W grudniu amerykańskie ministerstwo obrony ogłosiło, że będzie dostarczać na Ukrainę urządzenia gwarantujące dostęp do satelitarnego internetu. „Będziemy nadal współpracować z szeregiem globalnych partnerów, aby sprawić, że Ukraina posiada dostęp do odpornej na ataki komunikacji satelitarnej. Łączność satelitarna stanowi ważny element ogólnej sieci komunikacyjnej Ukrainy” – czytamy w ogłoszeniu. W czwartek agencja Bloomberg poinformowała, że przetarg wygrała firma SpaceX należąca do Elona Muska.
Co to jest Starlink?
Satelitarne terminale Starlink pozwalają wojskom ukraińskim pozostawać w kontakcie nawet po zniszczeniu sieci ziemnych i telefonii komórkowej. Satelity te zapewniają szerokopasmowe usługi internetowe na odległych obszarach, do których nie można ani łatwo dotrzeć za pomocą sieci naziemnych, takich jak kable światłowodowe. Usługi internetowe są niezwykle potrzebne Ukrainie, bo w efekcie działań wojennych dostęp do internetu w tym kraju został bardzo mocno zakłócony. Dotyczy to przede wszystkim internetu szerokopasmowego.
Terminale Starlink działają w Ukrainie od wiosny ubiegłego roku. Nie obyło się jedak bez komplikacji, Ukraińskie Siły Zbrojne donosiły, że wiele urządzeń przestało działać. Sprawą zainteresował się „Financial Times”, pisząc o „katastrofalnej utracie komunikacji”.
Co dalej ze Starlinkiem?
W październiku zeszłego roku Elon Musk poinformował, że nie może bezterminowo finansować terminali satelitarnych, gdyż kosztuje to zbyt wiele. Wyliczył, że koszty związane z zapewnieniem Ukrainie (a przede wszystkim wojsku) dostępu do bezpiecznych usług komunikacyjnych kosztowała go już 80 mln dolarów.
Dał do zrozumienia, że koszty utrzymania systemu powinien wziąć na siebie Pentagon. Dzień później wycofał się jednak z zapowiedzi wygaszania usługi.
Czytaj też:
Kosmiczny pociąg nad Polską. „Ale jasne, piękne!”Czytaj też:
Do Doliny Krzemowej nie idzie się dla pieniędzy. Oto prawdziwa religia technologicznych guru