Własne mieszkanie, lepszy samochód, nowe inwestycje w firmie? Bez pożyczki ani rusz. Ale jak ją zaciągnąć bez ryzyka, osiągając maksymalne korzyści?
Do banku wchodzi zatroskany klient. Podchodzi do uśmiechniętej pani przy biurku, pokazuje pusty portfel i prosi o pomoc. Ta obraca się na krześle, wyciąga kartkę papieru, bierze od klienta dowód i… umowa kredytowa gotowa. Podpis złożony, pieniądze znalazły się na koncie. Zadowolony klient wychodzi z banku. Tak beztrosko wygląda większość reklam telewizyjnych, w których banki udowadniają, że zaciągnięcie pożyczki jest tak proste jak kupno bułek w sklepie. Tak jak pieczywo w piekarni kredyt to jeden z podstawowych produktów oferowanych przez banki na całym świecie. Korzystają z niego osoby indywidualne, przedsiębiorstwa, instytucje, a nawet rządy państw. Zaciągnięcie kredytu jest więc czymś zupełnie normalnym i naturalnym. Problem pojawia się wtedy, kiedy klient przesadzi z zaciąganiem zobowiązań. W spiralę zadłużenia wpaść jest bardzo łatwo.
Zgasić ryzyko
Przed wizytą w banku musimy przede wszystkim wiedzieć, czy będziemy mogli spłacać kredyt nawet wtedy, kiedy wystąpi jakaś nieprzewidziana sytuacja. W czasie trwania umowy kredytowej możemy przecież stracić pracę, poważnie zachorować albo narazić nasz domowy budżet na niespodziewany spory wydatek. W czasie spowolnienia gospodarczego trudności dotykają przedsiębiorstw, w których pracujemy, a przez to odbijają się na nas samych. Szukając oszczędności, firmy tną koszty – obniżają pensje, zwalniająpracowników albo zatrudniają ich na tzw. umowy śmieciowe. Praca na etacie nie jest już tak pewna jak kiedyś. Dlatego myśląc o kredycie, warto pamiętać, że nasza sytuacja materialna nie zawsze może być tak dobra jak w dniu, w którym przy pracownikach banku składaliśmy komplet podpisów na umowie. Przed wizytą u pożyczkodawcy powinniśmy sprawdzić jego wiarygodność. Najprościej skorzystać z listy podmiotów objętych nadzorem finansowym, przygotowanej przez Komisję Nadzoru Finansowego (www.knf.pl). Komisja na swojej stronie zamieszcza również ostrzeżenia przed działalnością firm pożyczkowych i innych podmiotów, które nie mają zezwolenia na wykonywanie czynności bankowych. Przed podpisaniem umowy dla własnego bezpieczeństwa warto sprawdzić, czy nad podmiotem, w którym chcemy zaciągnąć kredyt lub pożyczkę, jest sprawowany państwowy nadzór finansowy. Kolejnym krokiem jest dokładne wypytanie o całkowity koszt kredytu. Niektóre banki kuszą nas zerowym oprocentowaniem pożyczki, co sprawia, że klient jest przekonany, że nie będzie musiał zwracać bankowi więcej, niż pożyczył. Tymczasem może czekać go niemiła niespodzianka. Pożyczkodawcy często bowiem zamieszczają w umowach wiele dodatkowych, pozaodsetkowych opłat, które powodują istotny wzrost całkowitego kosztu pożyczki. Niektóre banki i firmy pożyczkowe każą sobie dodatkowo płacić za rozpatrzenie wniosku, wydanie decyzji kredytowej czy też wizytę swojego przedstawiciela w domu klienta. Chcą również, żeby konsument zapłacił im różnego rodzaju prowizje i wykupił ubezpieczenie od ryzyka niespłacenia pożyczki. Wszystkie takie niestandardowe opłaty należy starannie podliczyć i sprawdzić, ile faktycznie będzie nas kosztowało zaciągnięcie pożyczki lub kredytu. Zdarza się i tak, że pożyczkodawca życzy sobie, żebyśmy za dodatkowe usługi zapłacili z góry, jeszcze przed otrzymaniem pieniędzy. Wtedy możemy łatwo dać się złapać oszustom, którzy zabiorą pieniądze z opłat, szybko zwiną interes, a obiecanej pożyczki nigdy nie zobaczymy.
