Czy to koniec podwyżek? – możliwe działania Rady Polityki Pieniężnej w zakresie stóp procentowych
Artykuł sponsorowany

Czy to koniec podwyżek? – możliwe działania Rady Polityki Pieniężnej w zakresie stóp procentowych

Prezes NBP Adam Glapiński
Prezes NBP Adam Glapiński Źródło:Newspix.pl / Marcin Banaszkiewicz
W środę 7 grudnia kredytobiorcy po raz trzeci odetchnęli z ulgą: Rada Polityki Pieniężnej zadecydowała o pozostawieniu stóp procentowych na dotychczasowym poziomie. Czy to już koniec podwyżek?

Obecnie główna stopa procentowa NBP, stopa referencyjna, wynosi 6,75 proc. Stopa lombardowa wynosi 7,25 proc., stopa depozytowa 6,25 proc., stopa redyskontowa weksli 6,8 proc., a stopa dyskontowa weksli 6,85 proc. Na konferencji prasowej, która tradycyjnie odbyła się kolejnego dnia po posiedzeniu, prezes Narodowego Banku Polskiego, a jednocześnie przewodniczący RPP, prof. Adam Glapiński zaznaczył, że Rada nie podejmowała dyskusji o zakończeniu cyklu podwyżek i wyjaśnił powody, które legły u podstaw decyzji o utrzymaniu niezmienionych stóp procentowych na grudniowym posiedzeniu.

Rok podwyżek stóp procentowych

W 2021 roku, gdy po post-pandemicznej odbudowie gospodarki kolejne szoki na rynkach surowcowych podbiły ścieżkę inflacji, Rada Polityki Pieniężnej zastosowała narzędzie, które ma spowodować spowolnienie dynamiki cen – podniosła stopy procentowe. Czemu służy ten zabieg? Gdy zaczyna rosnąć inflacja, a więc rosną ceny szeregu towarów i usług składających się na koszyk konsumpcyjny, powoduje to spadek siły nabywczej pieniądza: za tę samą kwotę nominalną możemy kupić coraz mniej. Spadek siły nabywczej skutkuje tym, że nasze wynagrodzenie jest coraz mniej warte.

Gdy RPP podnosi stopy procentowe, rośnie cena pieniądza, zatem oznacza to w szczególności, że bank centralny pożycza bankom komercyjnym środki po wyższej niż do tej pory cenie. Z kolei banki komercyjne podnoszą oprocentowanie kredytów. Kiedy kredyty stają się droższe, zniechęca to do korzystania z nich, a jednocześnie przekłada się na wyższe wymaganiach stawiane potencjalnym kredytobiorcom, a więc nie wszyscy chętni dostaną kredyt. To tylko jeden z tzw. kanałów transmisji polityki pieniężnej, ale wszystkie powodują, że przy zaostrzaniu jej kursu spada intensywność zakupów, co powoduje zmniejszenie presji na wzrost cen, albo może wręcz generować tendencję do spadku cen. Zaobserwowaliśmy to na rynku nieruchomości: ceny przestały rosnąć, bo gdy kredyty stały się mniej dostępne, zmniejszyło się grono potencjalnych kupujących.

Pierwsza od 9 lat podwyżka stóp procentowych (wcześniej RPP utrzymywała stopy na dotychczasowym poziomie lub obniżała je) miała miejsce w październiku 2021 roku. Dotychczas RPP podniosła stopy procentowe 11 razy, a od września 2022 r. utrzymuje je na niezmienionym poziomie. Można zatem powiedzieć, że mamy za sobą rok zaostrzania polityki pieniężnej, co ma – i w dalszym ciągu będzie miało – wpływ zwłaszcza na kredytobiorców. Trzeba mieć przy tym na uwadze, że podnoszenie stóp nie od razu przynosi efekty – trzeba na nie poczekać kilka miesięcy lub nawet kwartałów. Niektóre kanały transmisji działają bowiem wolniej, a inne szybciej.

Optymistyczne prognozy i brak recesji

Na grudniowej konferencji prezes NBP zwrócił uwagę, że od poprzedniego posiedzenia RPP (w listopadzie) nie zmieniły się znacząco warunki makroekonomiczne, więc nie pojawiły się podstawy ani do obniżenia, ani podniesienia stóp. W opinii prezesa ryzyko, że w Polsce mogłaby wystąpić recesja jest niewielkie (są za to wyraźne sygnały, że może ona dosięgnąć części krajów europejskich, a wśród nich naszego najważniejszego partnera handlowego, czyli Niemcy), ale niesprzyjający zbieg zdarzeń może skutkować wyhamowaniem wzrostu PKB.

Słuchaczy najbardziej jednak interesowało, kiedy prognozowany jest widoczny spadek inflacji. Pierwszy sygnał pojawił się w listopadzie, który przyniósł nieznaczny spadek wskaźnika cen konsumpcyjnych (z 17,9 do 17,4 proc.), ale pytanie, czy będzie to trwały trend.

Prezes zaznaczył, że inflacja może jeszcze w Polsce wzrosnąć na początku przyszłego roku – w styczniu i lutym, ale później – jeśli nie wydarzą się żadne niespodziewane zdarzenia (np. eskalacja wojny w Ukrainie) – to wzrost cen powinien zacząć hamować. – Spodziewamy się, że od końca pierwszego kwartału, czyli marca, kwietnia 2023 r. inflacja zacznie w Polsce systematycznie i szybko spadać – powiedział szef NBP.

