Kurs złotego nadal jest niestabilny. Po środowej interwencji BGK wczoraj polskiej walucie pomogła słowna interwencja wiceprezesa NBP.
? Mamy duże i rosnące rezerwy walutowe i jesteśmy gotowi, by przeciwdziałać nadmiernemu osłabieniu złotego i dużym wahaniom kursu ? stwierdził Witold Koziński. Wiceszef banku centralnego dodał, że ewentualne zawirowania związane ze statusem Grecji w strefie euro nie dotkną bezpośrednio Polski, ale gdyby to jednak miało wpływ na polską walutę, bank centralny jest przygotowany, by łagodzić skutki ewentualnego kryzysu. Jego zdaniem nie ma przesłanek, by w najbliższym czasie złoty miał się wyraźnie osłabiać.
? Generalnie jest tak, że kurs złotego jest niezwykle wrażliwy na to, co się dzieje poza Polską. Polska jest krajem spokojnym, ale rynki są nerwowe. Te niepokoje odbijają się na kursie złotego w ten właśnie sposób, że zmienność jego kursu w ostatnich dniach jest rzeczywiście większa ? przyznał Koziński, ale wyraził nadzieję, że rynek nie będzie aż tak zmienny, by zmuszać władze pieniężne do interwencji.
Wypowiedź ta została jednoznacznie odebrana na rynku walutowym jako interwencja słowna. Złoty zaś niemal natychmiast się umocnił. Jego kurs ok. południa sięgał już 4,37 zł za euro. Po wypowiedzi Kozińskiego błyskawicznie spadł do 4,34. Ostatecznie ustabilizował się na poziomie ok. 4,35 zł za euro.
Analitycy spodziewają się, że ze strony przedstawicieli NBP czy też resortu finansów w najbliższym czasie może następować więcej tego typu słownych interwencji. Nie wykluczają również klasycznych interwencji, jakiej we środę najprawdopodobniej dokonał Bank Gospodarstwa Krajowego. Bank nie potwierdza oficjalnie sprzedania przy dość wysokim kursie europejskiej waluty. Sprzedaż części środków, jakie otrzymujemy z UE, również doprowadziła do umocnienia złotego.
? Generalnie jest tak, że kurs złotego jest niezwykle wrażliwy na to, co się dzieje poza Polską. Polska jest krajem spokojnym, ale rynki są nerwowe. Te niepokoje odbijają się na kursie złotego w ten właśnie sposób, że zmienność jego kursu w ostatnich dniach jest rzeczywiście większa ? przyznał Koziński, ale wyraził nadzieję, że rynek nie będzie aż tak zmienny, by zmuszać władze pieniężne do interwencji.
Wypowiedź ta została jednoznacznie odebrana na rynku walutowym jako interwencja słowna. Złoty zaś niemal natychmiast się umocnił. Jego kurs ok. południa sięgał już 4,37 zł za euro. Po wypowiedzi Kozińskiego błyskawicznie spadł do 4,34. Ostatecznie ustabilizował się na poziomie ok. 4,35 zł za euro.
Analitycy spodziewają się, że ze strony przedstawicieli NBP czy też resortu finansów w najbliższym czasie może następować więcej tego typu słownych interwencji. Nie wykluczają również klasycznych interwencji, jakiej we środę najprawdopodobniej dokonał Bank Gospodarstwa Krajowego. Bank nie potwierdza oficjalnie sprzedania przy dość wysokim kursie europejskiej waluty. Sprzedaż części środków, jakie otrzymujemy z UE, również doprowadziła do umocnienia złotego.