Z drugiej zaś – wraz z rozwojem franczyzy pojawiają się wyzwania: nieuczciwe praktyki części podmiotów, brak wiedzy i kompetencji kandydatów na franczyzobiorców, a także wątpliwości, czy rynek potrzebuje dodatkowych regulacji. Uczestnicy zgodzili się co do jednego – o sukcesie franczyzy nadal decyduje świadomy wybór i partnerstwo, a nie tylko magnes znanej marki.
Z polską franczyzą zaczęło się powolutku. Najpierw od dużych, znanych sieci zagranicznych, które wchodziły na polski rynek i zaczynały franczyzować swoją działalność – rozpoczęła dyskusję dr Marta Ziółkowska z Kolegium Zarządzania i Finansów SGH. Patrząc na ostatnie 35 lat polski rynek charakteryzował się corocznymi wzrostami. – Nie mieliśmy w tym okresie żadnego dużego kryzysu. Chociaż w innych krajach europejskich takie występowały, to franczyza w Polsce bardzo ładnie się im oparła – mówiła. Dzisiaj, po 35 latach wolności gospodarczej, mamy w Polsce już ok. 1300 różnych systemów franczyzowych. Co jest więc takiego w tej formie prowadzenia biznesu, że przyciąga do siebie Polaków?
Trzeba się zaangażować
O przewagach franczyzy nad prowadzeniem zwykłej działalności gospodarczej mówił podczas debaty Marcin Bonicki, Franchisee Business Partner w McDonald’s Polska.
Model franczyzy McDonald’s jest udoskonalany od kilkudziesięciu lat. Naszym franczyzobiorcom dajemy know-how, dane rynkowe, wsparcie eksperckie w każdym obszarze prowadzenia biznesu oraz sprawdzone standardy operacyjne, logistyczne i dostęp do łańcucha dostaw.
– Poza siecią to wszystko byłoby na głowie przedsiębiorcy – tłumaczył. Natomiast nie jest to jednostronna relacja. – To, czego wymagamy od franczyzobiorcy, to pełne zaangażowanie w biznes, a nie jedynie bierne zainwestowanie pieniędzy i czekanie na zyski. Każdy przedsiębiorca musi pracować, żeby osiągnąć sukces. Tak samo każdy franczyzobiorca McDonald’s musi być obecny w swoich restauracjach, pracować z ludźmi, angażować się osobiście – mówił Bonicki.
Z perspektywy McDonald’s franczyza to przede wszystkim partnerstwo i długoterminowa współpraca. Pokazała to choćby pandemia COVID-19, kiedy mimo problemów branży gastronomicznej sieć stała za swoimi franczyzobiorcami murem. Obie strony jadą na jednym wózku i grają do jednej bramki. – Tworzymy system oparty na trzech filarach: pracownikach, dostawcach i licencjobiorcach. To biznes oparty na ludziach, wzajemnym zaufaniu i wspólnym osiąganiu celów. Brak powodzenia franczyzobiorcy to są problemy McDonald’s, więc nam jako franczyzodawcy zależy na tym, żeby franczyzobiorca rzeczywiście odniósł sukces – tłumaczył przedstawiciel sieci.
– Często panuje taka narracja, że dla nas jako franczyzodawców jeden franczyzobiorca mniej to nie jest żaden problem. No nie, bo to siłą rzeczy uderza w nasz wizerunek – włączył się do dyskusji Filip Puchalski, Commercial Director w Xtreme Brands. Jakie zalety franczyzy mógłby jeszcze wymienić?
– Trzeba sobie powiedzieć wprost, że mimo wszystko bariera wejścia w biznes franczyzowy jest niska, niezależnie od tego, jaki to jest biznes. Gdybyśmy chcieli zbudować z sukcesem w tej samej branży punkt, restaurację, klub fitness czy sklep, byłoby nam o wiele ciężej i wydalibyśmy na to o wiele więcej pieniędzy – mówił.
Po drugie, jego zdaniem, we franczyzie jesteśmy w stanie relatywnie szybko osiągnąć dobre wyniki finansowe i wysoki poziom funkcjonowania w biznesie. – Tworząc taki sam biznes od podstaw, wiemy, że to trwałoby wiele lat, wymagałoby więcej poświęceń, popełnienia wielu błędów. We franczyzie może nie przejdziemy przez morze suchą stopą, ale mimo wszystko zanurzymy sobie tylko dwa palce, a nie nogi po kolana – mówił.
Sukcesy, ale i czarne owce
Tylko czy biznes franczyzowy to zawsze samograj? Wystarczy otworzyć punkt pod znaną marką i zacząć zarabiać? – To nigdy nie jest samograj – uciął krótko Damian Ozga, wiceprezes Polskiej Organizacji Franczyzodawców.