Firmy pożyczkowe i banki mają obowiązek podawania informacji o wszystkich kosztach, które klient będzie ponosił, zaciągając pożyczkę lub kredyt, zarówno w ujęciu złotowym, jak i procentowym w postaci tzw. rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania (RRSO). Stopę tę możemy wyliczyć też sami dzięki specjalnemu kalkulatorowi, który jest dostępny na stronie internetowej www.zanim-podpiszesz.pl. Kiedy już znamy wstępne warunki, na jakich bank lub firma pożyczkowa chce nam pożyczyć pieniądze, warto dokładnie przestudiować umowę przedkładaną nam do podpisu. Powinniśmy przede wszystkim zwrócić uwagę na wszelkie koszty związane z pożyczką lub kredytem: oprocentowanie, prowizje, opłaty, ubezpieczenie i koszty usług dodatkowych oraz stopę RRSO. Jeżeli jest ona relatywnie wysoka i do tego znacznie wyższa od innych ofert na rynku, powinno to wzmóc naszą czujność. Zwróćmy również uwagę na wymagane w umowie zabezpieczenie. Jeżeli jego wartość jest niewspółmiernie wysoka w stosunku do kwoty kredytu lub pożyczki, powstaje ryzyko utraty przedmiotu stanowiącego zabezpieczenie w razie niedotrzymywania terminów spłaty poszczególnych rat. W ten sposób możemy stracić mieszkanie, samochód albo oszczędności całego życia. Najważniejsze jest jednak zrozumienie każdego zapisu umowy. Nie należy korzystać z usług finansowych na niejasnych dla nas zasadach. Jeżeli któryś z punktów umowy jest niezrozumiały lub podejrzany, prośmy o wyjaśnienie. Zawsze możemy też zażyczyć sobie kompletu dokumentów i skonsultować naszą decyzję z prawnikiem albo zaufaną i kompetentną osobą. Te proste i zdroworozsądkowe rady oszczędzą nam wielu rozczarowań i stresów w przyszłości. Również bank zabezpiecza się przed potencjalnymi nieuczciwymi klientami i ma swoje metody, żeby sprawdzić naszą wiarygodność.
Kredytu nie dostaniemy bez posiadania zdolności kredytowej. Jak bank ją ocenia? Sprawdza, czy nasze dochody pomniejszone o stałe miesięczne wydatki (czynsz, rachunki, ubezpieczenie) oraz inne zobowiązania finansowe będą wystarczające na pokrycie rat i odsetek od nowo zaciąganego kredytu. Dlatego zawsze trzeba informować o wszystkich obciążeniach naszego domowego budżetu. Nie możemy ukrywać przed instytucją finansową, że mamy do spłacenia inny kredyt albo właśnie na raty wyposażyliśmy mieszkanie. Zresztą bank i tak oceni naszą uczciwość poprzez sprawdzenie wiarygodności w Biurze Informacji Kredytowej. Tam znajdują się informacje o naszych zobowiązaniach wobec banków oraz problemach ze spłatą kredytów w przeszłości.
W umowie z bankiem możemy też wybrać sposób spłacania kredytu: w równych ratach kapitałowo-odsetkowych albo w równych ratach kapitałowych z malejącymi odsetkami. Jeśli zdecydujemy się na to drugie rozwiązanie, to suma odsetek zapłaconych bankowi w trakcie trwania umowy będzie mniejsza, ale w pierwszych miesiącach ich poziom będzie znacząco wyższy, dopiero wraz ze spłatą rat zacznie stopniowo maleć. Jeśli więc nasz domowy budżet jest napięty, to z punktu widzenia wygody i bezpieczeństwa lepiej wybrać spłatę kredytu w równych ratach kapitałowo-odsetkowych.
