Mroczna strona kryptowalut

Mroczna strona kryptowalut

Kryptowaluty
Kryptowaluty Źródło:Fotolia / polymanu
Kryptowaluty od samego początku istnienia budziły wiele kontrowersji. Drugi, nieoficjalny obieg kapitału, który nie ma fizycznego pokrycia nie podobał się rządom państw. Pozostawał trudny do opisania, zamknięcia w postaci rozporządzeń czy ustaw, a finalnie - do zrozumienia przez opinię publiczną. W konsekwencji dzielił i łączył, zależnie od łącznej wartości zysków bądź strat.

Trzeba było czasu, żeby kryptowaluty nie kojarzyły się jednoznacznie z nielegalnymi działaniami czy piramidami finansowymi; nie pojawiały się w mediach tylko w momencie afer, skandali, które są nieodłączną częścią także klasycznego rynku finansowego.

Choć istnieją miejsca, gdzie zapłacimy Bitcoinem (BTC) za kawę, inwestorzy mają świadomość, że – jak nazywają go zwolennicy – cyfrowe złoto powstało z innym założeniem. Okazuje się, że wykorzystanie kryptowalut w celach inwestycyjnych, do lokowania czy raczej pomnażania kapitału, zostało zrozumiane już dawno. A świadomości tej dowodzi zakres emocji – od skrajnego entuzjazmu, gdy zyski przekroczą najśmielsze oczekiwania do bezsilności i desperacji w momencie, w którym każda pozycja w portfelu świeci się na czerwono.

Magnetyzm nieznanego

Jednak to, co przyciąga do kryptowalut to nie tylko wizja zostania milionerem z dnia na dzień. To także swoista tajemniczość środowiska inwestorów zrzeszonych wokół guru, który ma pomóc im w realizacji celów inwestycyjnych. Grupy o ograniczonej dostępności na Discordzie, prywatne kanały Telegram, czy w końcu platforma X (dawniej Twitter) stanowią nieograniczone źródło czerpania wiedzy o tym, jakie aktywa kupić i – co najważniejsze – kiedy je sprzedać. Od nas zależy czy zaufamy ukrywającemu swoją tożsamość użytkownikowi z wizerunkiem żaby Pepe, czy udzielającej się w mediach osobie w dobrze skrojonym garniturze.

W obu przypadkach uczestnik rynku narażony jest na dezinformację, która nie musi pochodzić od źródła, ale może znajdować się w opiniach i komentarzach. Nad problemem pochylili się eksperci z Instytutu Badań Internetu i Mediów Społecznościowych. Sporządzony przez nich raport nie odpowiada na pytanie czyimi wskazówkami się kierować, lecz stanowi źródło, jak ustrzec się przed manipulacjami grup interesów.

Raport zwraca uwagę, że pomimo kilkunastoletniej historii BTC, a także wzrostu jego znaczenia, technologia blockchain notuje spadek zaufania. Eksperci oceniają, że bierze się on przede wszystkim z braku zrozumienia, stanowiącego klucz do ich dalszego rozwoju. By mieć świadomość skali, z jaką się mierzymy warto wiedzieć, że uż w 2021 r. ponad 900 tysięcy osób, czyli 2,5 proc. populacji Polski, posiadało kryptowaluty.

W publikacji „Ciemna strona kryptowalut: Dezinformacja, negatywne postawy i wpływ na uczestników rynku” sprawdzono jak powielanie nieprawdziwych wiadomości, m.in. w mediach społecznościowych, wpływa na uczestników rynku. Okazuje się, że problem ten dotyka zarówno doświadczonych inwestorów, jak i nowicjuszy.

Z badania IBIiMS wynika, że głównymi źródłami dezinformacji są media społecznościowe, blogi, fora i strony internetowe o tematyce finansowej.

Stwierdzono, że regularnie pojawiały i pojawiają się tam nieprawdziwe lub mylące wiadomości dotyczące kryptowalut. Prezentowane treści pochodzą także od znanych osób, które wykorzystują swoją popularność do pomnażania kapitału. W tym kontekście na uwagę zasługuje upadek giełdy FTX, który rozpoczął falę pozwów przeciwko celebrytom zaangażowanym w jej promocję – Toma Brady’ego, Madonny, Gwyneth Paltrow czy Davida Ortiza. W obliczu zbiorowego pozwu stanęli także Jimmy Fallon, Justin Bieber czy Serena Williams, którzy mieli reklamować kolekcję NFT Bored Ape Yacht Club.

“Warto podkreślić, że dezinformacja w kontekście kryptowalut często była strategiczna i celowa. To oznacza, że była ona tworzona i rozpowszechniana w celu wprowadzenia w błąd inwestorów i wpływania na rynek kryptowalut” – piszą autorzy raportu, zwracając jednocześnie uwagę na niemniej niebezpieczna, ale powstałe już bez zgody zainteresowanych reklamy jak „Robert Lewandowski zarabia na kryptowalutach” czy „Kuba Wojewódzki skupuje Bitcoiny”.

Mając wiedzę na temat źródeł dezinformacji, warto znać techniki manipulacji, by być w stanie ustrzec się przed ich konsekwencjami. W raporcie “Ciemna strona kryptowalut” przedstawiono zasadę działania dwóch mechanizmów.

Różne techniki manipulacji

Pierwszy z nich obejmuje strategię „pump and dump”. Polega ona na sztucznym podniesieniu wartości kryptowaluty (pump), zazwyczaj przez kupowanie dużych jej ilości przy jednoczesnym rozpowszechnianiu pozytywnych, choć nie zawsze prawdziwych, informacji o niej.

