"Emerytura państwowa powinna być równa dla wszystkich, każdy kto osiąga podstawowy wiek - w zależności od sytuacji demograficznej 65, 67, a może 69 lat - ma prawo uzyskać emeryturę od państwa" - przekonywał przewodniczący RN ZUS na środowej konferencji prasowej.
Gwiazdowski nie zgadza się z argumentem, że emerytury nie mogą być równe, gdyż płacimy składki w różnej wysokości. "Składka zdrowotna też jest płacona w różnej wysokości, a szpitale wszyscy mamy takie same" - zaznaczył. Powiedział, że w systemie zdrowotnym można się prywatnie ubezpieczyć. "Tak samo powinno być z emeryturami" - dodał.
Gwiazdowski podkreślił, że Polacy spodziewają się po reformie z 1999 roku wyższych emerytur, tymczasem świadczenia te będą niższe. "Z biegiem czasu wysokość emerytury w stosunku do ostatniej pensji będzie coraz bardziej malała, a nie rosła" - dodał.
"Żeby mieć spokojną starość, trzeba się postarać o dzieci i je dobrze wychować. Po drugie trzeba się prywatnie ubezpieczyć - w myśl zasady 'umiesz liczyć, licz na siebie'" - powiedział szef RN ZUS. "Państwo, owszem nie ucieknie od obowiązku pomagania ludziom biednym na starość, ale nie łudźmy się, że będą to wielkie pieniądze" - zaznaczył.
W ocenie Gwiazdowskiego, nowy system emerytalny jest nadmiernie skomplikowany. "Składkę zaczęto rozbijać na szereg innych składek. Dzisiaj mamy sytuację, w której mamy kilka innych składek, w której każda liczona jest od troszeczkę innej podstawy opodatkowania" - powiedział Gwiazdowski. "W związku z tym musimy wydawać olbrzymie pieniądze na system komputerowy, który to policzy" - dodał.
Zaznaczył, że mimo wprowadzenia systemu komputerowego, po 1999 roku w ZUS-ie zatrudniono także prawie 10 tys. osób w związku z wdrażaniem reformy emerytalnej.
Zdaniem Gwiazdowskiego "od tempa wzrostu gospodarczego zależy, ile będzie w przyszłości w kasie państwa do podziału na pokolenie pracujące i pokolenie niepracujące". Wskazał na konieczność wydłużenia wieku emerytalnego.
Gwiazdowski opowiada się za wzmocnieniem kompetencji Rady Nadzorczej ZUS. Obecnie - jak powiedział - jest "ona małą Komisją Trójstronną". Zasiadają w niej - prócz przedstawicieli powoływanych przez rząd, przedstawiciele organizacji pracodawców, związków zawodowych i emerytów.
Zdaniem eksperta Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan" Jeremiego Mordasewicza, wariant wprowadzenia minimalnych emerytur państwowych, równych dla wszystkich, można było rozważać kilkanaście lat temu. "Natomiast dzisiaj jest już zdecydowanie za późno" - powiedział.
"Teraz, kiedy budujemy równolegle dwa filary w ramach systemu emerytalnego i wysokość emerytur w obu tych filarach zależy od indywidualnej zaradności obywateli, długości czasu pracy i wysokości składek jakie gromadzimy, nie wyobrażam sobie w ogóle rozważania kwestii państwowej emerytury minimalnej" - powiedział PAP Mordasewicz.
Zaznaczył, że szef RN ZUS nigdy nie przedstawił szczegółowych rozwiązań emerytury państwowej; nie określił precyzyjnie komu miałaby przysługiwać ani w jaki sposób miałyby być spłacone emerytury tym, którzy na emeryturę przeszli lub właśnie przechodzą.
Zdaniem Mordasewicza przy takim rozwiązaniu wysokość emerytur byłaby ustalana przez polityków. "A to oznacza powrót do starego systemu" - powiedział. Zaznaczył, że wówczas "emerytury ustawione byłyby na takim poziomie, że tylko kilka procent ludności prowadziłoby oszczędności".
Zdaniem Mordasewicza reforma emerytalna "nie jest w pełni wprowadzona". "System, który miał być powszechny, nie obejmuje rolników, górników, służb mundurowych, sędziów czy prokuratorów, a wiele grup zawodowych zachowało jeszcze przywilej przechodzenia na wcześniejszą emeryturę bez konieczności płacenia dodatkowej składki" - powiedział.
ab, pap