Kosmiczny pociąg nad Polską. „Ale jasne, piękne!”

Kosmiczny pociąg nad Polską. „Ale jasne, piękne!”

„Kosmiczny pociąg”
„Kosmiczny pociąg” Źródło: Facebook / Nocne Niebo
Niezwykły widok ukazał się tym, którzy 11 maja wczesnym rankiem spojrzeli w niebo. Obserwatorzy nie kryli swojej ekscytacji widokiem „kosmicznego pociągu” od SpaceX.

Rozwój systemu Starlink od należącej do Elona Muska firmy SpaceX to nie tylko możliwość na dostęp do bezprzewodowego internetu niemal w każdym zakątku świata. Ma to też niecodzienny wymiar dla osób, które lubią obserwować nocne niebo. Satelity tworzą bowiem prawdziwy spektakl, który doczekał się swojej nazwy.

„Kosmiczny pociąg” nad Polską

Przelot satelitów systemu Starlink we wczesnej fazie od umieszczenia ich na orbicie nazywany jest „kosmicznym pociągiem”. Zjawisko to zawsze jest bardzo widowiskowe, ale to, co zobaczył autor facebook’owej grupy Nocne Niebo o poranku 11 maja, było wyjątkowe. Dzięki temu, że satelity oświetlane były przez wschodzące dopiero słońce, ich widoczność była dużo większa, niż zwykle.

Obserwator, który prowadził wtedy relację na żywo, nie mógł ukryć swojego zachwytu. Ale jasne, o żesz diabli, piękne! – mówił.

Projekt, który sfinansuje lot na Marsa

Starlink to ambitny projekt Elona Muska, za którym, poza wspaniale brzmiącą wizją dostarczenia internetu do każdego zakątka świata, stoją także ogromne pieniądze.

System starlink docelowo ma się składać z ponad 12 tys. satelitów, które komunikując się ze sobą, stworzą dwie sztuczne konstelacje. Jedna z nich ma się składać z 4409, druga z 7518 satelitów Starlink. Będą one okrążać Ziemię na wysokościach 340, 550 i 1150 km. Pierwsza grupa urządzeń została dostarczona na niską orbitę Ziemi w maju 2019 roku. Obecnie nad naszymi głowami krąży ich już ponad tysiąc.

Pieniądze, które SpaceX zarobi dzięki usłudze, oraz fundusze zebrane podczas wykonywania komercyjnych misji dlaNASA, Pentagonu, czy innych firm, mają posłużyć do finansowania dalszego podboju kosmosu. A plany są ambitne. Już w 2024 roku, budowany i testowany właśnie pojazd Starship, ma ponownie zabrać ludzi na Księżyc. Niedługo później Elon Musk planuje przetransportować nim pierwszych ludzi na Marsa.

Fenomen, czy zaśmiecanie nieba?

„Kosmiczny pociąg” ma jednak także swoich przeciwników. Część obserwatorów nieba uważa, że SpaceX zaśmieca niebo i utrudnia obserwację za pomocą profesjonalnych narzędzi. O dwóch stronach medalu mówił w wywiadzie dla Wprost.pl Karol Wójcicki, dziennikarz naukowy i popularyzator astronomii. Twórca największego w Polsce astronomicznego fanpage „Z głową w gwiazdach”.

– Doskonale pamiętam, jak w czasie pandemii, ale także tuż przed jej rozpoczęciem, chęć zobaczenia tego zjawiska wyciągała z domów setki, jak nie tysiące ludzi. Ogłoszenie takiego przelotu na dany wieczór było informacją dnia. Jako popularyzator astronomii, który skupia się na zachęcaniu ludzi do patrzenia w niebo, to był świetny wabik. Ludzie nie tylko cieszyli się widokiem Starlinków, ale też uczyli się trochę gwiazdozbiorów, orientowali się w stronach świata, musieli trochę pogłówkować, żeby to na niebie znaleźć. To jest ta dobra strona medalu – mówił Karol Wójcicki.

– Druga strona to kwestia zanieczyszczenia nieba sztucznymi satelitami. Tutaj sprawa też nie jest taka oczywista, bo choć Starlinków na niebie już jest dwa razy więcej, niż przez ostatnie 60 lat satelitów na orbicie, to ten widok wcale nam się tak bardzo nie popsuł. Są one widoczne bowiem tylko w początkowej fazie swojego lotu. Gdy już „parkują” na docelowej orbicie, widać je dużo słabiej. Biorąc pod uwagę, ile ich już wystrzelono, to w dowolną noc, patrząc w niebo, powinniśmy widzieć ich setki, a tak nie jest – dodał.


Źródło: WPROST.pl / Nocne Niebo