Często ludzie myślą, że wejście w system franczyzowy to jest pasywny dochód. To jedna z pierwszych rzeczy, o której rozmawiamy na naszych spotkaniach i prostujemy tę błędną tezę.
Tutaj trzeba się bardzo mocno napracować, szczególnie na początku, ale efekty są dużo lepsze, niż gdybyśmy robili to samemu – tłumaczył.
Po przedstawicielach biznesu do rozmowy włączył się Adam Abramowicz, prezes Organizacji Pracodawców Rada Przedsiębiorców, który podkreślił, że franczyza jest oczywiście dobrym pomysłem na biznes dla młodych ludzi, ale w branży występują również czarne owce.
– Jest ogromna liczba przedsiębiorców, którzy weszli do systemów franczyzowych. Zostali tam, według części z nich, oszukani, ponieważ nie mogli się zapoznać z umową. Jak się im przedstawiało warunki wejścia, to były same różowe perspektywy, a rzeczywistość okazała się zdecydowanie inna. Nie poradzili sobie w tym modelu franczyzowym, można powiedzieć, że zbankrutowali, a umowa nie dawała im możliwości wyjścia z tej matni, w którą wpadli – opowiadał.
Ustawa czy kodeks?
Zdaniem Abramowicza, branżę franczyzową należałoby uregulować. W tej sprawie jest zresztą już gotowy projekt ustawy, który po zmianie rządów jednak przepadł. Były Rzecznik MŚP apelował więc do Ministerstwa Sprawiedliwości, żeby go wskrzesić. Głos zabrał dr Michał Peno, dyrektor Departamentu Prawa Cywilnego i Gospodarczego w Ministerstwie Sprawiedliwości. Jego zdaniem specjalna ustawa dotycząca franczyzy nie jest na razie potrzebna, co nie znaczy, że ministerstwo nie dostrzega problemów franczyzobiorców.
– Toczą się prace Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego, dokładnie zespołu problemowego prawa konsumenckiego i ochrony strony słabszej w relacjach między przedsiębiorcami. Rozwiązania, które tam będą zaproponowane, powinny satysfakcjonować wszystkich tych, którzy dzisiaj mają potrzebę zapewnienia takiej ochrony. Nie tylko odnoszę się tutaj do franczyzy, bo problem jest szerszy. Należymy do grona krajów o pewnej tradycji prawnej, obok Niemiec, Austrii, Czech, Słowacji, Portugalii, gdzie nie ma jakiejś jednej ustawy, która by te kwestie regulowała, natomiast z pewnością dostrzegamy problem i pracujemy nad jego rozwiązaniem, ale patrzmy na to systemowo – jeżeli mamy chronić, to chronimy wszystkich tych, którzy w tych stosunkach biznesowych tej ochrony potrzebują – mówił dr Peno.
Biorący udział w dyskusji przedstawiciele franczyzodawców zapewniali, że sami z siebie wypracowali Kodeks Dobrych Praktyk – zbiór zasad, które powinny obowiązywać każdy podmiot, który udostępnia swój model franczyzowy.
– Mamy przedsiębiorców, franczyzodawców, którzy są sygnatariuszami Kodeksu Dobrych Praktyk, są członkami Polskiej Organizacji Franczyzodawców, a w związku z tym są też zobowiązani do stosowania Europejskiego Kodeksu Etyki Franczyzy.
Tutaj apel do każdej osoby, która rozważa przystąpienie do sieci franczyzowej:
warto sprawdzić, czy potencjalny partner jest w POF, czy jest sygnatariuszem kodeksu dobrych praktyk, bo to jest taki pierwszy papierek lakmusowy. Jeżeli mojego potencjalnego partnera tam nie ma, to się powinna zapalić nie jedna, a dwie czerwone lampki,
że może nie do końca wszystko jest jasne – mówił Marcin Bonicki z McDonald’s Polska.
Jak się chronić przed błędami
Zdaniem Damiana Ozgi należy przede wszystkim budować o franczyzie świadomość. Problem leży w edukowaniu franczyzobiorców, w tym, co oni powinni sprawdzić, jak się przygotować do tego, żeby wejść w model franczyzowy. My, jako Polska Organizacja Franczyzodawców, staramy się propagować 10 punktów, które każdy franczyzobiorca musi zweryfikować, zanim podejmie współpracę. Można sprawdzić dane takiego podmiotu w Krajowym Rejestrze Sądowym, poprosić o listę franczyzobiorców, z którymi można porozmawiać, sprawdzić franczyzobiorców również spoza listy, bo ci przedsiębiorcy często pracują w punktach, które są w Polsce. Można zapytać franczyzodawcę o to, jaki ma stosunek otwarć do zamknięć i szereg innych rzeczy – wyliczał wiceprezes POF.
