Ewa Chodakowska: Zostaliśmy zdradzeni przez bliskie nam osoby

Ewa Chodakowska: Zostaliśmy zdradzeni przez bliskie nam osoby

Ewa Chodakowska
Ewa Chodakowska Źródło: Archiwum prywatne
Mamy za sobą bolesną lekcję z ostatnich miesięcy. Zostaliśmy zdradzeni przez bardzo bliskie nam osoby. To są lekcje dużo większego kalibru niż stracone pieniądze – mówi Ewa Chodakowska, która po raz kolejny trafiła na Listę 50 najbogatszych Polek. I dodaje optymistycznie: Wraz z początkiem 2024 chciałam przejść na emeryturę. Ale w tym samym czasie na mojej drodze stanęła para, która podziela moje wartości i misje. Która zaproponowała mi długoterminową współpracę, otworzyła drzwi na świat i zadeklarowała się wspierać moje działania.
Najnowsza edycja Listy 50 najbogatszych Polek zostanie opublikowana w poniedziałek, 28 października, na stronie Wprost.pl. A 31 października, czyli w najbliższy czwartek, ukaże się również w wydaniu papierowym do kupienia w salonach prasowych.

Paulina Soch-Jakubowska, „Wprost”: Czy kobiety, które dorobiły się dużych pieniędzy, mają w Polsce łatwo?

Ewa Chodakowska: Zawsze patrzę na jasną stronę życia. Pieniądze dają sprawczość, stabilność, wolność w podejmowaniu decyzji, pewność siebie i środki, dzięki którym mogę zadbać o siebie oraz bliskich. I tak się dzieje niezależnie od płci. Nie śmiałabym powiedzieć, że kobiety, które odniosły sukces finansowy mają pod górkę. Natomiast generalnie ludzie, którzy odnieśli sukces zawsze są głośniej i chętniej oceniani, często doszukuje się drugiego dna w ich historii, wymaga się od nich więcej.

Ale to częściej kobiety nie chcą trafiać na listy najbogatszych.

Bo faktycznie nadal to szczególnie kobiety muszą się tłumaczyć ze swoich wyborów życiowych, sukcesów, inwestycji, tego jak zarabiają pieniądze i na co je wydają. Luksusowe auto, torebka, egzotyczne wakacje, inwestycja w nowy projekt, odkładanie macierzyństwa lub decyzja o życiu bez dzieci – wszystko to jest na celowniku chętnie komentującego środowiska i nierzadko piętnowane, określane mianem egoizmu. Im sukces zawodowy większy, tym więcej chętnych do oceny.

Społecznie nadal mamy dużo większą łatwość w ocenianiu kobiet niż mężczyzn.

Znam zamożne kobiety, które pomimo stabilnego życia i dużej nadwyżki finansowej, na którą ciężko zapracowały, wciąż mają problem z nagrodzeniem siebie, czy po prostu podniesieniem standardu swojego życia. Jeśli to robią, jest w tym niekiedy dużo wyrzutów sumienia, obawy o bycie nazwaną próżną, egoistyczną.

Poczucie bycia niewystarczającą, zależność od opinii innych, zaniżanie swoich kompetencji czy stawek – to nie zawsze znika wraz z sukcesem zawodowym i finansowym, co potwierdza wiele historii, którymi dzielą się ze mną kobiety z mojej społeczności. Jednocześnie wiele z tych kobiet z większą lekkością wyda pieniądze, żeby uszczęśliwić lub wesprzeć bliskich oraz potrzebujących.

Naszym obowiązkiem jest zadbać też o siebie. My, kobiety, często o tym zapominamy.

Żeby skutecznie działać na rzecz świata, pomagać, służyć innym najpierw trzeba pomóc sobie – zadbać o swoje zdrowie, dobrobyt, samopoczucie, poczucie godności i wartości.

Kobiety niechętnie opowiadają o swoich sukcesach, zarobionych pieniądzach, bo nie chcą być postrzegane jako nieskromne.

Skromność i pokora to ważne cechy, o ile ich konsekwencją nie jest zaniżanie własnej wartości, tylko po to, aby druga strona nie poczuła się urażona. To nie powinno mieć miejsca, bez względu na płeć i stan konta. Ale naprawdę wierzę, że historie sukcesu mogą stać się dla innych inspiracją i bodźcem do zmiany.

Twój gigantyczny sukces bywa paliwem dla hejterów.

Bardzo często. Sukces generuje wiele skrajnych emocji. Przywykłam do tego. W psychologii istnieje pojęcie efektu lustra. Często to, co widzimy w innych, co nas w nich frustruje, w rzeczywistości jest odbiciem nas samych – naszych cech charakteru, myśli. I sukces innych może przypominać nam o naszych niespełnionych marzeniach, celach, błędach.

I o ile trudne uczucia są częścią natury, to w naszych rękach jest to, co z nimi zrobimy. Dla jednych staną się pozytywnym bodźcem do rozwoju, a dla innych paliwem na złość i żal, czy nawet nienawiść.

Mam w sobie dużo więcej spokoju wobec uszczypliwych komentarzy, odkąd zrozumiałam, że często świadczą one o drugiej stronie i wiele mówią o jej życiu. Częściej chciałabym taką osobę po ludzku przytulić i dać jej trochę ciepła, nadziei na lepsze jutro, zamiast obijać podkręconą piłkę. Częściej współczuje, bo wiem, że ludzie spełnieni i szczęśliwi nie atakują innych, nie mają takiej potrzeby.

Artykuł został opublikowany w 44/2024 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.