Bogaty jak urzędnik

Bogaty jak urzędnik

Dodano:   /  Zmieniono: 
photos.com 
Pracodawcy prywatni tną koszty, a urzędy państwowe hojnie przyznają podwyżki. „Rzeczpospolita” podaje, że w tym roku pensje pracowników budżetówki wzrosły średnio prawie o 400 zł brutto, podczas gdy w firmach prywatnych zarobki wzrosły tylko o połowę tej sumy. To już jednak ostatni tak dobry rok dla polskich urzędników.
W tegorocznym budżecie przewidziano podwyżki w państwowej sferze budżetowej łącznie z rezerwami celowymi na kwotę blisko 2,4 mld zł, co w porównaniu z 2008 rokiem stanowi wzrost aż o 10,4 proc. Rząd nie wycofał się z tych podwyżek nowelizując budżet, mimo że obniżyły się m.in. prognozy wzrostu gospodarczego dla Polski. Jedyni pracownicy sfery budżetowej, którzy nie otrzymają podwyżek to osoby zajmujące najwyższe stanowiska urzędnicze – tzw. erka – a także posłowie i senatorowie. - Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze wróciły do kasy państwa – podkreśla Jan Łopata z PSL, wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Finansów Publicznych.

Nie wszyscy poszczą

Dlaczego rząd nie zdecydował się zmniejszyć wynagrodzeń urzędników? Chodziło o względy wizerunkowe – premier nie chciał ryzykować wzrostu niezadowolenia społecznego w związku z wycofaniem się z obiecanych i zapisanych w rozporządzeniach podwyżek uposażeń dla przedstawicieli administracji rządowej. To jednak nie przekonuje pracodawców prywatnych. - Tłumaczenie, że istnieje odgórne rozporządzenie i trudno się wyrzekać tego, co się należy, nie jest usprawiedliwieniem. Przecież zmieniamy ustawy, można zmienić i to –podkreśla Małgorzata Krzysztoszek z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych. – Oczywiście są w administracji publicznej obszary niedofinansowane i tam, aby utrzymać dobrych pracowników, należy nawet wtedy, gdy wszyscy poszczą, podnosić wynagrodzenia, jednak nie powinno to być powszechne – dodaje. A o tym, że wszyscy inni rzeczywiście „poszczą" świadczą dane o średnim wynagrodzeniu brutto w sektorze przedsiębiorstw – w I kwartale tego roku wynosiło ono 3185,6 zł, a w drugim zmniejszyło się o ponad 100 złotych.

2010 rok – koniec podwyżek

O ile w tym roku rząd nie chciał łamać danych obietnic – o tyle w kolejnym po prostu nie zamierza ich składać. W 2010 roku przeciętne pensje w gospodarce narodowej wzrosną realnie o 1,1 proc. Rząd wycofał się też z 10-procentowej podwyżki dla nauczycieli, proponując w zamian podniesienie wynagrodzenia o 4 proc. Dzięki temu nie musi rezerwować na ten cel 3,8 mld zł, wystarczy 1,6 mld zł. – Realny wzrost pensji w 2010 r. na poziomie 1 – 1,5 proc. jest jak najbardziej na miejscu – podkreśla Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.

„Rzeczpospolita", arb