Kredytowy kalejdoskop
Obecnie Polacy są najbardziej zadłużeni z powodu kredytów hipotecznych. Stanowią one ok. 60 proc. ogółu kredytów udzielonych przez banki. Zaciągamy je na kupno albo budowę własnego mieszkania czy domu. Kredyt ten ma charakter długoterminowy (zaciągany jest nawet na 30 lat), a jego podstawowym zabezpieczeniem jest hipoteka ustanawiana na finansowanej nieruchomości. Najbardziej uniwersalnym produktem kredytowym jest krótkoterminowa pożyczka gotówkowa, którą możemy dostać na dowolny cel. Dodatkowych pieniędzy możemy potrzebować na wszystko: nowy sprzęt RTV czy AGD, wakacje, szkolne wyprawki, święta Bożego Narodzenia. Stali klienci mogą w tym wypadku liczyć na atrakcyjną ofertę. Największymi zaletami takiej pożyczki są przyspieszona procedura jej udzielania i niskie wymagania związane z zabezpieczeniem. Wadą jest natomiast stosunkowo wysokie oprocentowanie. Inaczej wygląda to w przypadku kredytów samochodowych. To jedne z najniżej oprocentowanych pożyczek, których zabezpieczeniem jest zastaw na pojeździe kupowanym za kredyt. Informacja o zastawie wpisywana jest do Centralnego Rejestru Zastawów lub Bankowego Rejestru Zastawów i do momentu spłaty kredytu formalnym właścicielem samochodu pozostaje bank. Jeżeli nie będziemy spłacać kredytu terminowo, bank może odebrać nam auto i sprzedać je w celu pokrycia zaległych rat. Szczegółowe warunki kredytu samochodowego zależą m.in. od stanu technicznego i rocznika pojazdu, który chcemy kupić.
Nisko oprocentowane są również kredyty odnawialne powiązane z naszym kontem w banku. To bardzo dobry sposób na sfinansowanie nagłych, nieprzewidzianych wydatków lub pokrycie krótkoterminowych niedoborów gotówki. Z reguły wysokość takiej pożyczki to nawet trzykrotność naszych miesięcznych wpływów na konto. Kredyt jest uruchamiany dopiero wtedy, gdy wykorzystamy wszystkie zgromadzone przez nas na koncie pieniądze. Odsetki są naliczane tylko od kwoty rzeczywiście wykorzystanego kredytu. Każdy wpływ na nasze konto jest automatycznie przeznaczany na spłatę zadłużenia. Jeśli jednak na nasz rachunek przestaną przychodzić nowe środki, bank może kredyt wypowiedzieć, żądając natychmiastowej jego spłaty. Podobne zastosowanie ma karta kredytowa. Dzięki niej możemy regulować niektóre płatności do wysokości przyznanego nam limitu kredytowego, bez konieczności wyciągania gotówki z portfela. Co więcej, kredyt na karcie kredytowej może być nieoprocentowany nawet do 56 dni. Jeśli jednak nie spłacimy zadłużenia przed wyznaczonym przez bank terminem, zaczną być naliczane stosunkowo wysokie odsetki, obecnie sięgające 16 proc. w skali rocznej. Musimy również pamiętać, że karta kredytowa powinna służyć nam tylko do transakcji bezgotówkowych. Jeżeli będziemy chcieli skorzystać z niej w bankomacie i wypłacić gotówkę, bank pobierze prowizję i od razu będzie naliczał odsetki.
