Microsoft przedstawia Yahoo! propozycję nie do odrzucenia

Microsoft przedstawia Yahoo! propozycję nie do odrzucenia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Największy na świecie producent oprogramowania Microsoft postawił zarządowi wielkiej spółki internetowej Yahoo! ultimatum, żądając zgody na postawioną 2 miesiące temu propozycję przejęcia firmy, dysponującej jedną z najpopularniejszych w świecie wyszukiwarek internetowych.

Jeśli zarząd Yahoo w ciągu trzech tygodni nie przyjmie przedstawionej 1 lutego oferty, Microsoft zwróci się do akcjonariuszy Yahoo z propozycją odkupienia ich akcji bez porozumienia z zarządem, a następnie zaproponuje zmianę zarządu Yahoo! - zagroził menadżerom Yahoo! w liście datowanym na 5 kwietnia prezes Microsoftu Steve Ballmer.

"Nadszedł właściwy czas", by negocjować ostateczne warunki umowy zaproponowanej 1 lutego - napisał. "Przez te dwa miesiące bierności internet nadal się rozwijał, gdy tymczasem rynki akcji i ogólne warunki ekonomiczne wyraźnie słabły" - stwierdził w liście, wyznaczając ostateczny termin 26 kwietnia.

Wartość proponowanej przez Microsoft umowy przekracza cały czas 40 miliardów, co oznacza, że byłoby to największe przejęcie w historii branży wysokiej techniki.

Wkrótce po ogłoszeniu oferty Microsoftu, mającej według ówczesnych cen akcji obu firm wartość 44,6 mld dol., zarząd Yahoo! odrzucił ją jako zbyt skąpą. Microsoft zaoferował za każdą akcję Yahoo! 31 dol. bądź 0,9509 własnej akcji, co oznaczało wówczas 62-procentową premię ponad cenę rynkową, przy założeniu, że połowa akcji zostanie przejęta za gotówkę, a połowa za akcje Microsoftu.

Ballmer ostrzegł, że w przypadku definitywnego odrzucenia jego oferty, nowa oferta odkupu akcji Yahoo! bezpośrednio od inwestorów może być jeszcze niższa, ze względu na pogarszającą się koniunkturę rynkową i ogólny spadek cen akcji.

Na razie sytuacja jest odwrotna, bowiem akcje Yahoo zyskały przez ostatnie ponad dwa miesiące na wartości, co jednak - jak podkreśla prezes Microsoftu - wynika głownie z przedstawionej przez niego oferty, a nie ze zwyżki na rynku.

Ballmer wskazuje na ceny akcji innych internetowych spółek i podaje przykład głównego internetowego konkurenta Yahoo! - spółki Google Inc., której akcje straciły w tym czasie na wartości 16 procent, mimo że jej udział w rynku wyszukiwań wzrósł o ponad 1 pkt, do 59,2 procent rynku, gdy tymczasem udział Yahoo! spadł o ok. 1 pkt, do 21,6 proc. wyszukiwań, podobnie jak udział Microsoftu, który zmalał o ok. 1 pkt, do 9,6 proc. wyszukiwań.

Procent wyszukiwań, czyli popularność u internautów, jest trafną miarą sukcesu ekonomicznego koncernów internetowych, bowiem od niej zależy rynek reklam, będący głównym źródłem przychodów finansowych.

Zmiany rynkowe w ciągu ostatnich 2 miesięcy spowodowały, że oryginalna oferta Microsoftu w sumie nieco straciła na wartości i obecnie, wg cen giełdowych z piątku, opiewa na 42,2 mld dol., przy czym premia ponad wartość rynkową Yahoo! zmalała z 62% do 45 %.

Zarzut szefa Microsoftu co do "bierności" Yahoo! jest tylko częściowo prawdziwy, bowiem zdaniem ekspertów rynkowych, zarząd wyszukiwarki wykorzystał 2 miesiące na poszukiwanie lepszej oferty i sprawdzenie szans na sojusz z innymi potęgami branży internetowej, jak News Corp., Google czy AOL, należąca do Time Warner Inc. Na razie te poufne negocjacje nie przyniosły jednak rezultatu.

Groźby Ballmera mają pewną słabość - tzw wroga oferta to rzadko spotykany w branży high-tech sposób przejmowania firm, których wartość, bardziej niż w jakimkolwiek innym sektorze, opiera się na zdolnościach i talentach wysoko kwalifikowanych zespołów ludzkich i poszczególnych jednostek.

Sytuacja długotrwałego konfliktu i walki może zrazić wrażliwe załogi do nowego właściciela i zachęcić do poszukania sobie innej pracy, w wyniku czego po przejęciu firma może przypominać pod względem kadrowym ser szwajcarski.

pap, em