100 mld dla Hiszpanii, chwilowy spokój dla rynków

100 mld dla Hiszpanii, chwilowy spokój dla rynków

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po ogłoszeniu porozumienia z UE o pakiecie ratunkowym giełdy najpierw w Azji, a potem od rana w poniedziałek w Europie zareagowały euforycznie 123RF
Inwestorzy giełdowi dopiero wczoraj mieli możliwość odreagowania sobotniej wiadomości o pożyczce z UE dla banków hiszpańskich. Hiszpanie zrobili to już w niedzielę. Pierwsi są zadowoleni, drudzy zaskoczeni i sfrustrowani. Rynki żądały krwi i ją dostały. Zapłacą za to podatnicy hiszpańscy i europejscy mówi dla Businesstoday.pl Rafał Antczak, partner w Deloitte.
W sobotę ogłoszono, że hiszpański rząd zwrócił się do władz UE o wsparcie finansowe dla tonących w długach banków. Eurogrupa, czyli ministrowie finansów strefy euro, przyznali Hiszpanom kredyt w wysokości do 100 mld euro z unijnych funduszy (Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej ESFS i Europejskiego Mechanizmu Stabilizacji ESM, który zacznie obowiązywać w lipcu). Ostatecznie wysokość kredytu, którego gwarantem będzie rząd, a nie banki, zależy od wyników audytu rewidentów unijnych, który zakończy się w końcu lipca.

Premier Mariano Rajoy do ostatniej chwili zapewniał, że o pomoc zewnętrzną nie wystąpi i sam poradzi sobie z restrukturyzacją systemu bankowego, grając tym samym na nerwach rynków finansowych. Dlatego po ogłoszeniu porozumienia z UE o pakiecie ratunkowym giełdy najpierw w Azji, a potem od rana w poniedziałek w Europie zareagowały euforycznie. Hiszpański Ibex zaczął od wzrostu o 5 proc., a skończył na zamknięciu porannej sesji wzrostem 2,6 proc. Niemiecki DAX i francuski CAC40 rosły ponad 2 proc. Pożyczka dla Hiszpanii złagodziła też nieco napięcie inwestorów w Stanach Zjednoczonych oczekujących na wyniki niedzielnych wyborów w Grecji. Dow Jones wzrósł o 0,6 proc., jednak zakończył 1,14 na minusie.

Warszawska giełda była bardziej powściągliwa. WIG20 i WIG rosły przed godz. 10. jedynie 0,6 proc. Zelżała też presja na hiszpański dług. Rentowność 10-letnich obligacji hiszpańskich spadła do 6 proc.

Zupełnie inne nastroje panowały na ulicach hiszpańskich miast. Hiszpanie byli zaskoczeni i poczuli się upokorzeni. Przecież do piątku ich premier zapewniał, że kraj nie potrzebuje pomocy z zewnątrz jak Grecja, Portugalia czy Irlandia. Na ulicach miast pojawili się protestujący z banknotami na ustach jak z kneblami. Ale nie tylko o poczucie godności chodzi. Pożyczkę z funduszy unijnych gwarantuje rząd, a nie banki. Wzrośnie więc wysokość hiszpańskiego długu publicznego. Jednak pieniądze dostaną banki, a nie przedsiębiorcy czy bezrobotni.

Hiszpanii nie grozi tak duży deficyt jak Irlandii w 2010 r. (ponad 30 proc. PKB), gdy znacjonalizowała banki, przejmując ich długi, lecz z pewnością ma przed sobą dalsze zaciskanie pasa, czyli cięcie wydatków publicznych, co oznacza co najmniej dwa kolejne lata recesji. A to odbędzie się kosztem podatnika i hiszpańskiego, i europejskiego ? ocenia Rafał Antczak, partner w Deloitte.