Lichwa ciągle żywa
Na rynku działa także mnóstwo firm udzielających drobnych, krótkoterminowych pożyczek, tzw. chwilówek. Rozmiary tej lichwy w specjalnym raporcie ujawnił kilka miesięcy temu Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. – Sprawdziliśmy 30 podmiotów. Każda z firm naruszała prawo. Skandal. Nie znajduję odpowiednich słów, żeby to skomentować, opisać – mówi Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel, prezes UOKiK. Koszty takiej pożyczki obejmują jednak nie tylko oprocentowanie, ale także stosunkowo wysokie prowizje i różnego rodzaju opłaty np. za „obsługę domową”. Z tego powodu całkowity koszt tzw. chwilówki mierzony wspomnianą już wcześniej rzeczywistą roczną stopą oprocentowania (RRSO) może sięgać nawet kilku tysięcy procent. Pożyczając zaledwie kilkaset złotych na miesiąc, można zostać z długiem na lata, bo do najwyższego możliwego oprocentowania doliczane są horrendalne prowizje i opłaty. „Wysyłka pozostałych, niestandardowych listów windykacyjnych za potwierdzeniem odbioru – 70 zł”; „wizyta zaległościowa – windykacyjna – 65 zł”. Kiedy bierzemy 500 zł kredytu na 30 dni, może się okazać, że musimy oddać pożyczkodawcy niemal 1 tys. zł. Kolejna firma, pożyczając 6 tys. zł, oprócz wspomnianych już opłat doliczy nam 2,5 tys. zł za obsługę w domu, polegającą na tym, że jej pracownik osobiście zainkasuje raty. Efekt? Taki kredyt jest wielokrotnie droższy od najdroższej oferty w banku. Teoretycznie żadna działająca w Polsce instytucja finansowa nie ma prawa udzielać pożyczek z oprocentowaniem powyżej 16 proc. w skali roku. Tyle właśnie wynosi obecnie czterokrotność stopy lombardowej NBP (4 proc.), o której mowa w przepisach prawa.
Pożyczając w jednej z firm 1 tys. zł na 30 dni, będziemy musieli oddać 1320 zł (co daje rzeczywisty roczny koszt kredytu na 2830 proc.), podczas gdy zgodnie z przepisami maksymalne odsetki powinny wynieść 13,30 zł. Pozostała kwota to suma opłat i prowizji nieobjętych już ograniczeniami ustawowymi. Inny przykład: klient pożycza 350 zł na 30 dni. Za ten okres pożyczkodawca naliczy mu odsetki w wysokości 7 zł. Ale pobierze też opłatę przygotowawczą w wysokości 103 zł.
W reklamach pożyczek chwilówek często przeczytamy: „pożyczka bez BIK”, „nawet z komornikiem”, „dla osób bez zdolności kredytowej”. Jednak firmy, które chcą pożyczyć nam pieniądze bez gwarancji, że jesteśmy uczciwym klientem, często nie mają zamiaru udzielać nam pożyczki. Chcą jedynie pobrać od nas dziesiątki różnych opłat, a pożyczonych pieniędzy najprawdopodobniej nigdy nie zobaczymy. Chociaż zatrzymywanie takich opłat w przypadku nieudzielenia pożyczki jest sprzeczne z prawem, to konsumenci mają kłopoty z odebraniem już wpłaconych kwot. Zanim więc zdecydujemy się na skorzystanie z usług bankowych jakiejkolwiek instytucji, musimy pamiętać o zasadzie czterech kroków. Należy sprawdzić wiarygodność pożyczkodawcy, policzyć całkowity koszt kredytu, dokładnie przeczytać umowę i nie podpisywać jej, jeżeli jest ona niezrozumiała.
Zgasić ryzyko
Przed wizytą w banku musimy przede wszystkim wiedzieć, czy będziemy mogli spłacać kredyt nawet wtedy, kiedy wystąpi jakaś nieprzewidziana sytuacja. W czasie trwania umowy kredytowej możemy przecież stracić pracę, poważnie zachorować albo narazić nasz domowy budżet na niespodziewany spory wydatek. W czasie spowolnienia gospodarczego trudności dotykają przedsiębiorstw, w których pracujemy, a przez to odbijają się na nas samych. Szukając oszczędności, firmy tną koszty – obniżają pensje, zwalniająpracowników albo zatrudniają ich na tzw. umowy śmieciowe. Praca na etacie nie jest już tak pewna jak kiedyś. Dlatego myśląc o kredycie, warto