Wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak poinformował, że jego resort przygotował nowelizację ustawy o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności, która w bardziej restrykcyjny sposób będzie egzekwowała zakaz marnotrawienia żywności. Każdy sklep o powierzchni co najmniej 250 mkw, który sprzedaje żywność, płaciłby 500 zł za każdą tonę zmarnowanej żywności – czyli takiej, która nie została przed upływem terminu ważności sprzedana w niższej cenie. Kołodziejczak zastrzegł, że 500 zł to cena minimum, bo on sam będzie optował za tym, by kara była wyższa.
Marnowanie żywności. Podzielone opinie w sprawie udziału sklepów
W rozmowie z money.pl podzielił się przekonaniem, że na zmianach skorzystają konsumenci. – Chcę, by żywność, której data ważności zbliża się do końca, była sprzedawana na korzystniejszych warunkach cenowych – zapowiada.
W opinii wiceministra opłata ma być zachętą do obniżenia cen żywności, która potencjalnie może być wyrzucona. – Żywność to wartość. I ma być szanowana – przekonuje.
O skomentowanie propozycji money.pl poprosił Renatę Juszkiewicz, prezes zarządu Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. Jej zdaniem to wcale nie sklepy są w pierwszej kolejności winne marnowaniu żywności.
- Wprowadzanie wyższych opłat czy wymogów dla sieci handlowych jest niezrozumiałe, w szczególności wobec tego, że z dostępnych analiz wynika, że na etapie dystrybucji żywności i handlu marnuje się ok. 5 proc. żywności. To jest najmniej w całym łańcuchu wartości, jakim jest łańcuch dostaw artykułów spożywczych. Za skalę marnowania żywności w ponad 60 proc. odpowiadają gospodarstwa domowe, a w drugiej kolejności przetwórstwo – powiedziała.
Zwróciła uwagę, że sieci handlowe na co dzień ograniczają straty żywności. Wystawiają przecenione jedzenie z krótką datą przydatności na specjalnych półkach i współpracują z aplikacjami Foodsi i To Good To Go oferującymi paczki żywność po niższej cenie, duże partie jedzenia oddają też bankom żywności i organizacjom takim jak Caritas.
Czytaj też:
127 kilogramów na osobę. Tyle jedzenia marnują Europejczycy. „Do głowy by mi nie przyszło”Czytaj też:
Czy Polacy marnują żywność w czasie świąt? Wyniki badania mogą mocno zdziwić