"To nie my zawieraliśmy te umowy o premiach, ale jesteśmy za to odpowiedzialni" - powiedział prezydent na spotkaniu z dziennikarzami przed Białym Domem.
Rząd przyznał, że nie zapobiegł wypłatom premii, chociaż mógł to zrobić, kiedy negocjował z kierownictwem AIG warunki udzielenia firmie pomocy z budżetu państwa.
Premie na koszt podatnika dla menadżerów przedsiębiorstwa, które wskutek nieodpowiedzialnych decyzji stanęło na progu bankructwa, co przyczyniło się do pogłębienia kryzysu w całym sektorze finansowym i recesji na całym świecie, wywołały w USA powszechne oburzenie.
Członkowie Kongresu wezwali do ukarania AIG. Senatorowie z Partii Demokratycznej zaproponowali wysokie opodatkowanie premii, aby zniechęcić do ich wypłacenia. Niektórzy kongresmani postulowali nawet, aby renegocjować umowy o premiach.
"Kongres odzyska te pieniądze, przez podatki albo przez zmianę kontraktów" - powiedziała kongresmanka z Nowego Jorku Carolyn Maloney.
Rząd jednak, podobnie jak wielu ekspertów ekonomicznych, odrzucił możliwość renegocjacji kontraktów, gdyż - jak tłumaczył - jest na to za późno.
Także Obama dał w środę do zrozumienia, że zablokowanie wypłaty premii w ten sposób grozi pozwami sądowymi, które mogą ostatecznie kosztować podatnika jeszcze więcej. Ostrzegł również, że może to pogłębić trudności finansowe AIG, co grozi zaostrzeniem kryzysu w całym sektorze finansowym.
"Ludzie są słusznie oburzeni z powodu tych premii. Musimy jednak skanalizować nasz gniew w konstruktywny sposób" - powiedział prezydent. Podkreślił, że priorytetowym zadaniem jest teraz ponowne odmrożenie kredytu bankowego, aby biznes mógł znowu normalnie funkcjonować.
Zaznaczył wszak, że rząd i Kongres przeforsują ustawy, które uniemożliwią w przyszłości wypłacanie premii menadżerom firm ponoszących straty i korzystających z pomocy państwa, jak AIG.
"Wierzę w kapitalizm i wolny rynek, ale musimy wynagradzać ludzi proporcjonalnie do zasług" - powiedział.
Za najbardziej odpowiedzialnego za niezablokowanie premii w AIG uważa się ministra skarbu Timothy'ego Geithnera. Na spotkaniu z prasą Obamę zapytano, czy minister zostanie zwolniony ze stanowiska. Prezydent stanowczo odpowiedział: nie.
"Mam pełne zaufanie do Tima Geithnera - powiedział. - To nie on podpisywał te kontrakty. Tim podejmował słuszne decyzje, choć odziedziczył trudną sytuację".
Tego samego dnia przesłuchania w sprawie skandalu z premiami w AIG rozpoczęły się w Kongresie. Występując przed Komisją Bankową Izby Reprezentantów, nowy dyrektor naczelny AIG Edward Liddy bronił ich, twierdząc, że wysokie wynagrodzenia dla menadżerów są konieczne, "aby zatrzymać w firmie najbardziej utalentowanych fachowców".
Powiedział też, że zwrócił się do menadżerów AIG, by sami zrezygnowali przynajmniej z połowy przyznanych im premii.
Przyznał jednak, że premie w łącznej wysokości 220 milionów dolarów - z czego ostatnio wypłacono 165 mln - w nim samym budzą sprzeciw. Obiecał, że zerwie z wynagradzaniem pracowników, którzy na to nie zasługują.
ND, PAP