pamiętać, że nasza sytuacja materialna nie zawsze może być tak dobra jak w dniu, w którym przy pracownikach banku składaliśmy komplet podpisów na umowie. Przed wizytą u pożyczkodawcy powinniśmy sprawdzić jego wiarygodność. Najprościej skorzystać z listy podmiotów objętych nadzorem finansowym, przygotowanej przez Komisję Nadzoru Finansowego (www.knf.pl). Komisja na swojej stronie zamieszcza również ostrzeżenia przed działalnością firm pożyczkowych i innych podmiotów, które nie mają zezwolenia na wykonywanie czynności bankowych. Przed podpisaniem umowy dla własnego bezpieczeństwa warto sprawdzić, czy nad podmiotem, w którym chcemy zaciągnąć kredyt lub pożyczkę, jest sprawowany państwowy nadzór finansowy. Kolejnym krokiem jest dokładne wypytanie o całkowity koszt kredytu. Niektóre banki kuszą nas zerowym oprocentowaniem pożyczki, co sprawia, że klient jest przekonany, że nie będzie musiał zwracać bankowi więcej, niż pożyczył. Tymczasem może czekać go niemiła niespodzianka. Pożyczkodawcy często bowiem zamieszczają w umowach wiele dodatkowych, pozaodsetkowych opłat, które powodują istotny wzrost całkowitego kosztu pożyczki. Niektóre banki i firmy pożyczkowe każą sobie dodatkowo płacić za rozpatrzenie wniosku, wydanie decyzji kredytowej czy też wizytę swojego przedstawiciela w domu klienta. Chcą również, żeby konsument zapłacił im różnego rodzaju prowizje i wykupił ubezpieczenie od ryzyka niespłacenia pożyczki. Wszystkie takie niestandardowe opłaty należy starannie podliczyć i sprawdzić, ile faktycznie będzie nas kosztowało zaciągnięcie pożyczki lub kredytu. Zdarza się i tak, że pożyczkodawca życzy sobie, żebyśmy za dodatkowe usługi zapłacili z góry, jeszcze przed otrzymaniem pieniędzy. Wtedy możemy łatwo dać się złapać oszustom, którzy zabiorą pieniądze z opłat, szybko zwiną interes, a obiecanej pożyczki nigdy nie zobaczymy.
Firmy pożyczkowe i banki mają obowiązek podawania informacji o wszystkich kosztach, które klient będzie ponosił, zaciągając pożyczkę lub kredyt, zarówno w ujęciu złotowym, jak i procentowym w postaci tzw. rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania (RRSO). Stopę tę możemy wyliczyć też sami dzięki specjalnemu kalkulatorowi, który jest dostępny na stronie internetowej www.zanim-podpiszesz.pl. Kiedy już znamy wstępne warunki, na jakich bank lub firma pożyczkowa chce nam pożyczyć pieniądze, warto dokładnie przestudiować umowę przedkładaną nam do podpisu. Powinniśmy przede wszystkim zwrócić uwagę na wszelkie koszty związane z pożyczką lub kredytem: oprocentowanie, prowizje, opłaty, ubezpieczenie i koszty usług dodatkowych oraz stopę RRSO. Jeżeli jest ona relatywnie wysoka i do tego znacznie wyższa od innych ofert na rynku, powinno to wzmóc naszą czujność. Zwróćmy również uwagę na wymagane w umowie zabezpieczenie. Jeżeli jego wartość jest niewspółmiernie wysoka w stosunku do kwoty kredytu lub pożyczki, powstaje ryzyko utraty przedmiotu stanowiącego zabezpieczenie w razie niedotrzymywania terminów spłaty poszczególnych rat. W ten sposób możemy stracić mieszkanie, samochód albo oszczędności całego życia. Najważniejsze jest jednak zrozumienie każdego zapisu umowy. Nie należy korzystać z usług finansowych na niejasnych dla nas zasadach. Jeżeli któryś z punktów umowy jest niezrozumiały lub podejrzany, prośmy o wyjaśnienie. Zawsze możemy też zażyczyć sobie kompletu dokumentów i skonsultować naszą decyzję z prawnikiem albo zaufaną i kompetentną osobą. Te proste i zdroworozsądkowe rady oszczędzą nam wielu rozczarowań i stresów w przyszłości. Również bank zabezpiecza się przed potencjalnymi nieuczciwymi klientami i ma swoje metody, żeby sprawdzić naszą wiarygodność.
