Podejrzenia, że Korindo, koreański gigant w produkcji oleju palmowego, niszczył lasy pod uprawy, pojawiły się w 2018 roku. Wtedy właśnie dziennikarze BBC dotarli do raportu, w którym zarzucono firmie nie tylko wypalanie lasów, ale też łamanie praw człowieka. Raport przygotowała organizacja Forest Stewardship Council (FSC), która wydaje certyfikatydla firm, które mogą poświadczyć, że ich produkty drzewne pochodzą z uczciwych źródeł.
Korindo nie wykorzystało szansy
Pomimo poważnych zarzutów, że Korindo zleciło spalenie i wykarczowanie 60 tysięcy hektarów lasów tropikalnych w indonezyjskiej części Papui, FSC nie odebrało jej „zielonego certyfikatu”, więc w komunikacji marketingowej koreańska firma przedstawiała się jako przyjazna dla środowiska i odpowiedzialna. FSC zapewniło, że nie chce karać Korindo, lecz będzie zachęcało ją do rezygnacji ze szkodliwych praktyk.
Trzy lata po ujawnieniu raportu FSC przyznało, że kontynuowanie współpracy nie jest możliwe.
– Nie jesteśmy w stanie stwierdzić w obszarze społecznym oraz dotyczącym środowiska – powiedział Kim Carstensen, dyrektor generalny FSC.
Korindo kontroluje więcej ziemi w Papui niż jakakolwiek inna korporacja. Firma wykarczowała prawie 60 000 hektarów lasów na swoich koncesjach rządowych – obszar wielkości Chicago, o 100 km kwadratowych więcej niż powierzchnia Warszawy.
Raport nie ujrzał światła dziennego
Raport FSC z 2018 r. dotyczący zarzutów przeciwko Korindo nigdy nie został opublikowany, po Korindo zagroziło konsekwencjami prawnymi. Dziennikarzom BBC udało się do niego dotrzeć.
W raporcie stwierdzono „ponad wszelką wątpliwość”, że grabieżcza polityka firmy zniszczyła 30 000 hektarów lasów o wysokim stopniu ochrony, naruszając przepisy FSC, a ponadto że Korindo naruszała prawa człowieka, m.in. poprzez siłowe usuwanie dotychczasowych mieszkańców ziem, które upatrzyła sobie pod uprawy. Czasami oferowała im rekompensaty za wyprowadzkę, ale ta nie była ani dobrowolna, ani godziwie wypłacona.
Indonezja jest największym w świecie eksporterem oleju palowego. Przez długi czas producenci omijali lasy Papui, ale kilka lat temu rząd zezwolił na lokowanie plantacji na tej wyspie. Wielkie pieniądze w tym biznesie (wartość eksportu z Indonezji szacuje się na 19 mld dolarów rocznie) sprzyjają nieuczciwym próbom maksymalizacji zysków. Wypalanie lasów jest często stosowanym sposobem na „uwolnienie” terenu pod plantacje. To ogromny problem, z którymi władze Indonezji sobie nie radzą.
Deforestacja, czyli zmniejszanie udziału terenów leśnych w ogólnej powierzchni danego obszaru, następuje w Indonezji szybciej niż gdziekolwiek indziej na świecie.
Czytaj też:
Olej palmowy. Bojkotować czy certyfikować?