„Hydra inflacji” jeszcze może nam zagrozić

W październiku 2022 roku Rada podjęła decyzję o niepodnoszeniu stóp, taką samą konkluzją zakończyły się posiedzenia w listopadzie i grudniu. Kredytobiorcom dało to oddech od podwyżek comiesięcznych rat, ale nie daje to gwarancji, że to definitywny koniec cyklu podwyżek. Adam Glapiński na konferencji dodał: „jak hydra inflacji znowu podniesie łeb, to podniesiemy stopy procentowe”.

Rada reaguje na bieżące wydarzenia gospodarcze, więc będzie dopasowywała swoje decyzje do aktualnej sytuacji. Trzeba też pamiętać, że jest to ciało kolegialne, w skład którego wchodzi, poza prezesem, 9 członków. Każdy z nich ma prawo do wyrażania swoich opinii. Część członków Rady wyraźnie opowiada się za dalszym podnoszeniem stóp, pozostali są zwolennikami mniej agresywnych działań.

Pierwsze sygnały o możliwym zakończeniu podwyżek pojawiły się we wrześniu. Po wrześniowej podwyżce, która okazała się, jak dotąd, ostatnią, Cezary Kochalski mówił, że obecne dane „nakazują rozważyć scenariusz końca cyklu podwyżek, oczywiście pamiętając, że stabilność cen jest pierwszoplanowa”. Sygnały o spowolnieniu gospodarczym są oczywiście bardzo ważne – dodał.

Wtórował mu Ireneusz Dąbrowski, który we wrześniu napisał na Twitterze, że w jego opinii „cykl podwyżek stóp procentowych w Polsce zakończył się”.

Również we wrześniu Henryk Wnorowski przewidywał, że na początku 2023 roku nastąpi wzrost inflacji (podobną prognozę przedstawił w grudniu prof. Adam Glapiński), a potem będzie się ona obniżała. Zdaniem prof. Wnorowskiego RPP nie powinna już reagować na ewentualny wzrost inflacji w styczniu. – Tutaj nie są wskazane żadne nerwowe i gwałtowne działania, tym bardziej w styczniu, na początku 2023 roku – powiedział.

Wnorowski i Masłowska: trzymajmy się bezpiecznej granicy

W jego ocenie dokonane podwyżki stóp procentowych zaczynają już być widoczne i przynosić efekty. – Podwyżki stóp procentowych już zaczynają osiągać swój cel, a w niektórych przypadkach nawet go przekroczyły – na przykład jeśli chodzi o kredyty hipoteczne, także kredyty dla przedsiębiorstw. Ta aktywność kredytowa została już mocno ograniczona – powiedział.

Ostrzegł, by nie przekraczać bezpiecznej granicy, bo „stopami procentowymi nie rozwiążemy zewnętrznych szoków podażowych, które występują w ogromnej skali”. – Ten kilkukrotny, 5-7-krotny, wzrost cen gazu, czy 5-krotny wzrost cen węgla na światowych rynkach – on po prostu jest – dodał.

Gabriela Masłowska mówiła natomiast w listopadzie, że biorąc pod uwagę najnowszą projekcję inflacji oraz PKB, decyzja o utrzymaniu stóp jest uzasadniona.

– Z projekcji wynika bowiem, że z biegiem czasu w Polsce nastąpi spadek inflacji i powstanie szansa na to, że w 2025 roku inflacja znajdzie się w paśmie odchyleń od celu inflacyjnego obejmującego przedział od 1,5 proc. do 3,5 procent (…) Uważam, że istnieje szansa na to, że stopy procentowe będą mogły utrzymać się na obecnym poziomie przez wiele miesięcy. Jeżeliby tak faktycznie się stało, dawałoby to członkom RPP komfort obserwowania skutków dotychczasowych podwyżek, które wpływają na różnego typu procesy gospodarcze z przesunięciem czasowym rzędu kilku kwartałów – przekonywała.

Dodała, że utrzymywanie stóp procentowych na obecnym poziomie przez następne miesiące wprowadzałoby do naszej gospodarki dodatkowy element stabilności. – Oczywiście w prowadzeniu polityki pieniężnej potrzebna jest czujność oraz elastyczność – zastrzegła.

„Jastrzębie” mają odmienne zdanie – obóz mniejszościowy RPP

Odmiennego zdania jest prof. Joanna Tyrowicz, która po listopadowym posiedzeniu powiedziała, że „nic nie przemawia za tym, że cykl podwyżek stóp procentowych należy zawiesić”.

– Jak patrzę na decyzje RPP po projekcji lipcowej i tych samych członków RPP po projekcji listopadowej, to jeżeli ktoś był przekonany, że trzeba stopy podnieść w lipcu po danych z gospodarki, jakie były wtedy i przy tamtej projekcji, to nie można być jednocześnie przekonanym, że trzeba stopy zachować na poziomie niezmienionym widząc projekcję i dane z gospodarki w listopadzie – oceniła.

W jej przekonaniu brak podniesienia stóp procentowych był dużym błędem, którego skutki odczują miliony Polaków, którzy płacą codziennie w sklepach.

Prof. Joanna Tyrowicz należy do zwolenników dalszego zaostrzania polityki pieniężnej. Podobny pogląd reprezentują również Ludwik Kotecki i Przemysław Litwiniuk. Pozostała część Rady jest widziana przez rynek jako opowiadający się przeciwko kontynuacji podwyżek stóp procentowych po istotnym dotychczasowym zaostrzeniu polityki pieniężnej. Należy zakładać, że jeśli nie nastąpią okoliczności, które zasadniczo zmienią warunki makroekonomiczne (np. eskalacja wojny w Ukrainie, która obudzi wspomnianą przez prof. Glapińskiego „hydrę inflacji”), większość członków RPP będzie na kolejnych posiedzeniach opowiadała się za utrzymaniem stóp na dotychczasowym poziomie.

Źródło: Wprost