Powinniśmy edukować ludzi, co i jak sprawdzić, żeby nie wchodzili w systemy franczyzowe, które być może faktycznie za późno pokazują samą umowę franczyzową – dodał.
Dr Ziółkowska dotknęła kolejnego problemu – wiele osób często w ogóle nie rozumie istoty franczyzy. – Spotykamy się na różnych komisjach, podkomisjach, zespołach, spotkaniach, gdzie rozmawiamy z decydentami i oni nie wiedzą tak naprawdę do końca, czym franczyza jest, a czym nie jest – mówiła.
Skutkuje to zniekształconym przekazem w mediach i w debacie publicznej. Dr Ziółkowska podkreślała rolę edukacji – zarówno tej akademickiej (np. studia podyplomowe SGH z zarządzania franczyzą), jak i społecznej. Padł postulat wprowadzenia obowiązkowej edukacji kandydata na franczyzobiorcę – jako warunku bezpiecznego wejścia w system.
Eksperci zwracali uwagę, że franczyza to relacja wieloletnia, często trwająca kilkanaście lub kilkadziesiąt lat. – My opieramy się na bardzo długoterminowej współpracy, bo z założenia nasza współpraca to jest minimum 20 lat – mówił Bonicki z McDonald’s Polska.
– Franczyza to nie jest start-up. Nie mówimy o biznesie, który chcemy otworzyć na 2-3 miesiące, nie chcemy go prowadzić nawet rok. My chcemy, żeby to był jakiś sposób życia – tłumaczyła dr Ziółkowska.
W związku z tym decyzja o wejściu w system franczyzowy powinna być rozważana tak, jak np. zakup mieszkania – konieczna jest analiza opłacalności, wiarygodności franczyzodawcy czy konsultacja prawna.
Problemy pojawiają się, gdy kandydaci kierują się głównie emocjami, ładną marką czy niską opłatą wstępną, bez zrozumienia modelu biznesowego.
Dane, nie emocje
Wiele głosów akcentowało potrzebę dużej kampanii informacyjnej dla społeczeństwa, bo na rynku funkcjonują podmioty podszywające się pod franczyzę, choć stosują inny model, np. agencyjny, często o znacznie mniej korzystnych zasadach dla prowadzących biznes. To właśnie one generują dużą część patologii przypisywanych niesłusznie franczyzie jako takiej.
Jednym z najmocniejszych postulatów było stworzenie systemu rzetelnych statystyk: ile punktów franczyzowych powstaje, ile upada, jakie są przyczyny niepowodzeń. Obecnie dane są fragmentaryczne, a brak oficjalnych źródeł wymusza opieranie się na szacunkach. To utrudnia merytoryczną debatę i stawia franczyzodawców w defensywie. Najbardziej emocjonująca część debaty dotyczyła okresów wypowiedzenia umów franczyzowych.
Adam Abramowicz postulował wprowadzenie miesięcznego okresu wypowiedzenia dla franczyzobiorcy, argumentując, że brak takiej możliwości prowadzi do sytuacji „niewolnictwa ekonomicznego”.
Przedstawiciele organizacji franczyzodawców odpowiadali z kolei, że rynek liczy ok. 90 tys. placówek i pojedyncze przypadki nie dowodzą powszechności patologii.
Zbyt łatwe wypowiadanie umów zagraża stabilności sieci, a długi okres wypowiedzenia działa w dwie strony – chroni również franczyzobiorcę przed jednostronnym i szybkim rozwiązaniem umowy przez franczyzodawcę. Wskazywali też na potrzebę merytorycznej dyskusji, opartej na faktach, a nie anegdotach i ogólnikach.
Ekspertka z SGH zwróciła uwagę, że rynek franczyzy to nie tylko „duży vs mały” – często duży franczyzobiorca współpracuje z małym franczyzodawcą, a nieuczciwe praktyki zdarzają się po obu stronach. Dlatego konieczne jest podejście empatyczne i systemowe, z uwzględnieniem złożoności modelu.
Jednocześnie zaznaczyła, że pomysły traktowania franczyzobiorców jak pracowników – które pojawiają się w niektórych krajach – są błędne i sprzeczne z istotą przedsiębiorczości. Kluczowym wnioskiem z debaty była przede wszystkim edukacja – zarówno kandydatów na franczyzobiorcę, jak i opinii publicznej oraz decydentów, którzy rynek chcą regulować. Po drugie, sama franczyza potrzebuje rzetelnych danych. Rynek nie jest obecnie dobrze przebadany, bo żadna krajowa instytucja nie zbiera o nim informacji. Bez konkretów każda dyskusja może utknąć w emocjach i uproszczonych narracjach.
Partnerem debaty jest McDonald's Polska
