W marcu minęła siódma rocznica wprowadzenia ustawy o zakazie handlu w niedzielę. Początkowo obowiązywało częściowe ograniczenie handlu w ostatnim dniu tygodnia – od marca do grudnia 2018 roku sklepy były otwarte w pierwszą i ostatnią niedzielę miesiąca, w 2019 roku już tylko w ostatnią. Od tego roku obowiązuje natomiast osiem niedziel handlowych. Chodzi o ostatnią niedzielę stycznia, kwietnia, czerwca i sierpnia, a także niedzielę przed Wielkanocą i trzy niedziele poprzedzające święta Bożego Narodzenia. Na przestrzeni ostatnich pięciu lat mieliśmy siedem niedziel handlowych. Zmiany wprowadziła przyjęta pod koniec zeszłego roku przez parlament nowelizacja ustawy o dniach wolnych, za sprawą której Wigilia będzie dniem wolnym od pracy, ale obowiązywać będzie w grudniu dodatkowa niedziela handlowa.
Jeszcze pięć niedziel handlowych w 2025 r.
Dziś zatem nie przypada niedziela handlowa. Na taki dzień musimy poczekać jeszcze siedem tygodni, bowiem niedzielne zakupy będziemy mogli zrobić 29 czerwca, w pierwszą wakacyjną niedzielę. Nie oznacza to jednak, że dziś nie będziemy mieli możliwości zaopatrzenia się. Ustawa przewiduje bowiem nieco ponad 30 wyłączeń. Działalność mogą prowadzić sklepy, w których za ladą stoi właściciel. Czynne są dziś również m.in.:
- stacje benzynowe,
- kioski,
- restauracje,
- placówki pocztowe,
- kwiaciarnie,
- sklepy zlokalizowane na dworcach, lotniskach.
Za złamanie zakazu handlu grozi od 1000 zł do nawet 100 tys. zł kary, a przy uporczywym naruszaniu przepisów – kara ograniczenia wolności.
Zmian nie będzie?
Od czerwca zeszłego roku w Sejmie znajduje się firmowany przez posła Polski 2050 Ryszarda Petru projekt, zakładający liberalizację niedzielnego handlu. Projekt przewiduje m.in. dwie niedziele handlowe w miesiącu (pierwszą i trzecią), czyli zasady zbliżone do tych z początków funkcjonowania ustawy. Za pracę w ostatnim dniu tygodnia przysługiwałoby podwójne wynagrodzenie, a pracodawca miałby obowiązek wyznaczyć pracownikowi dzień wolny (od sześciu dni przed do sześciu dni po dniu pracy w niedzielę). Jak na razie projekt utknął w sejmowych komisjach i niewiele wskazuje na to, że nastąpi przełom. Twórca projektu wini za to Lewicę (posłanka tego ugrupowania jest szefową sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny).
– Dwie niedziele handlowe (takie jak dziś) mogą być w każdym miesiącu. Taką ustawę złożyłem w Sejmie. Ustawa gwarantuje też podwójne wynagrodzenie za pracę w niedzielę w handlu – napisał przed dwoma tygodniami (przypadała wówczas druga w kwietniu niedziela handlowa) na platformie X Petru. – Wiecie, kto blokuje ten projekt? Lewica. Od roku wstrzymują projekt w Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Dla nich wolność wyboru i interes polskich firm, pracowników oraz klientów nie ma żadnego znaczenia – dodał.
Tymczasem jak wynika z przeprowadzonego w połowie zeszłego roku sondażu SW Research dla „Wprost”, 56 proc. Polaków popiera pomysł liberalizacji niedzielnego handlu. Dwóch niedziel handlowych w miesiącu nie chce 30,1 proc. respondentów, a niemal 14 proc. badanych nie ma w tej sprawie zdania.
Czytaj też:
Coraz więcej kradzieży w sklepach. „Problem nasilają kasy..."Czytaj też:
Polacy zaakceptowali zmiany wprowadzone przez PiS? Zaskakujący sondaż