Polacy kombinują z dodatkiem węglowym. Minister Moskwa dyscyplinuje samorządy i każe nasyłać prokuraturę

Polacy kombinują z dodatkiem węglowym. Minister Moskwa dyscyplinuje samorządy i każe nasyłać prokuraturę

Przydomowa kotłownia
Przydomowa kotłownia Źródło:PAP / Wojciech Pacewicz
Ministerstwo Klimatu i Środowiska wysłało do samorządów pismo, jak powinny przyznawać dodatek węglowy. Resort wzywa w nim do przeprowadzania kontroli, w tym do wizji lokalnych, i zgłaszania nieprawidłowości organom ścigania. Przy okazji straszy także samorządowców, że jeśli nie będą weryfikowali składanych wniosków, to może grozić im postępowanie za naruszenie dyscypliny finansów.

Z ustawą o dodatku węglowym, która weszła w życie 17 sierpnia, od samego początku występują przeróżne problemy. Teoretycznie miała zapewnić 3 tys. zł dla osób, które opalają swój dom węglem. Została jednak uchwalona w takim pośpiechu, że przyjęte przepisy można było interpretować w różnoraki sposób.

Kontrowersje budził już sam zapis, mówiący o tym, że dodatek przysługuje na jedno gospodarstwo domowe. Szybko okazało się, że tak skonstruowany przepis może doprowadzić do tego, że pod jednym adresem dodatek może dostać kilka rodzin, choć korzystają z tego samego pieca. Wątpliwości było więcej. Prawnicy od samego początku wskazywali, że przepisy nie są precyzyjne.

Zgodnie z prawem dodatek ma być wypłacany na wniosek, a wpisane tam informacje muszą być zgodne z deklaracją złożoną do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB). Ale i to Polacy zaczęli obchodzić – samorządy zaczęły zgłaszać masowe korekty wcześniejszych deklaracji. Ludzie przypomnieli sobie, że opalają domy piecami na węgiel, a nie, jak wcześniej pisali, na gaz czy olej opałowy.

Cały artykuł dostępny jest w 38/2022 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.