Niemal 5,5 mln abonentów sieci komórkowej Orange będzie mogło wiosną opuścić swego operatora, nie ponosząc żadnej kary za wcześniejsze zerwanie umowy - pisze "Gazeta Wyborcza".
Urząd Komunikacji Elektronicznej odkrył w regulaminie świadczenia usług firmy zapis o trybie reklamacji niezgodny z postanowieniem ministra infrastruktury. PTK Centertel, operator sieci Orange, musi zapłacić 900 tys. zł kary oraz zmienić regulamin. Najgorsze dla operatora jest jednak to, że zgodnie z polskim prawem, każda zmiana regulaminu daje abonentowi prawo do odejścia z sieci bez odszkodowania. Nawet jeśli niedawno podpisał on umowę i dostał telefon w promocyjnej cenie.
Może to przynieść Orange katastrofalne skutki. Sieć ma co prawda 8 mln klientów korzystających z usług przedpłaconych, jednak w trzecim kwartale każdy klient abonamentowy przynosił tej sieci średnio 93 zł miesięcznie, a pre-paidowy zaledwie 23,6 zł.
Orange będzie się odwoływać od tej decyzji. Tym bardziej że w całej sprawie chodzi o jedno zdanie, którego nie umieszczono w regulaminie, znalazło się ono natomiast we wzorze umowy. - Naszym zdaniem nie ma znaczenia, w jakim dokumencie taka informacja się znajdzie - uważa Jacek Kalinowski, rzecznik Grupy TP.
W marcu w identycznej sytuacji znalazła się Era. Regulator rynku zażądał wtedy od operatora, by - również w związku ze zmianą regulaminu - poinformował klientów, że mają prawo do wypowiedzenia umowy. Jednak firma odwołała się do sądu i wciąż czeka na rozprawę. Jednocześnie kientów, chcących zrezygnować z umowy, straszy kłopotami - kosztami postępowania sądowego i komorniczego, nasyłaniem agencji detektywistycznej, która ustali majątek abonenta, i umieszczeniem w Krajowym Rejestrze Długów. Orange twierdzi, że ma już program zatrzymywania klientów, na których już czekają konkurenci.
Może to przynieść Orange katastrofalne skutki. Sieć ma co prawda 8 mln klientów korzystających z usług przedpłaconych, jednak w trzecim kwartale każdy klient abonamentowy przynosił tej sieci średnio 93 zł miesięcznie, a pre-paidowy zaledwie 23,6 zł.
Orange będzie się odwoływać od tej decyzji. Tym bardziej że w całej sprawie chodzi o jedno zdanie, którego nie umieszczono w regulaminie, znalazło się ono natomiast we wzorze umowy. - Naszym zdaniem nie ma znaczenia, w jakim dokumencie taka informacja się znajdzie - uważa Jacek Kalinowski, rzecznik Grupy TP.
W marcu w identycznej sytuacji znalazła się Era. Regulator rynku zażądał wtedy od operatora, by - również w związku ze zmianą regulaminu - poinformował klientów, że mają prawo do wypowiedzenia umowy. Jednak firma odwołała się do sądu i wciąż czeka na rozprawę. Jednocześnie kientów, chcących zrezygnować z umowy, straszy kłopotami - kosztami postępowania sądowego i komorniczego, nasyłaniem agencji detektywistycznej, która ustali majątek abonenta, i umieszczeniem w Krajowym Rejestrze Długów. Orange twierdzi, że ma już program zatrzymywania klientów, na których już czekają konkurenci.
GW. em