USA: gospodarka naczelnym tematem kampanii

USA: gospodarka naczelnym tematem kampanii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tematyka gospodarcza zdecydowanie dominuje w wystąpieniach kandydatów na prezydenta USA Baracka Obamy i Johna McCaina, którzy w swej kampanii koncentrują się na kilku wybranych stanach, gdzie prawdopodobnie rozstrzygnie się wynik wyborów 4 listopada.

Obaj kandydaci przebywali w poniedziałek w Ohio, gdzie wybory dwukrotnie wygrał George W. Bush, ale obecnie sondaże wskazują na zwycięstwo Obamy.

Przemawiając w Cleveland, McCain ponownie starał się odciąć od niepopularnego prezydenta, mówiąc, że "nie zgadza się z jego polityką ekonomiczną". Podkreślił jednak, że zasadnicza różnica dzieli go także od jego demokratycznego oponenta, którego przedstawiał jako typowego lewicującego Demokratę, który podnosi podatki i szasta pieniędzmi z budżetu nie bacząc na rosnący deficyt.

Zaatakował projekt zapowiadanego przez Obamę podniesienia górnego progu podatków dochodowych - od najzamożniejszych Amerykanów - z 35 do 39 procent oraz podwyżki podatków od zysków kapitałowych. Ostrzegał, że podwyżki podatków uderzą m.in. w drobny i średni biznes, co fatalnie wpłynie na całą amerykańską gospodarkę.

Republikański senator, otoczony swymi ekonomicznymi doradcami, roztoczył też przed słuchaczami groźną jego zdaniem wizję monopolu władzy w rękach Demokratów w Waszyngtonie w razie wygranej Obamy. Kongres bowiem według wszelkich przewidywań także powinien pozostać pod ich kontrolą.

Obama w tym czasie spotkał się z wyborcami w Canton w stanie Ohio. W wygłoszonym tam przemówieniu mówił o potrzebie zerwania z prowadzoną przez administrację Busha polityką preferowania wielkich korporacji i najbogatszych obywateli przez ulgi i cięcia podatkowe. Krytykował deregulację sektora bankowego, która doprowadziła do obecnego kryzysu.

McCain - podkreślał Obama - w przeważającej większości wypadków popierał politykę ekonomiczną Busha, przede wszystkim obniżki podatków. Zaznaczył, że sam zamierza doprowadzić do redukcji podatków dla 95 procent Amerykanów, o dochodach poniżej 250 tysięcy dolarów rocznie.

Obiecał też rozszerzenie ubezpieczeń zdrowotnych na niemal wszystkich obywateli, reformę edukacji oraz inwestycje w nowe technologie produkcji alternatywnych źródeł energii.

Według sondaży demokratyczny kandydat prowadzi obecnie w wyścigu do Białego Domu różnicą około 6-8 punktów procentowych. Ma także przewagę nad McCainem w kluczowych stanach, jak Ohio, Floryda, Pensylwania, Michigan i Wirginia.

Republikanie i sprzyjająca im część mediów, z telewizją Fox News na czele, usiłują przypiąć Barackowi Obamie etykietkę propagatora "socjalizmu". Dowodem mają być jego wypowiedzi o potrzebie bardziej sprawiedliwej redystrybucji dochodów w USA.

Najnowszej amunicji do ataku dostarczył prawicy przypomniany przez Fox News wywiad radiowy Obamy z 2001 r., w którym sugerował on, że w walce o prawa obywatelskie Afroamerykanów w latach 60. zaniedbano kwestię sprawiedliwości społecznej.

"Ponieważ ruch walki o prawa obywatelskie skupiał się na sądach, była tendencja do zapominania o organizowaniu społeczności i tworzeniu koalicji politycznych, które mogłyby doprowadzić do zmian redystrybucyjnych. W pewien sposób wciąż z tego powodu cierpimy" - powiedział wówczas obecny kandydat do Białego Domu.

W USA redystrybucja dochodów przez politykę podatkową uważana jest za koncepcję "socjalistyczną", a więc obcą amerykańskiemu modelowi kapitalizmu. Sprawiedliwość pojmuje się jako dążenie do równości szans, ale nie wyrównywania rozpiętości dochodów, jak w Europie.

Wywiad Obamy sprzed siedmiu lat, zamieszczony na YouTube, wywołał lawinę komentarzy internautów, w większości krytycznych wobec demokratycznego kandydata. Niektórzy oskarżali go o "komunizm". Padały argumenty, że chce "odebrać" ludziom ciężko pracującym, którym się powiodło, a "dać" tym, którzy nie pracują.

Przeciwnicy demokratycznego kandydata przypominają także jego rozmowę sprzed dwóch tygodni ze słynnym już bohaterem debaty prezydenckiej - "hydraulikiem Józkiem" (Joe the Plumber) podczas jednego z przystanków na szlaku kampanii wyborczej.

Joe zwrócił się do Obamy z pytaniem, dlaczego chce podwyższyć podatki osobom o najwyższych dochodach, skoro może to uderzyć po kieszeni drobny biznes - taki jaki sam Joe planuje założyć.

Obama wytłumaczył mu wtedy, dlaczego proponuje tę podwyżkę, mówiąc m.in., że chodzi o "rozszerzenie dobrobytu", w domyśle na uboższe warstwy społeczeństwa.

Wypowiedź tę podchwycił republikański kandydat do Białego Domu, senator John McCain i kandydatka na wiceprezydenta Sarah Palin - jako dowód, że ich rywal chce redystrybucji dochodów w duchu socjalistycznym.

Demokratycznego kandydata na wiceprezydenta Joe Bidena zapytano w wywiadzie telewizyjnym na Florydzie, "czy Obama jest marksistą". Biden żachnął się i stanowczo zaprzeczył.

pap, keb