Kredytu nie dostaniemy bez posiadania zdolności kredytowej. Jak bank ją ocenia? Sprawdza, czy nasze dochody pomniejszone o stałe miesięczne wydatki (czynsz, rachunki, ubezpieczenie) oraz inne zobowiązania finansowe będą wystarczające na pokrycie rat i odsetek od nowo zaciąganego kredytu. Dlatego zawsze trzeba informować o wszystkich obciążeniach naszego domowego budżetu. Nie możemy ukrywać przed instytucją finansową, że mamy do spłacenia inny kredyt albo właśnie na raty wyposażyliśmy mieszkanie. Zresztą bank i tak oceni naszą uczciwość poprzez sprawdzenie wiarygodności w Biurze Informacji Kredytowej. Tam znajdują się informacje o naszych zobowiązaniach wobec banków oraz problemach ze spłatą kredytów w przeszłości.
W umowie z bankiem możemy też wybrać sposób spłacania kredytu: w równych ratach kapitałowo-odsetkowych albo w równych ratach kapitałowych z malejącymi odsetkami. Jeśli zdecydujemy się na to drugie rozwiązanie, to suma odsetek zapłaconych bankowi w trakcie trwania umowy będzie mniejsza, ale w pierwszych miesiącach ich poziom będzie znacząco wyższy, dopiero wraz ze spłatą rat zacznie stopniowo maleć. Jeśli więc nasz domowy budżet jest napięty, to z punktu widzenia wygody i bezpieczeństwa lepiej wybrać spłatę kredytu w równych ratach kapitałowo-odsetkowych.
Kredytowy kalejdoskop
Obecnie Polacy są najbardziej zadłużeni z powodu kredytów hipotecznych. Stanowią one ok. 60 proc. ogółu kredytów udzielonych przez banki. Zaciągamy je na kupno albo budowę własnego mieszkania czy domu. Kredyt ten ma charakter długoterminowy (zaciągany jest nawet na 30 lat), a jego podstawowym zabezpieczeniem jest hipoteka ustanawiana na finansowanej nieruchomości. Najbardziej uniwersalnym produktem kredytowym jest krótkoterminowa pożyczka gotówkowa, którą możemy dostać na dowolny cel. Dodatkowych pieniędzy możemy potrzebować na wszystko: nowy sprzęt RTV czy AGD, wakacje, szkolne wyprawki, święta Bożego Narodzenia. Stali klienci mogą w tym wypadku liczyć na atrakcyjną ofertę. Największymi zaletami takiej pożyczki są przyspieszona procedura jej udzielania i niskie wymagania związane z zabezpieczeniem. Wadą jest natomiast stosunkowo wysokie oprocentowanie. Inaczej wygląda to w przypadku kredytów samochodowych. To jedne z najniżej oprocentowanych pożyczek, których zabezpieczeniem jest zastaw na pojeździe kupowanym za kredyt. Informacja o zastawie wpisywana jest do Centralnego Rejestru Zastawów lub Bankowego Rejestru Zastawów i do momentu spłaty kredytu formalnym właścicielem samochodu pozostaje bank. Jeżeli nie będziemy spłacać kredytu terminowo, bank może odebrać nam auto i sprzedać je w celu pokrycia zaległych rat. Szczegółowe warunki kredytu samochodowego zależą m.in. od stanu technicznego i rocznika pojazdu, który chcemy kupić.
Nisko oprocentowane są również kredyty odnawialne powiązane z naszym kontem w banku. To bardzo dobry sposób na sfinansowanie nagłych, nieprzewidzianych wydatków lub pokrycie krótkoterminowych niedoborów gotówki. Z reguły wysokość takiej pożyczki to nawet trzykrotność naszych miesięcznych wpływów na konto. Kredyt jest uruchamiany dopiero wtedy, gdy wykorzystamy wszystkie zgromadzone przez nas na koncie pieniądze. Odsetki są naliczane tylko od kwoty rzeczywiście wykorzystanego kredytu. Każdy wpływ na nasze konto jest automatycznie przeznaczany na spłatę zadłużenia. Jeśli jednak na nasz rachunek przestaną przychodzić nowe środki, bank może kredyt wypowiedzieć, żądając natychmiastowej jego spłaty. Podobne zastosowanie ma karta kredytowa. Dzięki niej możemy regulować niektóre płatności do wysokości przyznanego nam limitu kredytowego, bez konieczności wyciągania gotówki z portfela. Co więcej, kredyt na karcie kredytowej może być nieoprocentowany nawet do 56 dni. Jeśli jednak nie spłacimy zadłużenia przed wyznaczonym przez bank terminem, zaczną być naliczane stosunkowo wysokie odsetki, obecnie sięgające 16 proc. w skali rocznej. Musimy również pamiętać, że karta kredytowa powinna służyć nam tylko do transakcji bezgotówkowych. Jeżeli będziemy chcieli skorzystać z niej w bankomacie i wypłacić gotówkę, bank pobierze prowizję i od razu będzie naliczał odsetki.
