– Mój klient jest już na wolności. Przed chwilą rozmawialiśmy. Opinia biegłych wykazała, że ze względu na zły stan zdrowia nie powinien być dłużej trzymany w areszcie – mówi Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, obrońca 39-letniego Piotra Buchalskiego.
Jego historię opisywaliśmy w zeszłym tygodniu. Łódzki przedsiębiorca, któremu w lipcu zeszłego roku postanowiono zarzut m.in. próby wyłudzenia dotacji unijnych czy podatku VAT od prawie 10 miesięcy przebywał w areszcie.
Skrzep w tętnicy
Za kratami Buchalski skarżył się na kiepski stan zdrowia. Pluł krwią, tracił równowagę i wysoko gorączkował. Dopiero po tygodniu zapadła decyzja, żeby przewieźć go z aresztu do szpitala. Tam u 39-latka wykryto zawał mózgu. W tętnicy szyjnej miał trzycentymetrowy skrzep. Lekarze chcieli go usunąć, ale zabieg przerwano, obawiając się zbyt dużych komplikacji dla pacjenta. Na szpitalnym łóżku Buchalski leżał z nogami i rękami skutymi w kajdankach. Posiłki również jadł w kajdankach. Mimo tego, że był cały czas pilnowany przez dwóch strażników
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.