Lista sankcyjna zamroziła firmę spod Warszawy. Jej prezes przekonuje, że to pomyłka. I to bardzo kosztowna

Lista sankcyjna zamroziła firmę spod Warszawy. Jej prezes przekonuje, że to pomyłka. I to bardzo kosztowna

Maga Foods
Maga Foods Źródło:Materiały prasowe / Maga Foods
Firma produkująca surówki i soki przez kilka lat była powiązana z rosyjskim oligarchą Michaiłem Fridmanem, który jest uważany za człowieka Władimira Putina i został w Unii Europejskiej obłożony sankcjami. Rzecz w tym, że polska firma od kilku tygodni nie ma już z Rosjaninem nic wspólnego, a mimo to została wciągnięta na rządową listę sankcyjną, co uniemożliwia jej dalsze działanie.

Prawie dwóch miesięcy potrzebował rząd, by przygotować listę firm powiązanych z kapitałem rosyjskim, które nie mogą swobodnie działać na terenie Polski, zawierać umów, korzystać ze swoich aktywów. Już następnego dnia okazało się, że lista zawiera bardzo poważną fuszerkę, bo umieszczenie na niejNovatek Green Energy spowodowało, że do mieszkańców 10 gmin w Polsce przestał płynąć gaz. Najwyraźniej nikt w ministerstwach, które uczestniczyły w przygotowaniu listy, nie zadał sobie trudu, by sprawdzić, czym zajmuje się ta firma i jakie skutki może przynieść uniemożliwienie jej z dnia na dzień prowadzenia działalności.

Polska firma od kilku tygodni nie ma nic wspólnego z Fridmanem

O innym przeoczeniu donosi czwartkowa „Gazeta Wyborcza”. Na listę sankcyjną została wpisana firma Maga Foods, która produkuje surówki. Faktem jest, że w 2017 roku została sprzedana funduszowi inwestycyjnemu z krajów Beneluksu, a w wyniku kolejnych zmian właścicielskich udziałowcem koncernu kontrolującego spółki Maga Foods stał się podmiot powiązany z rosyjskim oligarchą Michaiłem Fridmanem. To jeden z najbogatszych Rosjan, założyciel banku Alfa-Bank. Już na początku wojny został on obłożony sankcjami m.in. w Wielkiej Brytanii, gdzie mieszkał i prowadził interesy. Przekonywał w mediach, że niesłusznie zastosowano wobec niego „odpowiedzialność zbiorową”, bo nie ma nic wspólnego z agresją na Ukrainę, a sankcje bezprawnie pozbawiają go zgromadzonego uczciwie przez lata majątku. Wraz ze wspólnikiem Piotrem Awenem zapowiedział, że będzie kwestionował „wszystkimi dostępnymi środkami” sankcje i walczył o zadośćuczynienie.

A wracając na nasze polskie podwórko: Maga Foods rzeczywiście należała swego czasu do biznesowego portfolio Fridmana, ale pod koniec marca 2022 roku holenderscy właściciele odkupili udziały od funduszu inwestycyjnego. Ten szczegół umknął autorom listy sankcyjnej, która została ogłoszona kilka dni przed majówką.

Z pełną listą podmiotów objętych sankcjami można się zapoznać pod tym adresem. W podpunkcie dotyczącym spółki „Maga Foods” napisano: „Podmiot pośrednio kontrolowany przez Michaiła Fridmana (Mikhail Fridman), wpisanego 11 marca 2022 r. na listę sankcji rządu Wlk. Brytanii na podstawie Sanctions and Anti – Money Laundering Act 2018 – nr 591, ID: RUS 0664”. Następnie krótko opisany został życiorys Fridmana („należy do grupy tzw. oligarchów jelcynowskich, która popierając rządy W. Putina uzyskała koncesję na prowadzenie biznesu i ochronę aktywów przed działaniami służb państwowych”).

Zablokowane konta, dostawcy bez pieniędzy

Ta pomyłka bardzo wiele kosztuje spółkę z siedzibą w podwarszawskich Dawidach. Firma ma zamrożony dostęp do kont bankowych, więc nie może płacić dostawcom ani przyjmować pieniędzy za sprzedany towar. Nie jest w stanie wypłacać również wynagrodzeń pracownikom, co biorąc pod uwagę, że połowa załogi to Ukraińcy, zakrawa o ironię.

Oświadczenie prezesa spółki Maga Foods

– Nasi dostawcy czekają na kilka milionów złotych za dostarczone towary, to głównie polscy rolnicy, dla których to są znaczne kwoty. Nie możemy wypłacić pensji pracownikom. To 200 osób, z czego połowa to są obywatele Ukrainy. Gdzie tu sens? Gdzie logika? – powiedział w rozmowie z „GW” prezes firmy Piotr Pawiński, który po ogłoszeniu listy sankcyjnej czuje, jakby działał w jakiejś alternatywnej rzeczywistości.

Dziennikarz „GW” otrzymał zapewnienie, że Krajowa Administracja Skarbowa może wyrazić zgodę na czasowe odblokowanie kont, by możliwe było wypłacenie wynagrodzeń. Prezes ma jednak świadomość, że to wszystko może się skończyć koniecznością ogłoszenia upadłości firmy.

Czytaj też:
GO Sport ominie polskie sankcje. Z pomocą przyszedł... UOKiK

Opracowała:
Źródło: Gazeta Wyborcza / Wprost