Debiutujący na brukselskich szczytach francuski prezydent François Hollande odniósł pierwszy sukces podczas nieformalnego spotkania liderów UE. Pod jego naciskiem postanowiono rozważyć ponownie możliwość emisji euroobligacji.
Na zakończenie szczytu w nocy ze środy na czwartek przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy przyznał, że pomysł euroobligacji był wskazywany przez uczestników spotkania w kontekście 'długoterminowego projektu, jakim jest pogłębienie fiskalnej i gospodarczej integracji' strefy euro.
Kluczowe jest wyjaśnienie prawnych warunków uwspólnotowienia długów państw Unii. ? Pewne typy takich obligacji mogą nas doprowadzić do zmiany traktatu ? wyjaśniła rzeczniczka Komisji Europejskiej Pia Ahrenkilde-Hansen, mając na myśli to, że traktat z Lizbony zawiera klauzulę no bail-out zastrzegającą, że żaden kraj nie może zostać zmuszony do ratowania budżetu innego państwa.
Tym problemem zajmie się Van Rompuy wraz z szefem Komisji Europejskiej José Manuelem Barroso, przewodniczącym eurogrupy Jeanem-Claude’em Junckerem i prezesem Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghim. Raport ma być gotowy na formalny szczyt, który jest zaplanowany na 28?29 czerwca.
Prezydent Francji po spotkaniu drążył sprawę. Stwierdził, że na czerwcowym szczycie powinna zostać rozpatrzona możliwość zmiany traktatu pod kątem euroobligacji jako kolejnego etapu integracji europejskiej.
Zwolennikami euroobligacji są premier Belgii, lider liberałów w Parlamencie Europejskim Guy Verhofstadt oraz szef eurogrupy Jean-Claude Juncker. Ich zdaniem to jedyny sposób, by szybko wyjść z kryzysu zadłużenia eurolandu. Dzięki euroobligacjom pogrążone w kryzysie kraje południowej Europy mogłyby pożyczać na rynkach taniej, ponieważ wiarygodność spłaty tych wspólnych długów gwarantowałyby inwestorom kraje z wysokim ratingiem.
Jednak to właśnie te kraje, które cieszą się obecnie najwyższą oceną wiarygodności kredytowej, jak Niemcy, Finlandia czy Holandia, i w związku z tym ponoszą najniższe koszty obsługi swojego długu, są zdecydowanie przeciwne euroobligacjom.
Kluczowe jest wyjaśnienie prawnych warunków uwspólnotowienia długów państw Unii. ? Pewne typy takich obligacji mogą nas doprowadzić do zmiany traktatu ? wyjaśniła rzeczniczka Komisji Europejskiej Pia Ahrenkilde-Hansen, mając na myśli to, że traktat z Lizbony zawiera klauzulę no bail-out zastrzegającą, że żaden kraj nie może zostać zmuszony do ratowania budżetu innego państwa.
Tym problemem zajmie się Van Rompuy wraz z szefem Komisji Europejskiej José Manuelem Barroso, przewodniczącym eurogrupy Jeanem-Claude’em Junckerem i prezesem Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghim. Raport ma być gotowy na formalny szczyt, który jest zaplanowany na 28?29 czerwca.
Prezydent Francji po spotkaniu drążył sprawę. Stwierdził, że na czerwcowym szczycie powinna zostać rozpatrzona możliwość zmiany traktatu pod kątem euroobligacji jako kolejnego etapu integracji europejskiej.
Zwolennikami euroobligacji są premier Belgii, lider liberałów w Parlamencie Europejskim Guy Verhofstadt oraz szef eurogrupy Jean-Claude Juncker. Ich zdaniem to jedyny sposób, by szybko wyjść z kryzysu zadłużenia eurolandu. Dzięki euroobligacjom pogrążone w kryzysie kraje południowej Europy mogłyby pożyczać na rynkach taniej, ponieważ wiarygodność spłaty tych wspólnych długów gwarantowałyby inwestorom kraje z wysokim ratingiem.
Jednak to właśnie te kraje, które cieszą się obecnie najwyższą oceną wiarygodności kredytowej, jak Niemcy, Finlandia czy Holandia, i w związku z tym ponoszą najniższe koszty obsługi swojego długu, są zdecydowanie przeciwne euroobligacjom.