Sprawa zarzutów pod adresem fabryki Tesli we Fremont toczy się co najmniej od 2016 roku. W tym czasie do departamentu ds. równouprawnienia w pracy zgłosiły się setki byłych i aktualnych pracowników Tesli, którzy podzielili się swoimi doświadczeniami. Departament zgromadził w końcu wystarczającą ilość dowodów, które pozwalają my wytoczyć proces Tesli o przemoc i dyskryminację na tle rosowym, do jakich miało dochodzić w Fabryce należącej do Elona Muska.
Departament stwierdził, że czarnoskórzy pracownicy byli regularnie wystawiani na rasistowskie odzywki i napisy na ścianach. Jeden z pracowników zeznał, że był celem rasistowskich odzywek do 100 razy dziennie. Jednocześnie czarnoskórzy pracownicy byli dyskryminowani przy podwyżkach i awansach.
Tesla nie zgadza się z zarzutami o rasizm w jej fabryce
Tesla nazwała pozew niesprawiedliwym i bezproduktywnym. We wpisie na blogu odnoszącym się do pozwu Tesla napisała, że firma mocno sprzeciwia się wszelkiej dyskryminacji i przemocy, a do zwalczania tego typu zachowań została powołana specjalna grupa. W oświadczeniu firma Elona Muska napisała też, że jest ostatnim producentem samochodów w Kalifornii, i że większość pracowników stanowią osoby z mniejszości etnicznych. Tesla dodała też, że pięćdziesiąt poprzednich spraw prowadzonych przez departament ds. równouprawnienia w pracy przeciwko Tesli nie potwierdziły zarzutów.
W październiku 2021 Tesla została jednak zmuszona do zapłaty 137 mln dolarów zadośćuczynienia byłemu czarnoskóremu pracownikowi, który oskarżył firmę o niereagowanie na dyskryminację i rasistowskie zachowania innych pracowników. Tesla zapłaciła grzywnę, ale jednocześnie nie zgodziła się z zarzutami.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.