardowo spędzali w biurach osiem godzin, ale za to mieli dłuższe weekendy. Efekt? Wzrost produktywności o 40 proc.

Mając mniej czasu na wykonanie swoich zadań, pracownicy ograniczyli liczbę i długość spotkań. Okazało się, że większość spraw da się załatwić wysłaniem maila. Co więcej, firma zanotowała ponad 23 proc. oszczędności na rachunkach za prąd. Udało się też oszczędzić na papierze – w badanym okresie pracownicy wydrukowali o 53 proc. mniej dokumentów.

Szwedzi mają wątpliwości

Szeroko zakrojony program pilotażowego skracania dnia pracy wprowadziło wiele szwedzkich firm i instytucji. Jedną z nich był dom opieki w Göteborgu. 68 pielęgniarek przeszło w tryb 6-godzinny. Na początku wyniki były bardzo dobre. Wzrosła efektywność pracy, personel był mniej zmęczony i lepiej organizował czas swoim podopiecznym.

Jednak zdaniem urzędników, zyski były niewspółmierne do kosztów. Aby utrzymać opiekę w domu pomocy, trzeba było zatrudnić dodatkowo 17 pielęgniarek, o przełożyło się na ok. 12 mln koron z urzędowej kasy. Eksperyment został zakończony i na razie, w placówkach opieki zdrowotnej, nikt do niego nie wraca.

Za to inne szwedzkie firmy sektora prywatnego próbują nowej organizacji pracy. Wnioski są różne, od entuzjastycznych, po nieco mniej optymistyczne. Jak podaje BBC, w jednej z firm zajmujących się drukiem 3D eksperyment przerwano po miesiącu. Pracownicy zaczęli narzekać na nadmierny stres związany z tym, że nagle mieli mniej czasu na wykonanie swoich zadań.

„Tego rodzaju rozwiązanie może nawet zwiększyć poziom stresu, biorąc pod uwagę, że pracownicy mogą próbować dopasować całą pracę, którą wykonywali w ciągu ośmiu godzin, w sześć – lub jeśli są pracownikami biurowymi, mogą zabrać pracę do domu” - mówi w rozmowie z BBC dr Aram Seddigh z Instytutu Badań nad Stresem Uniwersytetu Sztokholmskiego.

Czytaj też:
Najgorszy kraj dla biznesu. Polska w niechlubnej „czołówce”

Opracował:
Źródło: WPROST.pl / Guardian