Lichwa ciągle żywa
Na rynku działa także mnóstwo firm udzielających drobnych, krótkoterminowych pożyczek, tzw. chwilówek. Rozmiary tej lichwy w specjalnym raporcie ujawnił kilka miesięcy temu Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. – Sprawdziliśmy 30 podmiotów. Każda z firm naruszała prawo. Skandal. Nie znajduję odpowiednich słów, żeby to skomentować, opisać – mówi Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel, prezes UOKiK. Koszty takiej pożyczki obejmują jednak nie tylko oprocentowanie, ale także stosunkowo wysokie prowizje i różnego rodzaju opłaty np. za „obsługę domową”. Z tego powodu całkowity koszt tzw. chwilówki mierzony wspomnianą już wcześniej rzeczywistą roczną stopą oprocentowania (RRSO) może sięgać nawet kilku tysięcy procent. Pożyczając zaledwie kilkaset złotych na miesiąc, można zostać z długiem na lata, bo do najwyższego możliwego oprocentowania doliczane są horrendalne prowizje i opłaty. „Wysyłka pozostałych, niestandardowych listów windykacyjnych za potwierdzeniem odbioru – 70 zł”; „wizyta zaległościowa – windykacyjna – 65 zł”. Kiedy bierzemy 500 zł kredytu na 30 dni, może się okazać, że musimy oddać pożyczkodawcy niemal 1 tys. zł. Kolejna firma, pożyczając 6 tys. zł, oprócz wspomnianych już opłat doliczy nam 2,5 tys. zł za obsługę w domu, polegającą na tym, że jej pracownik osobiście zainkasuje raty. Efekt? Taki kredyt jest wielokrotnie droższy od najdroższej oferty w banku. Teoretycznie żadna działająca w Polsce instytucja finansowa nie ma prawa udzielać pożyczek z oprocentowaniem powyżej 16 proc. w skali roku. Tyle właśnie wynosi obecnie czterokrotność stopy lombardowej NBP (4 proc.), o której mowa w przepisach prawa.
Pożyczając w jednej z firm 1 tys. zł na 30 dni, będziemy musieli oddać 1320 zł (co daje rzeczywisty roczny koszt kredytu na 2830 proc.), podczas gdy zgodnie z przepisami maksymalne odsetki powinny wynieść 13,30 zł. Pozostała kwota to suma opłat i prowizji nieobjętych już ograniczeniami ustawowymi. Inny przykład: klient pożycza 350 zł na 30 dni. Za ten okres pożyczkodawca naliczy mu odsetki w wysokości 7 zł. Ale pobierze też opłatę przygotowawczą w wysokości 103 zł.
W reklamach pożyczek chwilówek często przeczytamy: „pożyczka bez BIK”, „nawet z komornikiem”, „dla osób bez zdolności kredytowej”. Jednak firmy, które chcą pożyczyć nam pieniądze bez gwarancji, że jesteśmy uczciwym klientem, często nie mają zamiaru udzielać nam pożyczki. Chcą jedynie pobrać od nas dziesiątki różnych opłat, a pożyczonych pieniędzy najprawdopodobniej nigdy nie zobaczymy. Chociaż zatrzymywanie takich opłat w przypadku nieudzielenia pożyczki jest sprzeczne z prawem, to konsumenci mają kłopoty z odebraniem już wpłaconych kwot. Zanim więc zdecydujemy się na skorzystanie z usług bankowych jakiejkolwiek instytucji, musimy pamiętać o zasadzie czterech kroków. Należy sprawdzić wiarygodność pożyczkodawcy, policzyć całkowity koszt kredytu, dokładnie przeczytać umowę i nie podpisywać jej, jeżeli jest ona niezrozumiała.