W Sejmie rozpoczęła ledwo się debata budżetowa już rozległy się głosy, że rząd powinien przygotować autopoprawkę, korygując założenia budżetu.
Sytuacja na światowych rynkach rzecz jasna jest nie tylko zła, ale także niewyraźna i niewykluczone sa dalsze spadki na giełdach, bankructwa wielkich banków itd. Nie są wykluczone, ale bynajmniej nie są pewne. Równie prawdopodobne jest stopniowe uspokajanie sytuacji, co i tak będzie nieprzyjemne dla inwestorów giełdowych (kursy akcji do poziomu z połowy tego roku prędko nie wrócą), ale na sferę realną wielkiego przełożenie mieć nie będzie.
Dlatego zbyt nerwowa reakcja przy planowaniu finansów publicznych nie byłaby dobra i raczej pobudzałaby panikę niż zabezpieczała przed jej skutkami. Wiedzą o tym wszystkie rządy, bo nigdzie – nawet w mocno trafionej kryzysem bankowym Islandii nie przystąpiono jeszcze do zmieniania założeń budżetowych. Wszyscy zakładają bowiem, że przy umiarkowanie złym rozwoju wypadków to, co przygotowały krajowe ministerstwa finansów, będzie możliwe do wykonania, a w przypadku wariantu gorszego zawsze istnieje możliwość nowelizacji budżetu w trakcie roku. Wtedy bowiem, dopiero tak naprawdę będzie wiadomo, jaki jest spływ podatków i ile budżet będzie w stanie zarobić.
Dlatego zbyt nerwowa reakcja przy planowaniu finansów publicznych nie byłaby dobra i raczej pobudzałaby panikę niż zabezpieczała przed jej skutkami. Wiedzą o tym wszystkie rządy, bo nigdzie – nawet w mocno trafionej kryzysem bankowym Islandii nie przystąpiono jeszcze do zmieniania założeń budżetowych. Wszyscy zakładają bowiem, że przy umiarkowanie złym rozwoju wypadków to, co przygotowały krajowe ministerstwa finansów, będzie możliwe do wykonania, a w przypadku wariantu gorszego zawsze istnieje możliwość nowelizacji budżetu w trakcie roku. Wtedy bowiem, dopiero tak naprawdę będzie wiadomo, jaki jest spływ podatków i ile budżet będzie w stanie zarobić.