“Gdy wartość osiąga szczyt, członkowie grupy sprzedają swoje udziały (dump), prowadząc do gwałtownego spadku ceny. W czasie analizy danych odnośnie grupy zauważono, że posiada ona duże zasięgi, z 72 097 użytkownikami na Telegramie i 104 830 na Discordzie. Grupa posiada hierarchię członków, z podziałem na afiliację. Członkowie wyższych szczebli dowiadują się wcześniej o rozpoczęciu operacji „pump and dump”, co daje im przewagę czasową przy zakupach” – wyjaśniono w raporcie.

Druga z opisanych technik to schilling. Mechanizm polega na zamieszczaniu w mediach społecznościowych, bądź za pośrednictwem reklamy, czy przekazu ustnego dużej liczby pozytywnych informacji na temat danego projektu. Działanie to ma na celu przyciągnięcie inwestorów, a w konsekwencji wzrost ceny danej kryptowaluty. Tutaj także nierozsądne dysponowanie kapitałem i brak decyzji o sprzedaży danego aktywa w odpowiednim momencie może prowadzić do niepożądanych konsekwencji.

Inwestując trzeba mieć także świadomość piramid finansowych. Te pojawiają się pod postacią ogromnych, dobrze prosperujących firm i kuszą potencjale ofiary dużymi zyskami.

Jednym z wielu przykładów jest platforma BitConnect, która po okresie dużej aktywności, w styczniu 2018 roku ogłosiła zamknięcie. W wyniku tej decyzji kurs ich własnej kryptowaluty (BCC) spadł o 97%.

Wymienione przykłady oraz skoordynowane działanie stawiające za cel realizowanie założeń pewnych grup interesów stanowią źródło zjawiska hejtu w mediach społecznościowych. Czasami wynika on z negatywnych emocji komentatorów, ale często zostaje sztucznie wygenerowany przez stworzone do tego celu boty. Dlatego autorzy raportu postarali się znaleźć odpowiedź na pytanie jak mechaniczny hejt wpływa na emocje graczy w sieci.

Badanie dowodzi, że boty mogą generować negatywne komentarze na temat strategii danego inwestora, bądź zarzucać osobie, która promuje daną kryptowalutę brak wiarygodności i obiektywizmu. “Takie działania mogą nie tylko szkodzić reputacji tych osób, ale także wpływać na decyzje inwestycyjne ich obserwatorów lub klientów” – oceniono w raporcie. Wykorzystywane w tym celu techniki to m.in. generowanie negatywnych komentarzy, ataki ad personam, tworzenie fake newsów czy spam.

Kto staje się ofiarą takiego hejtu? By się tego dowiedzieć, przeanalizowano profile specjalistów z branży kryptowalut, w tym Kamila Gancarza, Rafała Zaorskiego, Crypto.Aarona, Rekta Wapniaka, Phila Koniecznego i CryptoTubylca. Jak ustalono, fejkowe konta odgrywają znaczącą rolę w hejcie skierowanym na konta badanych ekspertów. Większość hejtu pochodzi od aktywnych kont, zarówno prawdziwych, jak i fejkowych.

Wyliczono, że Kamil Gancarz ma największy udział w opinii generowanych przez boty, wynoszący 50 proc. “Oznacza to, że na jego profilu, co druga opinia jest potencjalnie generowana przez fejkowe konto, co jest znacząco wyższą wartością niż w przypadku innych ekspertów” – tłumaczą analitycy IBIiMS. Jednak o skali zjawiska świadczy także reszta stawki. W przypadku Rafała Zaorskiego to wciąż 38 proc. Z kolei Phil Konieczny i Rekt Wapniak mierzą się z niewiele mniejszą aktywnością siejących dezinformację botów (odpowiednio 34 proc. i 33 proc.). Nieznacznie niższy udział fejkowych kont (32 proc.) ma CryptoTubylec. Stosunkowo niewiele, bo 20 proc. ma Crypto.Aaron.

W porównaniu do średniej światowej (13 proc.), badani specjaliści mają wyższy udział botów w generowaniu opinii na ich profilach, a co za tym idzie – rośnie ryzyko dezinformacji i manipulacji.

Raport niesie ze sobą wnioski o tym jak mówić o rynku kryptowalut, by zostać dobrze zrozumianym. Podstawową zasadą jest dokładne sprawdzanie informacji przed ich publikacją, edukowanie o ryzyku inwestycji w kryptowaluty oraz promowanie etycznych praktyk. Nie może też zabraknąć prostego, zrozumiałego języka i ciągłego podkreślania znaczenia edukacji.

Autorzy raportu podkreślają też, jak ważna jest czujność przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Nieuleganie niebezpiecznym trendom czy podejrzanym namowom może okazać się kluczem do odnoszenia sukcesów na niełatwym rynku kryptowalut. Warto słuchać specjalistów wykorzystujących swoją wiedzę i doświadczenie, aby pomóc innym zrozumieć świat kryptowalut oraz wyjaśniać skomplikowane koncepcje w prosty i zrozumiały sposób, nie zapominając o ryzyku związanym z inwestowaniem.

Gdy jesteśmy już świadomi niebezpieczeństw i sięgamy po opinie zespołu specjalistów, którzy dokładają starań, by pokazać jasną stronę kryptowalut, nasza czujność nie może zostać uśpiona. “Inwestorzy muszą dokładnie analizować wszystkie informacje dotyczące ich inwestycji, zwracać uwagę na informacje, które wydają się zbyt dobre, aby były prawdziwe, i korzystać z wielu wiarygodnych i niezależnych źródeł informacji” – rekomendują eksperci z Instytutu Badań Internetu i Mediów Społecznościowych.

Źródło: Wprost