"Przyszłość stoczni w polskich rękach"

"Przyszłość stoczni w polskich rękach"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przyszłość polskich stoczni zależy od tego, czy polski rząd będzie skłonny do współpracy z Komisją Europejską - powiedziała komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes w Parlamencie Europejskim.
W debacie zorganizowanej na wniosek eurodeputowanych lewicy, poparty przez resztę polskich posłów, ponaglała rząd do znalezienia szybkiego rozwiązania. Eurodeputowani - bez względu na przynależność partyjną - zgodnie apelowali o więcej czasu i elastyczność w rozmowach z polskim rządem.

"Piłka jest po stronie polskich władz. Przyszłość stoczni i ich pracowników zależy od chęci polskich władz do współpracy z Komisją Europejską, by szybko znaleźć rozwiązanie" - powiedziała Kroes.

Komisarz chce przede wszystkim przesłania osobnego planu restrukturyzacji dla stoczni w Gdańsku, która jest w lepszej sytuacji niż Gdynia i Szczecin, bowiem została już sprywatyzowana i otrzymała mniejszą pomoc z budżetu państwa.

"Jest szansa na uzyskanie pozytywnego wyniku, jeśli będzie elastyczność i dobra wola po obu stronach. Kluczowe jest, by polskie władze szybko dostarczyły plan" - powiedziała.

Dla stoczni w Gdyni i Szczecinie Kroes zaproponowała zaś rozwiązanie sprawdzone przy restrukturyzacji greckich linii lotniczych Olympic Airways: wyodrębnienie majątku trwałego, sprzedanie go inwestorom w drodze przetargów, spłatę długów z pieniędzy, które to przyniesie i likwidację spółki, która przeprowadzi tę operację. KE wydałaby negatywną decyzję w sprawie pomocy publicznej, ale realizacja planu złagodziłaby jej skutki.

"Nabywcy aktywów będą mogli wznowić działalność na miejscu stoczni, bez obciążenia pomocą publiczną. Dlatego mają szansę na rentowność. Będą nawet mogli zatrudnić więcej ludzi niż miałoby to miejsce, gdyby wdrożyć polskie plany przesłanie 12 września" - tłumaczyła komisarz. Powtórzyła, że te plany restruktyzacyjne są nie do zaakceptowania przez KE, bo nie zapewniają rentowności zakładów, chociaż przewidują redukcję zatrudnienia nawet o 40 proc. i dalszą pomoc publiczną.

Kroes dodała, że w sprawie ratowania Szczecina i Gdyni trwają rozmowy techniczne KE z polskim rządem. Powiedziała, że jeśli operacja wymaga zmian w polskim prawie - rząd powinien takie zmiany wprowadzić. Jej zdaniem czas nagli, bowiem pracownicy stoczni "mają prawo wiedzieć, o co chodzi i jaka jest ich przyszłość".

W debacie zabrali głos niemal wyłącznie polscy eurodeputowani. Wielu powtarzało argument, że KE powinna zatwierdzić pomoc publiczną dla stoczni, skoro zgadza się na wielokrotnie większe wsparcie banków, które padły ofiarą kryzysu finansowego. Kroes odpierała ten argument, twierdząc że to nieporównywalne sprawy, m.in. dlatego, że upadek banku grozi efektem domina i negatywnymi konsekwencjami dla gospodarek wielu krajów.

"Nie warto dodawać do ogólnego spowolnienia dramatu polskich stoczni i polskich stoczniowców. Wnoszę o odłożenie decyzji, aby dać czas na działania polskiego rządu i inwestorów" - apelował Jerzy Buzek (PO).

"Biorąc pod uwagę obecny kryzys, zamykanie stoczni grozi całemu regionowi gospodarczą katastrofą" - zauważył lider socjalistów w PE Martin Schulz. Jego zdaniem nie ma powodu, by to robotnicy pracujący w stoczniach ponosili karę za zaniedbania polskich władz, które "nie wykonały swojej roboty", nie potrafiąc od czterech lat wynegocjować z KE rozwiązania.

Janusz Onyszkiewicz (PD) ostrzegł, że sprawa stoczni może mieć w Polsce negatywne konsekwencje w kontekście przyszłorocznych wyborów do PE. "Byłoby bardzo niefortunne, gdyby tego rodzaju (negatywne - PAP) rozwiązania mogły dać amunicję tym, którzy opowiadają się przeciwko naszemu członkostwu w UE" - powiedział.

Adam Bielan (PiS) porównał miliard euro pomocy dla Szczecina i 700 mln euro dla Gdyni (według danych KE) do kilkuset milionów euro, jakie kosztuje co roku utrzymanie dwóch siedzib PE: w Strasburgu i Brukseli. "Polskie stocznie, a zwłaszcza Stocznia Gdańska, są symbolem walki z komunistycznym reżimem" - przypomniał.

Tylko niektórzy eurodeputowani odnosili się wprost do propozycji Kroes w sprawie Gdyni i Szczecina.

"Reformujmy stocznie bez wstrząsów i ogłaszania upadłości. Potrzebny jest rok czasu - to nie jest dużo, kiedy rozstrzygamy o losach prawie 100 tys. rodzin" - apelował Bogusław Liberadzki (SLD).

"Plan rzeczywiście może być podstawą pomyślnej restrukturyzacji polskich stoczni, ale kluczowym czynnikiem jest czas" - powiedział Dariusz Rosati (SdPl). "Apeluję o wstrzymanie decyzji i danie polskiemu rządowi czasu na przygotowanie programu, który (...) pozostawi silny sektor stoczniowy w Europie" - powiedział.

Zdaniem Sylwestra Chruszcza (LPR), receptą dla stoczni może być "choćby nacjonalizacja", która pozwoli na jej restrukturyzację. Przestrzegł, że realizacja planu Kroes grozi kupnem majątku stoczni "przez podmioty spoza Unii Europejskiej".

Debacie przysłuchiwała się zaproszona przez polskich socjalistów delegacja OPZZ z przewodniczącym Janem Guzem na czele.

pap, keb