Najwyższa Izba Kontroli przeanalizowała jeden z największych projektów odchodzącej ekipy politycznej, jaką jest przekop Mierzei Wiślanej. Kontrolerzy przeanalizowali dokumenty znajdujące się w Ministerstwie Infrastruktury, Urzędzie Morskim w Gdyni i spółce Zarząd Portu Morskiego Elbląg. Dopatrzyli się wielu nieprawidłowości i stwierdzili liczne przykłady niegospodarności.
Business Insider Polska dotarł do kluczowych wniosków z tej kontroli.
Przekop Mierzei Wiślanej. Budżet nie do utrzymania
Główne zarzuty urzędnicy kierują pod adresem resortu infrastruktury, a konkretnie ministra właściwego ds. gospodarki morskiej oraz gdyńskiego Urzędu Morskiego. NIK informuje, że już na etapie przyjęcia programu przez rząd, w którym premierem była wówczas Beata Szydło, nie ujęto w ramach planowania inwestycji niezbędny zadań, co spowodowało, że nie było możliwe osiągnięcie celu głównego w postaci „zapewnienia bezpieczeństwa regionu oraz umożliwienia wzrostu społeczno-gospodarczego”.
Już na początkowym etapie stało się jasne, że nie ma możliwości utrzymania harmonogramu inwestycji. Na starcie wartość programu została ustalona na 880 mln zł, a ostatecznie pochłonął on prawie 2 mld zł z publicznych pieniędzy. Zdaniem NIK przekroczenie budżetu o 125 proc. spowodowało, że inwestycja straciła uzasadnienie ekonomiczne.
Nie można bronić urzędników argumentami, że wartość inwestycji rosła w czasie o nie była do oszacowania na początku, gdyż jeszcze zanim wbito pierwsza łopatę, dyrektor Urzędu Morskiego podpisał umowę na pierwszą z czterech faz robót budowalnych, z której wynikało, że wydatki będą większe, niż planował rząd.
Kontrola NIK. Dla kogo ten przekop?
Kontrolerzy zwrócili też uwagę, że bez odpowiednich inwestycji infrastrukturalnych w porcie w Elblągu nie będą mogły do niego zawijać statki morskie o zanurzeniu do 4,5 m, długości do 100 m (180 m w przypadku barek) i szerokości do 20 m – a to z myślą o nich stworzono przekop. Na razie pogłębianie portu nie jest prowadzone, bo samorząd Elbląga i władze spółki zarządzającej portem oraz rząd i Urząd Morski w Gdyni spierają się, kto powinien zapłacić za tę część prac.
„BI” poprosił o komentarz Ministerstwo Infrastruktury. Zapewniło ono w odpowiedzi, że realizacja drogi wodnej łączącej Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską jest strategiczną inwestycją, której celem, oprócz budowy niezależnego od decyzji Rosji kanału żeglugowego, jest m.in. zapewnienie bezpieczeństwa i obronności państwa.
„Ocena opłacalności inwestycji nie ogranicza się tylko do wymiaru ekonomicznego i nie należy sprowadzać jej jedynie do wysokości nakładów finansowych poniesionych na realizację danego przedsięwzięcia. Trzeba wziąć pod uwagę także nadrzędną rolę interesu publicznego” – napisał rzecznik prasowy Szymon Huptyś.
„Wzrost wartości programu wynika z konieczności realizacji elementów inwestycji oraz zastosowania technologii, które na etapie sporządzonej koncepcji w 2016 r. nie były przewidziane do realizacji” – przekonuje rzecznik prasowy MI.
Czytaj też:
Kanałem na Mierzei Wiślanej pływają głównie pogłębiarki. Tak to wygląda 6 miesięcy po hucznym otwarciuCzytaj też:
Przekop Mierzei. Żaden wykonawca nie jest w stanie zmieścić się w kosztorysie