Obama: chcemy pomóc GM, a nie kierować nim

Obama: chcemy pomóc GM, a nie kierować nim

Dodano:   /  Zmieniono: 
Komentując ogłoszenie bankructwa przez General Motors Corp. (GM), prezydent USA Barack Obama podkreślił, że jego administracja niechętnie przejmie 60 proc. udziałów w firmie i nie będzie ingerować w jej bieżące zarządzanie.

Przemawiając w Białym Domu, prezydent zapewnił, że po  pożyczeniu GM kolejnych 20 miliardów dolarów - niezależnie od pożyczki w niemal takiej samej wysokości kilka miesięcy temu - rząd nie będzie już więcej wspomagał koncernu z kieszeni podatnika.

Ogłoszenie przez General Motors niewypłacalności - oświadczył Obama - "to część realnego planu, który pozwoli tej legendarnej firmie znowu rosnąć".

"Nie mamy interesu w bieżącym kierowaniu GM" - zaznaczył. To  menedżerowie-specjaliści od przemysłu samochodowego "będą nim zarządzali". "Naszym celem jest pomóc GM stanąć na własnych nogach, a potem szybko się wycofać" - dodał.

Mimo zapewnień prezydenta Republikanie w Kongresie wykorzystują sytuację do  krytyki częściowej nacjonalizacji GM.

"Czy ktokolwiek wierzy, że politycy i biurokraci w Waszyngtonie mogą z  powodzeniem skierować międzynarodową korporację na drogę rentowności?" - zapytał retorycznie lider republikańskiej mniejszości w Izbie Reprezentantów, John Boehner.

General Motors, największy amerykański koncern samochodowy, ogłosił niewypłacalność zwracając się o ochronę przed wierzycielami. 60 procent udziałów w firmie przejmie czasowo rząd federalny.

Ogłoszenie bankructwa pozwoli przetrwać na rynku firmie, której długi -  172,81 miliarda dolarów - ponad dwukrotnie przewyższają aktywa (82,29 mld dol.). GM otrzyma dodatkową pożyczkę do rządu w wysokości 20 miliardów dolarów - plus 9,5 mld dolarów od rządu kanadyjskiego, który przejmie 12,5 proc. udziałów.

17,5 proc. udziałów dostanie zrzeszający pracowników GM związek zawodowy United Auto Workers (UAW), a 10 procent posiadacze obligacji przedsiębiorstwa.

Na podstawie umowy z rządem, który pożyczył już poprzednio GM prawe 20 mld dolarów i postawił twarde warunki ratowania koncernu, zwolni on 21.000 pracowników i zamknie kilkanaście fabryk. W poniedziałek dyrekcja firmy ogłosiła, że na stałe zamknie dziewięć zakładów, a dalsze trzy czasowo wstrzymają produkcję.

Zamkniętych zostanie również 40 procent spośród około 6.000 salonów dealerskich GM.

Ze znanych marek GM na rynku przetrwają: Chevrolet, Cadillac, Buick i GMC. Niektóre zostaną zlikwidowane, jak Pontiac i prawdopodobnie Saturn. Rząd naciska na koncern, żeby produkował mniejsze samochody, przekonując, że spalają one mniej paliwa - które jest coraz droższe - i mniej zanieczyszczają środowisko.

W toku negocjacji z rządem duże ustępstwa musiał poczynić związek zawodowy UAW. Będzie on teraz finansował połowę funduszu ubezpieczenia medycznego pracowników wartości 20 mld dolarów. Dotychczas ciężar ten spoczywał na  dyrekcji.

Administracja wcześniej zapewniła, że mimo bankructwa, gwarancje na samochody GM będą respektowane; dodatkowo gwarantuje to rząd.

Szef Krajowej Rady Ekonomicznej w Białym Domu, Lawrence Summers, powiedział w  wywiadzie telewizyjnym w niedzielę, że ogłoszenie niewypłacalności pod nadzorem rządu było najlepszym rozwiązaniem, które umożliwi przetrwanie koncernu, chociaż jako dużo mniejszego przedsiębiorstwa.

Bankructwo GM jest już drugim w amerykańskim przemyśle samochodowym, do  niedawna sztandarowym sektorze gospodarki. W kwietniu niewypłacalność ogłosił Chrysler, przejęty w większości przez włoskiego Fiata.

General Motors powstał ponad 100 lat temu, w 1908 r., założony przez Williama C. Duranta, który połączył kilka mniejszych firm samochodowych. Do niedawna - od  wielu lat - był największym koncernem samochodowym na świecie. W zeszłym roku na  pozycji tej zastąpiła go japońska Toyota.

ND, PAP