Budżetówka chce podwyżek. „Największe partie wciąż nie mają oferty dla pracowników”

Budżetówka chce podwyżek. „Największe partie wciąż nie mają oferty dla pracowników”

Urząd
Urząd Źródło:Pixabay
Związek Zawodowy Związkowa Alternatywa domaga się 30 proc. podwyżek dla budżetówki – i to natychmiast. 4 czerwca, w dniu wielkiego protestu w Warszawie, na facebookowym profilu Związku mogliśmy przeczytać, że choć do wyborów pozostało 5 miesięcy, to największe partie wciąż nie mają oferty dla pracowników. „Apelujemy o przebudzenie” – napisano.

Związek Zawodowy Związkowa Alternatywa (ZA) co kilka-kilkanaście miesięcy zapowiada, że wyprowadzi na ulice tysiące pracowników budżetówki, przez co nie tylko zablokuje ulice największych miast, ale przede wszystkim sparaliżuje działanie aparatu administracyjnego. Rzeczywiście, w niektórych miastach odbyły się protesty w różnych formach, ale nie doszło do zapowiadanego paraliżu, choć ZA zapowiedziała, że brak żądanych podwyżek skutkować będzie tym, że urzędnicy odejdą od biurek.

Związkowa Alternatywa chciała 60 proc. podwyżek dla budżetówki

Przewodniczącemu Związku zdarzało się licytować bardzo wysoko. Jesienią 2021 roku, po tym jak w mediach gruchnęła wiadomość, że posłowie przyznali sobie podwyżki wynagrodzenia o 60 proc., przewodniczący takich samych podwyżek zaczął się domagać dla pracowników ZUS-u. W rozmowie z Wprost przekonywał, że ten poziom jest jak najbardziej uzasadniony, bo skoro można przyznać takie podwyżki politykom, to tym bardziej urzędnikom, których pensje są niekiedy niewiele wyższe niż minimalne wynagrodzenie.

Związkowa Alternatywa obniżyła w międzyczasie oczekiwania i teraz domaga się 30 proc. więcej dla budżetówki – i to natychmiast.

„W ciągu ostatnich lat doszło do niespotykanej od wielu lat zapaści płac w sferze budżetowej. Fundusz płac w budżetówce wzrósł o zaledwie 4,4 proc. w 2022 r. i o 7,8 proc. w roku bieżącym przy inflacji, która w ciągu dwóch lat przekroczyła 30 proc. Oznacza to spadek realnych wynagrodzeń dla setek tysięcy pracowników o około 20 proc. Zapaść płac dotyczy też pracowników samorządów, które otrzymują coraz mniej środków od władzy centralnej” – przekonuje w apelu Piotr Szumlewicz.

Wszyscy zarabiamy realnie mniej

Pełna zgoda, że każdy powinien zarabiać godnie, czyli na poziomie, który zapewnia jemu i jego rodzinie bezpieczeństwo finansowe i daje możliwość planowania przyszłości. Szumlewicz przemilczał – lub przeinaczył – jednak dwie rzeczy. Po pierwsze, inflacja nie przekroczyła w ostatnich dwóch latach 30 proc. Była wysoka, ale średnioroczna oscylowała w zeszłym roku w okolicach 15 proc. Podawanie inflacji za okres dłuższy niż 1 rok poprzez zsumowanie jej poziomów nie jest prawidłowe, to gra na emocjach. Faktem jest, że ceny wielu produktów wzrosły w ostatnich kwartałach nawet o 40 czy 50 proc., ale mimo to nie można powiedzieć, że inflacja przekroczyła 30 proc.

Drugą sprawą jest to, że nie tylko urzędnicy doświadczyli realnych spadków wynagrodzeń. W komentarzu do lutowych danych GUS nt. średnich wynagrodzeń Polski Instytut Ekonomiczny zauważył, że „przez większą część [2022 – red.] roku inflacja przewyższała wzrost wynagrodzeń – średni wzrost cen w 2022 r. wyniósł 14,4 proc. wynagrodzeń 12,1 proc. Realny wzrost wynagrodzeń spadł o 2,1 proc. Oznacza to, że zamożność konsumentów spadła najmocniej od 1990 roku”. Tempo wzrostu wynagrodzeń przestało doganiać inflację w połowie 2021 roku. Część pracowników w formach prywatnych otrzymała podwyżki, ale nie wszyscy, a już rzadko się zdarzało, by wyniosły one 14 czy 17 proc. – a tyle przecież wynosiła inflacja w poszczególnych miesiącach.

Szumlewicz pisze o milczeniu Tuska

Dalej w apelu Szumlewicz pisze, że ZA jest bardzo krytyczna wobec rządu, „ale nie pojmujemy też, dlaczego opozycja nie wyraża solidarności z pracownikami instytucji publicznych i samorządowych”. „Donald Tusk ponad rok temu wysunął postulat wzrostu płac w sferze budżetowej o 20 proc. i, mimo szybkiego wzrostu cen, od tamtego czasu nie wypowiada się na ten temat. Również inni liderzy partii parlamentarnych nie interesują się pracownikami i nie zabiegają o ich poparcie” – czytamy.

Kilkanaście godzin temu na FB Związkowej Alternatywy pojawił się wpis, w którym napisano, że domaga się ona natychmiastowej podwyżki wynagrodzeń zasadniczych w sferze budżetowej o co najmniej 30 proc. „Polityka rządu przyczynia się do zapaści budżetówki, obniżenia jakości usług publicznych i pogarszania standardów zatrudnienia na rynku pracy”. Okres przedwyborczy to dobry czas do formułowania takich oczekiwań. Tym razem Szumlewicz nie napisał jednak, w jaki sposób chce o to zawalczyć i czy ponownie rozważa wyprowadzenie ludzi na ulice.

Czytaj też:
Bezprawna decyzja, sąd „realizuje obce interesy”. Morawiecki i Sasin komentują decyzję ws. kopalni w Turowie
Czytaj też:
Tyle wydamy na mrożenie cen energii. Sasin wylicza

Źródło: WPROST.pl