Wiceminister chce wyższych kar za marnotrawienie jedzenia

Wiceminister chce wyższych kar za marnotrawienie jedzenia

Wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak i inspektor IJHARS
Wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak i inspektor IJHARS Źródło: Facebook / Michał Kołodziejczak
Wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczyk uważa, że niektóre sieci handlowe nie robią wystarczająco dużo, by zapobiec wyrzucaniu niesprzedanego jedzenia. Uważa, że wyższe kary finansowe zachęcą je do usprawnienia działań. To nie tak, przekonuje prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.

Wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak poinformował, że jego resort przygotował nowelizację ustawy o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności, która w bardziej restrykcyjny sposób będzie egzekwowała zakaz marnotrawienia żywności. Każdy sklep o powierzchni co najmniej 250 mkw, który sprzedaje żywność, płaciłby 500 zł za każdą tonę zmarnowanej żywności – czyli takiej, która nie została przed upływem terminu ważności sprzedana w niższej cenie. Kołodziejczak zastrzegł, że 500 zł to cena minimum, bo on sam będzie optował za tym, by kara była wyższa.

Marnowanie żywności. Podzielone opinie w sprawie udziału sklepów

W rozmowie z money.pl podzielił się przekonaniem, że na zmianach skorzystają konsumenci. – Chcę, by żywność, której data ważności zbliża się do końca, była sprzedawana na korzystniejszych warunkach cenowych – zapowiada.

W opinii wiceministra opłata ma być zachętą do obniżenia cen żywności, która potencjalnie może być wyrzucona. – Żywność to wartość. I ma być szanowana – przekonuje.

O skomentowanie propozycji money.pl poprosił Renatę Juszkiewicz, prezes zarządu Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. Jej zdaniem to wcale nie sklepy są w pierwszej kolejności winne marnowaniu żywności.

- Wprowadzanie wyższych opłat czy wymogów dla sieci handlowych jest niezrozumiałe, w szczególności wobec tego, że z dostępnych analiz wynika, że na etapie dystrybucji żywności i handlu marnuje się ok. 5 proc. żywności. To jest najmniej w całym łańcuchu wartości, jakim jest łańcuch dostaw artykułów spożywczych. Za skalę marnowania żywności w ponad 60 proc. odpowiadają gospodarstwa domowe, a w drugiej kolejności przetwórstwo – powiedziała.

Zwróciła uwagę, że sieci handlowe na co dzień ograniczają straty żywności. Wystawiają przecenione jedzenie z krótką datą przydatności na specjalnych półkach i współpracują z aplikacjami Foodsi i To Good To Go oferującymi paczki żywność po niższej cenie, duże partie jedzenia oddają też bankom żywności i organizacjom takim jak Caritas.

Czytaj też:
127 kilogramów na osobę. Tyle jedzenia marnują Europejczycy. „Do głowy by mi nie przyszło”
Czytaj też:
Czy Polacy marnują żywność w czasie świąt? Wyniki badania mogą mocno zdziwić

Opracowała:
Źródło: money.pl