Nikt nie chce kupić LOT-u

Nikt nie chce kupić LOT-u

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot.lot.com)
Ciężkie czasy przewoźników lotniczych nie mają końca. Nie ominęły również PLL LOT, który od dłuższego już czasu cierpliwie czeka na inwestora, który byłby chętny kupić akcje polskich linii. Jednak, według informacji "Rzeczpospolitej" ciężko wskazać przewoźnika, zarówno w Europie, jak i poza nią, który byłby zainteresowany kupnem LOT-u.
Jak przypomina "Rzeczpospolita", jeszcze rok temu poważnie rozważała to Lufthansa, wcześniej także British Airways, które lada dzień przejmie Iberię, potem być może BMI. Lufthansa zaczyna podporządkowywać sobie Austrian Airlines, po tym, jak powiększyła swoją grupę o belgijskie Brussels Airlines. Jedyną transakcją czekającą na zrealizowanie jest jeszcze  niemal pewne przejęcie Aer Lingusa (AL) przez taniego przewoźnika Ryanaira - pomimo tego, że według komunikatu Ryanaira, iż nie zamierza się już angażować w tę transakcję, wydany po tym, jak Aer Lingus poinformował o stracie 93 mln euro w I półroczu 2009, wcale nie oznacza, że nie dojdzie do połączenia obydwu linii.

Wcześniejsze sygnał Ryanaira, że zamierza przejąć pozostałe akcje Aer Lingusa, spowodowały natychmiastowy wzrost ich akcji giełdowych.  Spółka, jak przypomina "Rz", znana jest z tego, że sprzedaje drogo, a kupuje tanio. Na razie AL tnie miejsca pracy, do końca roku zatrudnienie ma zmniejszyć się o 1000 osób. Jednocześnie gwałtownie topnieją mu zapasy gotówki. Z 803 mln euro rok temu dzisiaj zostało już tylko 400 mln, a banki odmawiają nowych kredytów.

Jak przetrwać zimę?

Tymczasem Aer Lingusa jako inwestora wolałby Air France albo British Airways, ale niestety żadna z tych linii nie chce kupić akcji.  Lufthansa, chcąc pozyskać gotówkę, chciałaby pozbyć się 80 proc. akcji brytyjskiego BMI. Już wiadomo, kto byłby chętny: Virgin Atlantic i British Airways, jednak BA nie spieszy się z finalizowaniem transakcji. Najpierw chce uporządkować sprawy z Iberią i zacząć zarabiać na nowych trasach, a pozamykać te, które nie przynoszą zysków. Ofiarą padło połączenie Londyn Gatwick – Kraków po tym, jak BA zawiesił rejsy Warszawa – Londyn City, a także połączenia z lotniska Gatwick z Alicante, Palmą, Madrytem i Barceloną. Zamiast tego BA chce latać do Montego Bay na Jamajce, Las Vegas, na Malediwy, a także Punta Cana na Dominikanie. – Nadal jest popyt na luksusowe wakacje – mówi prezes BA Willie Walsh. LOT chce wprowadzić taką samą strategię w czasie sezonu zimowego, kiedy widać wyraźne spowolnienie przewozów. LOT chce wozić Polaków nie tylko w basen Morza Śródziemnego, ale i na Mauritiusa. Tyle że w odróżnieniu od wielkiej konkurencji nie ma nadwyżki samolotów, które mogłyby obsługiwać trasy dłuższe niż 3 – 4 tys. kilometrów.


Sytuacja na rynku nie jest optymistyczna

Po zeszłotygodniowej informacji o bankructwie kolejnego taniego przewoźnika SkyEurope, widać, że sytuacja w transporcie lotniczym jest bardzo trudna. Większość linii, zdaje sobie sprawę z tego, że ilość przewozów wciąż spada, dlatego prześcigają się w pomysłach na dogodną ofertę promocji dla pasażerów, wszystko po to, by przetrwać sezon zimowy, w którym liczba pasażerów zawsze maleje.

"Rzeczpospolita", dar